Przystanek: Komiks 2017 – wrażenia z imprezy
W Piasecznie (pod Warszawą) 2 kwietnia mieliśmy okazję uczestniczyć w pierwszej edycji nowego festiwalu komiksowego. Przystanek: Komiks 2017 zadebiutował w mojej ogólnej ocenie pozytywnie, acz nie bez potknięć.
Komiksowy bazarek
Organizacją zajęło się Centrum Kultury w Piasecznie i w ich siedzibie też wszystko się odbyło. Przystanek: Komiks 2017 był imprezą może nie kameralną, ale na pewno niewielką i to wydaje mi się plusem. Przyjemnie było poruszać się przy stoiskach nieobleganych przez fandomową armię i w spokoju powiększać swoją stertę wstydu.
Dla dociekliwych
Przystanek: Komiks 2017 to na szczęście nie tylko strefa handlowa. Zaplanowano dwa wykłady, jeden na temat japońskich powieści graficznych, drugi o autobiografiach w komiksie. Ten pierwszy odbył się i przebiegł bez zastrzeżeń. Zgromadził kilka(naście) osób, ale większej widowni nikt się chyba nie spodziewał przy wydarzeniu o takiej skali.
Komiks sztuką jest i basta!
Jak na porządny festiwal przystało, Przystanek: Komiks 2017 zaoferował uczestnikom również możliwość spotkania się z artystami. Zwieńczeniem całego eventu było otwarcie wystawy Daniela Chmielewskiego „Pusty Obszar”. W dużej sali rozwieszono całe mnóstwo oryginalnych plansz komiksowych, a część z nich leżała na biurku obok napisu zachęcającego do dotykania i przeglądania. Pod sufitem podwieszone były też rzeźby Daniela, a na podłodze znajdowały się oznaczenia poszczególnych elementów jego pokoju, dzięki czemu uczestnicy mogli poczuć się jakby byli w miejscu pracy artysty. Uważam, że taki klasyczny wernisaż połączony z festiwalem podkreśla mocno miejsce komiksu w obszarze tzw. sztuki wysokiej. I słusznie, niech no mi tylko ktoś zasugeruje co innego!
Przystanek: Komiks 2017, 2018…?
Ja wróciłem z festiwalu bardzo zadowolony. Z konkretną porcją mang zmarłego już niestety Taniguchiego w plecaku (kupiłem je przed wykładem, nikt mnie nie namawiał), rysunkowymi autografami od dwóch artystów, zaplanowanym wywiadem oraz kupnem oryginalnej planszy. Osobiście wybaczam organizatorom wszelkie zgrzyty (uwagi odnoście warsztatów dla dzieci zgłosił mój kolega redakcyjny tutaj). Nie ma co narzekać, ktoś zorganizował mi pod nosem festiwal komiksowy z prawdziwego zdarzenia, a tego typu lokalne inicjatywy należy wspierać. Szczerze liczę na to, że w przyszłym roku odbędzie się kolejna edycja, a potem następna, itd. Nie tylko dlatego, że mam blisko, po prostu było dobrze.
Konrad