Kapitan Ameryka – Ed Brubaker. Tom 3. Śmierć Kapitana Ameryki

Śmierć Kapitana Ameryki to trzeci tom serii o Stevie Rogersie od Eda Brubakera, który zaczął ją pisać w 2005 roku. Autor kryminałów i thrillerów poprowadził losy jednego z najważniejszych herosów Marvela i jego kompanów przez niemal dekadę. To bez wątpienia najbardziej ceniony przez fanów regularny tasiemiec z Pierwszym Avengerem w roli głównej.

Szybka zmiana uniformu.

W trzecim tomie, zbierającym zeszyty 22-30 serii oraz Winter Soldier: Winter Kills, wrzuceni jesteśmy w sam środek konfliktu sławnej wojny domowej, która dotyczyła konieczności rejestracji i kontroli ludzi z mocami przez amerykański rząd. Steve Rogers, jako ostoja wolności jednostki i obrońca cnót wszelkich, sprzeciwił się zapisom tej ustawy i właśnie przewodzi buntownikom w walce przeciwko tajnym służbom i superbohaterom z drugiej strony barykady. W tle oczywiście miesza i pociąga za sznurki odwieczny wróg Red Skull, który chce wykorzystać skłócone środowisko bohaterów do własnych celów.

Śmierć Kapitana Ameryki – tani chwyt czy coś więcej?

Uśmiercenie Kapitana Ameryki to z pozoru zwykły twist mający szokować. Szybko okazało się jednak, że jest jednym z najważniejszych punktów w całej historii scenarzysty, za pomocą którego mógł on powiedzieć naprawdę sporo ciekawych rzeczy. Paradoksalnie, poprzez nieobecność Steve’a Rogersa, ukazuje nam jego prawdziwą siłę oraz jaki tak naprawdę miał wpływ na wszystkich wokół. W dodatku absencja obnaża podziały w i tak już skonfliktowanej Ameryce, a tym, którym zawsze Cap wchodził w paradę, daje okazję, by wreszcie naprawdę namieszać.

Zatem wcale tytułowa śmierć nie jest tu najważniejsza, ale wszystko to, co uwydatnia się po niej. Konsekwencje takiego stanu są zdecydowanie poważniejsze niż można było z początku zakładać, a świat post-rogersowy jest niezwykle ciekawy. Ci, dla których poczciwy harcerzyk nigdy nie był najważniejszym z herosów, mogą przekonać się, że bez funkcjonującego stróża w jego osobie, uniwersum Marvela mogłoby wyglądać całkiem inaczej.

Red Skull knuje jak zwykle.

Porządny szpiegowski thriller z rajtuzach

Trzeci album, podobnie jak cała seria, utrzymuje posępny i przejmujący klimat, który świetnie sobie radzi w kwestii porządnej szpiegowskiej intrygi. Historia jest bardzo dobrze rozpisana, a w kluczowych momentach, gdzie czytelnik jest celowo oszukiwany i trzymany w niedopowiedzeniu, w sukurs dobrze nakreślonych scen idzie warstwa graficzna. Ogromne wrażenie robi moment, kiedy symbol Ameryki leży postrzelony na schodach. Kadr oczywiście znany mi wcześniej, tutaj wywołuje już nieco mniejsze emocje, ale sekwencja i kulminacyjny kadr naprawdę ujmują (chapeau bas dla Steve’a Eptinga).

Jedyny problem z zamordowanym Rogersem jest taki, że nawet jeśli nie znamy dokładnie dalszego ciągu serii Brubakera, czy wszystkich innych następujących po niej, to i tak wiemy, że przecież Pierwszy Avenger nie może być martwy na długo i prędzej czy później powróci. To z pewnością odbiera tragizmowi tej sytuacji i łatwiej nam otrzeć łzy po Super Żołnierzu, ale przecież nie od dziś czytamy superhero, prawda?

Kapitan prowadzony przed sąd. Naprawdę przejmujący obrazek.

Na szczęście oprócz zwykłego superbohaterowania, jak na dobrą historię ze Stevem przystało, Śmierć Kapitana Ameryki próbuje powiedzieć coś o współczesnych Stanach Zjednoczonych i dzisiejszym świecie. Mimo że historia powstała grubo ponad dekadę temu, nadal można w niej znaleźć sporo odniesień do wydarzeń i nastrojów w USA, ale i nie tylko. Ostatnio jest świetny czas na fanów Capa w Polsce, do których oczywiście również się zaliczam. Dopiero co bowiem mieliśmy okazję zapoznać się ze spektakularnym eventem Tajne Imperium z Kapitanem w roli głównej, a co kwartał będziemy dostawać kolejne tomy z najlepszej serii o Stevenie Rogersie od scenarzysty stworzonego do pisania tej postaci – Eda Brubakera.

Inny wydany niedawno świetny komiks z Kapitanem Ameryką tutaj.

Bardzo dziękuję za egzemplarz recenzencki wydawnictwu Egmont.

Share This: