Skorpion. Tom 2 – w poszukiwaniu krzyża świętego Piotra
Egmont na wakacje wypuścił kolejne przygody XVIII wiecznego łotrzyka. Skorpion. Tom 2 to kolejne wydanie zbiorcze serii pisanej przez Desberga i przepięknie ilustrowanej przez Mariniego (klasa za każdym razem). Ci, co zbierali edycję Taurus Media, na dalsze przygody muszą jeszcze poczekać. Reszta (w tym ja) z przyjemnością łyka wydania zbiorcze, po trzy oryginalne tomy, a tym razem są to: Demon w Watykanie, Święta dolina i Skarb świątyni.
Co w artykule?
Ten Skorpion to straszny łobuz
Skorpion to zakapior przeklęty przez kościół, raz ze względu na pochodzenie, ojciec nie mógł przyznać się do niego, nie mógł zabrać go do swojego domu, więc włóczęga była mu pisana od dawna. Nadto znamieniu, które nosi na ramieniu, przypisywane jest diabelskie pochodzenie. Co można jeszcze o nim powiedzieć? Awanturnik, poszukiwacz skarbu, złodziej i dóbr materialnych, i damskich serc. Cienka linia dzieli go od archeologa i wielkiego odkrywcy, ale liczy się dla niego dobro. Zwłaszcza jego własne. Z tym że to jest zagrożone. Na nieszczęście dla niego, papieżem został kardynał Trebaldi, który szczerze go nienawidzi.
Skorpion. Tom 2 można odbierać jako zamkniętą przygodę obracającą się wokół poszukiwania krzyża świętego Piotra. Desberg starannie dobiera elementy swojej intrygi, odnosi się do historycznych wydarzeń, takich jak sobór nicejski, miesza je z przygodowymi wątkami i krytyką kościoła katolickiego, zwłaszcza pod względem władzy. Pada dużo mocnych i szokujących słów, jak choćby słowa papieża, twierdzącego, że w boga nie wierzy.
W poszukiwaniu krzyża św. Piotra
Jezus wybrał Piotra na głowę kościoła, tradycja wskazuje, że pierwszy papież został stracony na krzyżu podczas pierwszych prześladowań chrześcijan w Rzymie w 67 roku po Chrystusie, za panowania cesarza Nerona. Dzieje Piotra zostały wielokrotnie potępione jako heretyckie, między innymi przez św. Augystyna, ale wiele tekstów i wydarzeń przedostało się do opinii publicznej i uznane zostały za prawdopodobne. Według tego tekstu źródłowego, do uciekającego ze stolicy apostolskiej Piotra, Jezus przemówił słowami „Quo Vadis Domine?”, co cytował Henryk Sienkiewicz. W ostatnich swoich chwilach Piotr prosić miał swoich oprawców o odwrócenie krzyża, bo nie uznawał się godnym umierać tak jak jego nauczyciel.
Desberg wskazuje religię jako narzędzie ogromnej władzy, ale do utrzymania, której dochodziłoby do fałszowania historii. Wiążąc śmierć św. Piotra z Rzymem, wskazana została stolica i centrum wiary chrześcijańskiej. Prawda może być niewygodna albo i nawet niebezpieczna. Nie trudno wskazać osoby, którym zależałoby na tym, aby ją ukryć przed całym światem, głównie dlatego, aby nie stracić strefy wpływu.
Mnóstwo kłopotów… to za mało
W taką intrygę zostaje wplątany Skorpion, tytułowy awanturnik i trzeba przyznać, że radzi sobie całkiem nieźle, a nawet ze śmiertelnego niebezpieczeństwa udaje mu się uchodzić z życiem. Cudem, bo cudem, ale jednak. A że tyle kłopotów to dla niego za mało, to otacza się osobami, które w jednej chwili mu pomagają, a za chwilę chcą mu wbić nóż w plecy. Między głównym bohaterem, a Mejai, piękną, ale i niebezpieczną cyganką iskrzy, a nastroje wahają się od nienawiści, aż po pożądanie i to przeskakując między ekstramami niczym iskry między dwoma, znajdującymi się blisko siebie elektrodami. Niemniej, jak na scenę wchodzi pewien rudzielec, Skorpion nie waha się, aby nie podbić pod następne drzwi. Po jednej stronie zdaje się pozostawać tylko duży, ale potulny Huzar, który podążając za przygodą z bólem serca zostawia swoje kury.
Skorpion. Tom 2 to komiks, który swoją przygodową treścią działa na czytelnika, niczym filmy z Indiana Jonesem, albo gry z Larą Croft. Nie brakuje pojedynków, szpady często się krzyżują, bohaterowie przeskakują przez kadry i nie raz, nie dwa ktoś dostaje w ryja. To z pięści, to z kopa. Jako że praktycznie każdy zdolny jest do zdrady i oszustwa, trudno przewidzieć, jak całość się skończy.
Jest Marini, jest pięknie
No i oczywiście Skorpion. Tom 2 nie byłby w połowie tak dobry, gdyby nie ilustracje Mariniego. Doskonałe, barwne, dobrze oddające wartką akcję, choć jest do czego się przyczepić. Przejaskrawieniu ulega Mejai, która wije się niekiedy jak kotka w rui. No i oszpecenie Rochnana nie jest tak straszne, jak by można było się tego spodziewać, ale to raczej wina scenariusza. Na szczęście włoch nie pisze tu scenariusza, bo wtedy byłby to kolejny komiks tylko do oglądania tak jak np. Noir Burlesque (więcej tu – klik). Drugi zbiorczak podnosi u mnie poziom zainteresowania tą serią, czekam na kolejne przygody.
Scenarzysta: Stephen Desberg
Ilustrator: Enrico Marini
Tłumacz: Maria Mosiewicz
Wydawnictwo: Egmont
Seria: Skorpion
Format: 216×285 mm
Liczba stron: 148
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Druk: kolor