Sherlock Holmes i Wampiry Londynu, t.2
Fabuła drugiego tomu przygód najlepszego detektywa wszech czasów rozpoczyna się tuż po zakończeniu pierwszej. Po przegranym pojedynku z Chanesem, Joyce wyławia rannego Sherlocka z Tamizy. Mimo porażki, Holmes twierdzi, że zdobył cenne informacje o swoim przeciwniku i jest bliski zwycięstwa. Niestety jego wampirze „opiekunki” nie spuszczają go z oka i ograniczają jego swobodę działania. Detektyw obmyśla plan, który właśnie jemu zagwarantuje ostateczne zwycięstwo.
Podobnie jak w pierwszej części, ilustracje są precyzyjne i doskonale oddają ducha epoki, jednak brakuje im rozmachu. Kadry są bardzo regularnie rozplanowane, a wpisane w nie onomatopeje, zamiast urozmaicać, burzą zupełnie klimat narracji. Jednakże oprawa graficzna komiksu zachowuje wysoki poziom artystyczny i moje uwagi wynikają bardziej z osobistych preferencji niż niedociągnięć per se. Doskonale odwzorowana architektura dziewiętnastowiecznego Londynu rekompensuje nietrafione rozwiązania. Szczególnie do gustu przypadła mi panorama skąpanego w deszczu Windsoru i okolice London Bridge.
Umarłych i żywych nie można nazwać komiksem wszech czasów, ale z całą pewnością jest to album dobry i warty przeczytania. Trochę mu brakuje do klasyków gatunku, nie jest też najlepszą wariacją na temat Sherlocka Holmesa, ale mimo wszystko potrafi się obronić i zaciekawić. Szczególnie polecam pasjonatom wampiryzmu. W dobie Zmierzchu i innych jemu podobnych pseudo horrorystcznych wytworów, spojrzenie autorów na dzieci nocy jest odświeżające.