Moi drodzy czytelnicy Cznk – jestem w szoku! Nie myślałem, że przyjdzie mi napisać te słowa tak szybko. Doczekaliśmy się kapitalnego komiksu z Fantastic Four w roli głównej.Moje zdumienie jest tym większe, że album „Niepojęte” był co najwyżej przeciętny (co prawda z kilkoma fajnymi pomysłami, ale ciągle przeciętny, więcej tu – KLIK). Tymczasem Fantastyczna Czwórka. Uzasadniona interwencja trafiła na moją prywatną listę najlepszych tomów WKKM. Może nie do ścisłego topa, ale plasuje się zaraz za największymi hitami.
Niepojęte było jak dla mnie tworem ze zmarnowanym potencjałem. Po lekturze pierwszych zeszytów tamtego albumu byłem srodze zawiedziony, że Doom pozostał jednak bydlakiem. Liczyłem na pewną przewrotność. Co prawda dostałem ją w postaci czarodziejskiego Mr Fantastica, ale nie wystarczyło to na tyle, by komiks zapadł mi w pamięci na stałe. Przed lekturą kolejnej części, zmuszony byłem sięgnąć do nomen omen mojej recenzji, by przypomnieć sobie najważniejsze wątki.
Nic w tym dziwnego, że do albumu Fantastyczna Czwórka. Uzasadniona interwencja podszedłem ze sporą dozą sceptycyzmu. Szczerze mówiąc, liczyłem na przeciętną (słabszą od pierwszego albumu) historię o pogoni przez piekło, walce z demonami, etc. Jak zawsze – trochę z lenistwa, trochę z chęci do unikania wszelkich spojlerów (nie zaglądajcie do dodatków Thorgala od Hachette, jeśli czytacie tę serię po raz pierwszy! tam dopiero grzeszą) darowałem sobie informację od wydawcy zamieszczoną na ostatniej stronie i od razu zabrałem się do lektury.
Jakie było moje zdziwienie, gdy pierwsza rodzina Marvela wmieszała się w politykę, w dodatku politykę międzynarodową.Przejęcie przez nich niepodzielnej władzy w Latverii pod nieobecność Dooma to coś, o czym nawet nie śniłem. Wystarczy tylko pomyśleć jak bardzo skomplikowało to sytuację na świecie: roszczenia państw sąsiadujących, mocarstw, trudna sytuacja ONZ, naciski ze strony innych państw na USA, bo w końcu F4 to amerykańscy obywatele.
Obok tego ogólnoświatowego zamieszania, pojawia się cała masa problemów lokalnych. Mieszkańcy Latverii od lat byli rządzeni twardą ręką, nie znali swobody, ale z drugiej zaś strony niczego im nie brakowało. F4 musi zarówno przekonać ich do siebie, jak i nauczyć korzystania z wolności. W tym miejscu przypomina mi się pewna historia z moją osobą w roli głównej. Podczas studiów zajmowałem się Radą Mieszkańców akademika, w którym mieszkałem. Na piątym roku musiałem zorganizować wybory uzupełniające do rady. Jako, że uczyłem się w Lublinie, to w naszym domu studenckim mieszkało sporo Ukraińców i Białorusinów. Kiedy chodziliśmy po akademiku z kartami do głosowania i urną (nikt by przecież nie ruszył czterech liter na dół, żeby zagłosować), to mniej więcej połowa tych osób ze wschodu jako pierwsze zadawała pytanie: a na kogo trzeba głosować? Także wiecie, F4 nie trafiło na łatwe zadanie, ale już głowa w tym Reeda żeby się udało.
Skoro już jesteśmy przy Reedzie. Bez wątpienia to on jest gwiazdą tego albumu. Jednak ci, którzy narzekają na jego bezpłciowość, lepiej niech się na chwilę wstrzymają. Mr Fantastic w tej historii zupełnie nie jest sobą. Jego determinacja i intryga, którą udaje mu się skutecznie prowadzić pozwalają nam poczuć do niego sympatię, a nawet miejscami i współczucie. Richards okazuje się bezwzględnym politykiem, któremu nic nie stanie na drodze.
Kiedy omawiałem poprzedni album, sporo narzekałem na stronę graficzną tego komiksu. W tym przypadku jest naprawdę dużo lepiej, głównie za sprawą Howarda Portera, który obok Mike’a Wieringo jest odpowiedzialny za album Fantastyczna Czwórka. Uzasadniona interwencja. Casey Jones skrzywdził poprzedni album, dlatego naprawdę mi miło nie patrzeć na jego pracę ponownie.
41. tom Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela warto przeczytać jeszcze z jednego powodu. Kapitalnego zakończenia, dzięki któremu poczułem się o kilka lat młodszy. To była kapitalna podróż sentymentalna. Uwielbiam, kiedy jestem od czasu do czasu raczony przez takie rozwiązania fabularne. Po historii pełnej trudnych decyzji, wątpliwości moralnych i ludzkich tragedii, dostałem coś, czego w ogóle bym się nie spodziewał. Zresztą, sprawdźcie to sami!