WKKM 77 – Życie i śmierć Kapitana Marvela

Kolejny raz w ramach Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela otrzymaliśmy historię składającą się z dwóch albumów. Życie i śmierć Kapitana Marvela będzie oznaczony na grzbietach albumów numerami 77 i 81. Jak zapewne zauważyliście jestem ostatnio coraz bardziej krytyczny co do komiksów ukazujących się w kolekcji, tym bardziej do przedstawicieli klasyki. Dlaczego więc tym razem będę Was zachęcał do sięgnięcia po ten album? Spradźcie


Pierwszym powodem, dla którego warto mieć ten komiks na swojej półce to oczywiście fakt, że jest to debiut solowego występu KapitanaWKKM 77 Marvela w Polsce. Postaci barwnej i bardzo ciekawej, która często brała udział w ważnych wydarzeniach uniwersum, jak choćby stracie z Thanosem, o którym opowiada 77 album WKKM. Fabuła komiksu jest drugą zaletą wartą wydatku. Dla osób, które uniwersum Marvela poznają głównie z Kolekcji bez wątpienia sporą wartością będzie bliższe ukazanie samego Thanosa, szczególnie mając na względzie nadchodzący, kolejny film o Avengers.

ThanosŻycie i śmierć Kapitana Marvela to opowieść o starciu wojownika rasy Kree, który postanowił zostać obrońcą ziemi z Thanosem, który od ziemi właśnie, pragnie rozpocząć podbój całego wszechświata. Trzeba przyznać, mają rozmach w tym Marvelu. Bardzo ważnym elementem fabuły, na który trzeba zwrócić uwagę przy ocenie tego komiksu, jest fakt, że nie jest to zwykła naparzanka, w której jedyne zwroty akcji to ponowne nabranie sił bohatera, który wcześniej dostawał cięgi (jak np. w ostatnim Iron Manie). Muszę pochwalić ten komiks za ciekawą wielowątkową fabułę. Intryga jaką zaplanował Thanos, aby posiąść tajemniczą informacje, którą nosi w swojej podświadomości niczego nie świadomy Rick Jones, bardzo ciekawie wpisuje się w całokształt opowieści. Tak samo ma się wątek z Eonem i jego opowieścią sięgającą stworzenia Olimpu oraz sama przemiana jaką musiał przejść Mar-Vell i jej uzasadnienie. Krótko mówiąc fabuła jest naprawdę ciekawa i dobrze skrojona. Dialogi nie zanudzają, a wstawki narratora nie są czerstwymi żarcikami psującymi odczuwalny klimat i napięcie.

Rysunki również nie odstają jakością od fabuły, kompozycja kadrów, dynamika oraz kolorystyka sprawia, że komiks czyta się bardzo przyjemnie. Oczywiście czepić można się niektórych kadrów, gdzie postaci mają mało wspólnego z faktyczną ludzką anatomią, jednak są to tylko drobne szczegóły nie rzutujące na odbiór całości. Zdecydowanie najsłabiej na tle rysunków wypada ostatni zeszyt – Marvel Feature (Vol. 1) #12. geek zone

Podsumowując pierwsza cześć przygód Kapitana Marvela to kawał dobrego komiksu, ja z niecierpliwością czekam na drugi etap historii. Jeśli ktoś z Was nie ma jeszcze tego albumu to polecamy zgłosić się do sklepu Geek Zone.

Paweł Warowny

Album składa się z następujących zeszytów:SCN_0012

Oryginalne zeszyty: Iron Man (Vol. 1) #55 (luty 1973), Captain Marvel (Vol. 1) #25-30 (marzec 1973 – styczeń 1974) oraz Marvel Feature (Vol. 1) #12 (listopad 1973).

Fabuła: Jim Starlin (IM #55, CM #26-30), Mike Friedrich (CM #25, MF #12)
Tekst: Jim Starlin (CM #28-30), Mike Friedrich (IM #55, CM #25-28, MF #12)
Ołówek: Jim Starlin (IM #55, CM #25-30, MF #12)
Tusz: Mike Esposito (IM #55), Chick Stone (CM #25), Dave Cockrum (CM #26), Pablo Marcos (CM #27), Dan Green (CM #28), Al Milgrom (CM #29-30), Joe Sinnott (MF #12)
Kolory: Jim Starlin (CM #26-30), Linda Lessmann (MF #12), ? (IM #55, CM #25, MF #12)
Redaktor oryginału: Roy Thomas
Powyższe informacje zostały zaczerpnięte z profilu: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela na portalu Facebook.

Share This: