Falkon 2016 – warto było!
Ostatni kwartał roku od dawna kojarzy mi się z imprezami geekowskimi. MFKiG, Falkon, Comics Wars a w tym roku jeszcze i Niech żyje komiks (notka już wkrótce). Ostatni kwartał tego roku, będzie mi się za to kojarzył z bardzo udanymi imprezami, po świetnej MFce uczestniczyłem w świetnym Falkon 2016. Sprawdźcie, co sprawia, że Lublin na kilka dni zamienia się w fantastyczną stolicę kraju.
Pozostawmy jednak moje osobiste odczucia i przyjrzyjmy się kwestiom organizacyjnym, które często są bolączką tego typu imprez. Na początku muszę podkreślić, że organizatorzy naprawdę zaimponowali rozmachem. Międzynarodowe Targi Lubelskie oferują naprawdę dobre miejsce do organizacji tego typu konwentów i trzeba przyznać, że zostało to wykorzystane w 120%. Dlaczego 120%? To dzięki zainstalowaniu ogromnego namiotu pomiędzy halą targową, a games roomem. W namiocie zorganizowano strefę gastro i postawiono scenę, na której odbywały się pokazy artystyczne, koncerty itd. można powiedzieć takie przygrywanie do kotleta. To rozwiązanie idealnie rozwiązało trzy największe problemy, na które uczestnicy narzekali w minionych latach. Dzięki wydzieleniu sceny z hal targowej było tam sporo ciszej, strefa gastro zwolniła dużo miejsca na sali targowej i sama też się powiększyła, a przejście games room – strefa gastro – hala targowa rozwiązało kłopot wiecznego tłoku w jedynym jak dotąd korytarzu łączącym games room z halą targową. Na szczęście zrezygnowano też z przejścia VIP przy kasach. W 2015 roku uczestnicy nie posiadający identyfikatora VIP zmuszani byli wchodzić na teren konwentu tylko jednym przejściem przy kasach, co oczywiście rodziło ogromny tłok.
Skoro mowa o kwestiach organizacyjnych nie mogę nie wspomnieć o jedynej rzeczy, która zasługuje na mocną krytykę. Zwrot gier
Falkon 2016 obfitował w komiksowe atrakcje, co osobiście bardzo mnie cieszy. W tabeli programowej można był odnaleźć kilka ciekawych prelekcji, konkurs, a na hali targowej można było spotkać się między innymi z Beatą Ari Smugaj od Lisich Spraw, Konradem Koko Okońskim autorem komiksu Kij w dupie, Demem, Kiciputkiem oraz autorami Lisa i Incognito. Zdecydowanie najlepszym punktem tegorocznego Falkonu (i mówię o ogóle, nie tylko o komiksowych) był wykład dr Pawła Ciołkiewicza – Alan Moore odwiedza Providence. Pomimo początkowych problemów technicznych prelegent w świetny, wręcz akademicki sposób wyłożył różnice oraz podobieństwa dwóch znakomitych pisarzy i opowiedział na temat nowego komiksu Moora, który praktycznie w całości złożony jest z nawiązań do twórczości H.P. Lovecrafta. Na uwagę zasłużyły również dwie prelekcje Małgorzaty Chudziak (Egzaltowana), poprowadzone w zupełnie inny, bardziej humorystyczny i luźny sposób na temat peleryn Batmana i serii Tytanów z New DC 52. Pomimo konsekwentnych starań niestety nie udało mi się dotrzeć na wszystkie prelekcje, ominęły mnie między innymi dyskusja o komiksie amerykańskim (WKKM vs WKKDC) oraz komiksie internetowym (Lisie Sprawy, Kiciputek, Dem). Cieszy mnie jednak, że komiks nie jest już traktowany po macoszemu i z roku na rok tematyka bliska mojemu sercu znajduje coraz więcej miejsca w tabeli programowej.
Niestety, Falkon 2016 nie był okazją do komiksowych zakupów (chyba, że chodzi o komiksowe gadżety, tych było co niemiara). W praktyce komiksy można było dostać na dwóch stoiskach, antykwariatu, którego nazwy się nie dopatrzyłem, oferującego sporo staroci, ale w wysokich cenach oraz e-legion.pl, który na swoim stoisku miał sporo Egmontowego dobra, trochę Muchy, Taurusa oraz WKKM i WKKDC w całkiem przystępnych cenach. Mam nadzieję, że może za rok, jakiś typowo komiksowy sklep skusi się na uczestnictwo, na pewno wśród ogromu sklepów z gadżetami przydałby się jeden z bogatą ofertą komiksów w dobrej cenie.
Na koniec wypada wspomnieć, że Falkon 2016 był idealną okazja żeby dobrze się bawić, spotkać pozytywnie zakręcone osoby, napić się piwka z Lordem Vaderem, czy przytulić Harley Quinn. Naprawdę warto odwiedzić Lublin, do zobaczenia na Falkon 2017!