Ani chybi magia
Ani chybi magia
to komiks z klimatu comedy fantasy. Klimat, z jakim będziemy mieli do czynienia, można łatwo rozpoznać już po pierwszej scenie. Czterech młodych chłopaków łowiąc ryby rozmawia na temat kobiecych krągłości siostry jednego z nich. Nagle, zupełnie niespodziewanie, jednemu z nich udaje się wyciągnąć na brzeg dorodną rybę. Kiedy już chłopcy mieli wsadzić rybie w tyłek kij i upiec ją nad ogniskiem, ta przemówiła ludzkim głosem. Dalej możecie już się domyślić. Ryba wpierw zażartowała sobie z jednego z bohaterów, a następnie obiecała spełnić życzenia każdego z nich. Oczywiście w zamian za wolność. Jak zwykle w tego typu historiach bywa, życzenia okazały się spełnić w nieco inny sposób niż przewidywali to chłopcy.
W odróżnieniu od opowieści o złotej rybce, Ani chybi magia w tym momencie dopiero się rozkręca. Jest to bowiem wyłącznie jeden motyw z bogactwa smaczków i ester eggów jakimi raczy nas scenarzysta. Po uważnej lekturze pierwszego zeszytu można się domyślać, że Żukowski będzie czerpał z baśni i legend, aby w humorystyczny sposób spleść je w jedną całość. Już w debiutanckiej odsłonie komiksu wyszło mu to całkiem nieźle.
Twórcy
Ani chybi magia to w efekcie bardzo ciekawa pozycja, którą z przyjemnością będę śledził w kolejnych odcinkach. Pierwszy zeszyt kończy się interesującym cliffhangerem, który jest obietnicą, że pomimo humorystycznego stylu możemy też oczekiwać po opowieści sporo akcji. Jest to też dla mnie pewien znak, który z powodzeniem można pokazywać niedowiarkom, którzy jakiś czas temu pukali się w głowy mówiąc na temat strategii wydawania komiksów w formie zeszytów przez Sol Invictus. Wydawnictwo jak widać ma się na tyle dobrze, że decyduje się na wydawanie kolejnych autorskich, polskich serii. Nie pozostaje nic, jak życzyć autorom Ani chybi magii i włodarzom wydawnictwa dalszych sukcesów.
Paweł Warowny