Elektra i Wolverine. Odkupienie

Wolverine i Elektra. Odkupienie

Lubię Elektrę, bo to najlepsza z toksycznych partnerek, jakie trafiły się Daredevilowi. Lubię też Wolverine’a, jak to napisał mój kolega w liście do TM-Semic „wolę go nawet od Spider-Mana”. W związku z tym Elektra i Wolverine. Odkupienie powinno mi się spodobać, prawda? Błąd. Błąd. Dużo błędów.

Znane postacie we wspólnym ko… w sumie to nie wiem w czym

Zacznę od tego, że Elektra i Wolverine. Odkupienie nie jest komiksem. Może nie jest to powód, przez który należałoby tę pozycję dyskwalifikować, ale przyznam szczerze, że w trakcie lektury czułem się, jakbym czytał coś, co udaje tylko książkę, tak aby fani trykotów mogli powiedzieć, że nie czytają tylko głupkowatych historyjek.

Sama historia Grega Rucki nie jest nawet taka zła. Troszkę nie chce mi się wierzyć w to, że Elektra dałaby się przyłapać przy robocie, no ale ok. Powiedzmy, że zdarza się najlepszym. Zabójczyni porywa dziewczynkę, która była świadkiem morderstwa, ich tropem wyrusza (przymuszony do tego) Wolverine. Zaczyna się taniec, w którym niewinne dziecko okazuje się ważniejszym elementem układanki niż początkowo możnaby sądzić. No powiedzmy, że czytałem już durniejsze historie o superbohaterach (czy tam antybohaterach).

Elektra i Wolverine. Odkupienie

Artyzm

Ilustracje, które znalazły się między tekstem Grega Rucki, wymalował Yoshitaka Amano, artysta znany ze współpracy z Neilem Gaimanem nad Sennymi Łowcami. W sumie nieoczywisty dobór, do nietypowej książki, wzmacniający wrażenie, że obcuje się z czymś nietypowym. Gdybym otworzył Sandmana i zobaczyłbym podobne ilustracje, to nic a nic bym się nie zdziwił. Tu jest to element zaskoczenia.

Przeciąganie liny, czyli każdy w swoją stronę

Jak wygląda synteza tych dwóch twórców? Ano ciągną trochę każdy w swoją stronę. Greg Rucka tworzy kryminalny klimat, podczas gdy Yoshitaka Amano poszalałby raczej wśród kwitnących jabłoni. I może trzeba było się zdecydować i postawić wszystko na jedną kartę? Wysłać Wolverine’a za Elektrą do Japonii albo nawet cofnąć ich do czasów feudalnych. Czemu by nie? Tymczasem zapach kwiatów miesza się ze smrodem portu, a wiadomo chyba co mocniejsze.

Elektra i Wolverine. Odkupienie

Czytaj jak saper, a najlepiej w rękawiczkach

Tekst drukowany jest dużą czcionką i rozrzucany artystycznie (czytaj: chaotycznie) w różnych proporcjach i kolorystyce po stronach. No, tego w zwyczajnych książkach nie uświadczycie. Strony raz są białe, raz czerwone, ale największa bomba to te czarne. Chwila nieuwagi i zostawiasz tłusty ślad po palcu, no chyba, że masz zwyczaj czytania w rękawiczkach. To wtedy szacun. Papier kredowy to przekleństwo, zwłaszcza w połączeniu z czernią. Dużo lepiej by zagrał tu offset, ale już co kto lubi.

Nie wiem, czy Yoshitaka Amano robił zawarte ilustracje na akord, czy najzwyczajniej w świecie mu się spieszyło, ale część plansz robi wrażenie niedopracowanych. Z tym że nie jest to najgorsze. Niektóre plansze nijak nie łączą się z fabułą, jak np. Wolverine kucający obok flagi Stanów Zjednoczonych i kartonu pizzy. Jeśli chodziło o pokazanie talentu tego rysownika, to może w ogóle należało zrezygnować z tekstu?

Elektra i Wolverine. Odkupienie

Nawiązania do BWS-a jak zawsze na propsie

Jedyne co wzbudza we mnie jakiekolwiek pozytywne uczucia to nawiązania do Weapon X BWS-a. Co prawda, myślałem, że powiązanie jest silniejsze, bo pomyliłem Veronicę Connor z Carol Hines, no ale nadal. Jedna z postaci drugoplanowych występujących w historii Elektra i Wolverine. Odkupienie była świadkiem okrutnego eksperymentu na Loganie. Pewnie można by się zastanowić, ile to można się znęcać nad dziurawą pamięcią mutanta z niezniszczalnym szkieletem, ale nawet mi to nie przeszkadza.

Aha, no dodam jeszcze, że jedna z grafik Yoshitaki Amano przypomina okładkę Marvel Comics Presents #84, z tym że wolę dużo bardziej oryginalną wersję BWS-a (tak wiem, żadne zaskoczenie).

Skrócona wersja tekstu na koniec. Elektra i Wolverine. Odkupienie. Na co to komu potrzebne? Nie wiem.

Scenarzysta: Greg Rucka

Ilustrator: Yoshitaka Amano

Tłumacz: Nika Sztorc

Wydawnictwo: Egmont

Format: 180×275 mm

Liczba stron: 208

Oprawa: twarda

Share This: