Frigiel i Fluffy. Tom 3. Blok pierworodny i 4. Lodowe królestwo

Frigiel i Fluffy. Blok pierworodny i Lodowe królestwo to 3. i 4. tom serii luźno nawiązującej do Minecrafta, gry, w której buduje się przeróżne rzeczy z graniastosłupów. Targetem komiksów są oczywiście młodociani, którzy marnują swój czas w kanciastym świecie. Ja zacząłem czytać te historyjki (zaczynając od Pamiętników 8-bitowego Wojownika – więcej TU i TU2) trochę aby poznać fenomen, trochę aby stworzyć płaszczyznę porozumienia ze swoimi synami. Dzisiaj moi młodociani gejmerzy twierdzą, że „żaden Minecraft, żaden Roblox, tylko Fortnite”, a kolorowe zeszyty jednak z nami zostały.

Frigiel i Fluffy

Wydawnictwo Jaguar, podobnie jak wcześnie z Pamiętnikami, wydaje serię z Frigielem i Fluffym po dwa tomy. I fajnie, bo w ten sposób czytelnik otrzymuje podwójną porcję kolorowej zabawy. Przecież każdy wie, że dobry obiad składa się z dwóch dań, tylko malkontenci będą narzekać, że przydałby się jeszcze deser. Słodkości, ewentualnie kawkę, trzeba do zestawu zapewnić sobie samemu. Czy warto nadrobić dwa pierwsze tomy? Pewnie, ale do lektury Bloku pierworodnego nie jest to konieczne. W Lodowym królestwie jest małe nawiązanie do tomu pierwszego, ale znajomość zawartości Tajemnicy zaginionych arbuzów nie jest aż tak bardzo wymagana. Wystarczy znać tytuł.

Każda z wymienionych historyjek, mimo że dzieje się w tym samym graniastosłupowym świecie, eksploruje inną jego część. Tylko podstawy się nie zmieniają. Bohaterów jest co prawda trochę więcej, niż wynika to z tytułu, ale drużyna jest praktycznie nierozłączna. Frigiel to młody adept magii, odważny i przyjacielski, uwielbia swojego psiaka Fluffy’ego. Alice występuje w zieleni, co z pewnością nadaje jej kamuflażu, a złodziejce to się przydaje. I jest jeszcze Abel, doskonały budowniczy, który, jak większość ścisłych umysłów, nie zawsze pojmuje złożoności subtelnych sytuacji.

Frigiel i Fluffy. Tom 3 Blok Pierworodny

Blok pierworodny

Trzeci tom zaczyna się tak, jak rasowe fantasy rozpoczynać się powinno. W karczmie! Nie brakuje bajdurzenia i opowiadania legend, zwłaszcza tych dotyczących tego, co było na samym początku. No tak, w końcu jeśli cały świat składa się z samych graniastosłupów, to twórca gry musiał rozpocząć od napisania kodu tego pierwszego bloku. Jeśli tak, to nasuwa się pytanie, czy rzeczywiście ten pierwszy klocek jest tak potężny, jak inni twierdzą, że jest? Z góry jest wiadome, że nasza drużyna natknie się zaraz na trop, ale przygoda nie toczy się tak jak, jak powinna. Bohaterowie wpadają w poważne tarapaty, a autorzy (sam Frigiel wspomagany przez Jeana-Christophe’a Derriena) wrzucają w wir przygody pikantny mechanizm pętli czasowej, który sprawia, że opowieść broni się, nawet przed dorosłym czytelnikiem.

Frigiel i Fluffy. Tom 4. Lodowe królestwo

Lodowe królestwo

W czwartym tomie otrzymujemy standardową, liniową przygodę. Nawet z nikłą znajomością gry, znalazłem kilka nawiązań, np. w Minecrafcie można urządzić bitwę na śnieżki. Dozwolone są też inne zabawy na śniegu, w tym budowa bałwana. Tu oprócz łopaty trzeba mieć też dynię (to akurat wyjaśnił mi syn). Z tego to powodu z wioski nie giną tym razem arbuzy, tylko inne owoce. Najbardziej z tego tomu podoba mi się wątek dziadka Frigiela, który wyrasta na tajemniczego typka, mającego swoje sekrety. Pojedynek wieńczący fabułę przypomina mi nieco bijatykę Sarumana z Gandalfem. Z jednej strony epicką, bo żyjąc tyle na tym świecie, nauczyli się już przeróżnych sztuczek. Z drugiej strony trochę śmieszną, bo takim dziadygom przystoi bardziej rozstrzygnięcie konfliktu przy partii szachów, a nie okładanie się jak młodzieniaszki.

Na koniec nieco o kresce Minte, który tworzy przyjemne dla oka ilustracje. Często rysunków nie ogranicza kadrami, co nadaje stronom odpowiedniej przestrzeni i dynamiki. Świat graniastosłupów jest wybawieniem dla rysowników władających kanciastą kreską, ciekawe jak Minte sprawdziłby się w innych okolicznościach. Fajnie, że Frigiel puszcza oko do rodziców czytających z dziećmi, to tu, to tam uwypuklając fabułę. Powoli jednak żegnam się z seriami dla dzieci, jako że moi synowie wyrastają z takich historyjek. Trudno mi powiedzieć, czy sięgnę po następny tom. Jeśli tak się nie stanie, to trochę będzie mi szkoda, bo zaprzyjaźniłem się z drużyną Frigiela, a tytuł następnego tomu, Tajemnicza wyspa, obiecuje sporo.

Sylwester

Dziękuję wydawnictwu Jaguar za udostępnienie egzemplarza do recenzji

Share This: