Naziści i wampiry! Kiedy tylko się dowiedziałem, że debiutancki komiks nowo powstałego wydawnictwa OMG! Wytwórnia Słowobrazu to tak odlotowa mieszanka, byłem już pewien, że Jam jest Legion zagości na mojej półce. Dziś świeżo po lekturze mogę powiedzieć, że komiks, którego oczekiwałem, wzbudził we mnie zupełnie inne emocje niż przypuszczałem. Jednak absolutnie na nic nie mogę narzekać, to po prostu wyśmienity komiks.
Od lat jestem fanem kiczowatych horrorów celowo popadających w groteskę. Takich, które zamiast straszyć, śmieszą niedorzecznymi scenariuszami, z założenia fatalną grą aktorską i kiczowatymi „efektami specjalnymi”. Połączenie wampirów z nazistami wydawało mi się niezłym pomysłem na tego właśnie typu twór. W takiej konwencji przecież połączenie zombie z nazi jest już sławne, więc czemu nie wampiry?
Pierwszy rzut oka na okładkę oraz kadry komiksu bardzo szybko wyprowadziły mnie z błędnego przekonania co do zawartości tego komiksu. Nie przychodzi mi to łatwo, ale Fabien Nury zrobił ze mnie ignoranta. Nawet nie przyszło mi do głowy, że tak niedorzeczne połączenie może posłużyć do stworzenia poważnego scenariusza. Nury`emu udało się nie tylko bardzo szybko wyprowadzić mnie z błędu, ale również udowodnić, że nawet pozornie głupi pomysł można przekuć w solidne podwaliny fantastycznej opowieści.
Jam jest Legion
To idealny przykład komiksu, który łamie stereotypy. Połączenie scenariusza spod pióra francuskiego pisarza z kunsztownym, rzemieślniczym stylem amerykańskiego artysty dało niecodzienny efekt. Trzeba jednak powiedzieć sobie szczerze, to scenariusz stoi w głównej mierze za wyjątkowością tego komiksu.
Opowieść zawarta w przepięknie wydanym albumie Jam jest Legion to zawiła i wymagająca ciągłego skupienia intryga. I to nie byle jaka intryga. Otóż mamy rok 1942, III Rzesza jest u szczytu siły, Wielka Wojna na stałe zmienia oblicza świata. Hitler jest gotowy sięgnąć nawet po siły nienaturalne i nieznane. W tajnej placówce trwają badania nad małą dziewczynką posiadającą niezwykłe moce…
Czułbym się naprawdę źle, gdybym zepsuł Wam przyjemność samodzielnego odkrywania wątków tej opowieści, wiec na takim krótkim wstępie muszę zakończyć. Ale wierzcie mi, to małe streszczenie jest tylko wierzchołkiem góry lodowej jaką przygotował scenarzysta. Rozmach historii, wielowątkowość oraz bardzo częste zmiany miejsca akcji czynią ten komiks jednocześnie bardzo trudnym w odbiorze, ale arcyciekawym kryminałem wojennym z elementami horroru.
Nie wszystko złoto co się świeci
Pomimo że komiks zrobił na mnie ogromne wrażenie, nie wszystko mi się w nim podobało. Najpoważniejszy zarzut mogę przedstawić wspomnianemu wampiryzmowi. Można powiedzieć, że jestem bardzo konserwatywny jeśli chodzi o przedstawienie krwiopijców. Jedyną słuszną wizją wampira jest dla mnie ta przedstawiona przez Brama Stokera. Klasyczny Nosferatu to jest to. Właśnie dlatego niezbyt przypadł mi do gustu wątek wampirzy, tego typu pomysł dużo bardziej pasował mi do jakiegoś bractwa okultystycznego i tak właśnie interpretowałem ten wątek komiksu.
Warstwa graficzna komiksu to solidna praca solidnego rzemieślnika. Z jednej strony bardzo dobrze, z drugiej – można było się pokusić o coś więcej. Styl John`a Cassaday`a bardzo dobrze pasował do klimatu wojny i politycznych intryg. Nie zagrał jednak kiedy trzeba było ukazać mrok, strach i tajemnicę podczas wątków wampirzych. W dużej mierze nie odpowiadało mi kolorowanie oraz nieodpowiednie użycie cieni.
Nie sposób też nie wspomnieć o czasami mylącym wyglądzie bohaterów. Często musiałem spędzić kilka chwil na przyglądaniu się postaciom, aby zidentyfikować kto jest kim. Tutaj jednak te kłopoty można wybaczyć. Należy złożyć je na karby zawiłego scenariusza bogatego w przeróżne postacie. To było naprawdę trudne zadanie i pomimo tytanicznego wysiłku jaki rysownik włożył w pracę, wynik pozostawia co nieco do życzenia.
Trudno mi wskazać jakikolwiek komiks, w którym nie byłoby nic, do czego można się przyczepić. Podobnie jest w przypadku Jam jest Legion. Drobne wady jakie wskazałem, to tylko drobna skaza na wyśmienitym obrazie całości. OMG! Wytwórnia Słowobrazu może zatem zaliczyć swój debiut do bardzo udanych. Nawet pomimo problemów jakie wydawnictwo napotkało podczas wydania komiksu, o których już wkrótce będziecie mogli przeczytać w wywiadzie udzielonym dla nas przez Panią Katarzynę Kamieniarz.
Paweł Warowny
Serdecznie dziękujemy wydawnictwu OMG! Wydawnictwo Słowobrazu za udostępnienie egzemplarza komiksu.