Kick-Ass 3
Mogłoby się wydawać, że komiks przeznaczony tylko dla dorosłych opowiadający o nastolatku nie znajdzie dla siebie odbiorców, bo niby kto z dorosłych będzie chciał czytać o głupich dzieciakach?
Już na etapie planowania wydania trzeciej części zbiorczej komiksu wiadomo było, że będzie to ostatnia część superbohaterskich przygód Dave’a Lizevskiego. Dlatego czytelnik już od samego początku będzie wypatrywał oznak nadchodzącego końca i muszę przyznać, że i ja tak właśnie zareagowałem. Mark Millar jednak znowu mnie zaskoczył i bardzo długo maskował nadchodzący koniec historii. Prawdę mówiąc aż do samego końca, który stanowi swojego rodzaju epilog, nie było wiadomo czy historia się zakończy, czy pozostaną jeszcze jakieś niezakończone wątki. Przyznam, że taki zabieg bardzo mi się spodobał, czytając nie miałem wrażenia, że do końca historii zostało kilka stron i nie rozmyślałem o tym jak autor wszystko rozwiąże w takiej małej ilości plansz (a dość często mi się to zdarza). Opowieść do samego końca jest poprowadzona spójnie, a wielki finał naprawdę robi fantastyczne wrażenie rozmachem, śmiesznym bohaterstwem i epickością jaką starają się osiągnąć młodociani herosi.
Każdy fan na pewno doceni liczne odniesienia do innych tytułów komiksowych, takich jak Batman czy Spider-Man, które bardzo często pojawiały się w całej serii. Bardzo zabawne było obserwowanie starań bohaterów, aby w realnym świecie stworzyć coś na miarę Ligi Sprawiedliwości, czy wywrzeć na łotrach taki efekt jak Batman swoją przemową z Batman: Rok pierwszy ;). Całą serię Kick-Ass można swobodnie nazwać satyrą, ogromna dawka humoru i prześmiewcze traktowanie pewnych znanych komiksowych motywów to dla mnie woda na młyn. Najbardziej oczywiście spodobała mi się teoria znana z Batmana – kiedy pojawił się Batman pojawili się w Gotham superłotrowie, dokładnie tak samo było z Kick-Assem.
Jak zwykle komiks jest naładowany rozbrajającym humorem i krwawą przemocą, pojawia się jednak też coś czego nie było wcześniej. Wątek ten mógłby mi się przydać na potrzeby tekstu Sprawy sercowo-łóżkowe w komiksie. Chodzi oczywiście o seks. Moim zdaniem kolejny z bardzo dobrze przemyślanych zabiegów autora. Umieszczenie seksu (realnego, nie tylko w wyobrażeniu bohaterów) w ostatniej części pokazuje, że bohaterowie dorośli i pomimo, że dalej bawią się superbohaterów to są już dorosłymi ludźmi (poza Hit-Girl ofc). Trzecia część serii stanowi więc świetne podsumowanie i ciekawe zakończenie ambitnego projektu. Pomimo, że końcówka nie była jakoś mega zaskakująca i raczej każdy mógł się spodziewać, że właśnie tak się zakończy historia nastoletniego superbohatera, to daje ona dużo satysfakcji i raczej nikt nie powinien być zawiedziony.
Szata graficzna Kick-Ass 3 nie różni się niczym od pozostałych. Nadal mamy tę samą paletę ciemnych kolorów, tą samą kwadratową kreskę Johna Romity Jr. i nadal mi się ona podoba, pomimo że jak pisałem na początku nie przepadam za rysunkami tegoż autora. Jestem pewien, że już do końca życia kiedy usłyszę „John Romita Jr.” pierwsze o czym pomyślę to właśnie Kick-Ass. Jego kreska choć brzydka, idealnie pasuje do tej historii i nie wyobrażam sobie żeby ktokolwiek inny mógł ilustrować ten komiks.
Polecam
Ps. Znaleźliście easter-eggi w scenie z Val w szpitalu? 🙂
Zobacz także:
Kick-Ass – recenja >>>