Anihilacja. Tom 2 – recenzja
Fala anihilacji dociera do galaktyki Andromedy, zamieszkiwanej przez zmiennokształtnych Skrulli. Annihilusowi i spółce nie sprawia wiele wysiłku, aby tę niezwykle inteligentną rasę rozbić w pył. Imperium rozciągnięte na setki światów, trawione przez wojny domowe zapoczątkowane śmiercią imperatora, to łatwy cel dla śmiercionośnej siły. Każda akcja powoduje reakcję, dopełnijmy więc ceremonii przeciwieństw i zobaczmy co dalej. A jest ku temu okazja, bo komiks Anihilacja. Tom 2 już od miesiąca dostępny jest po polsku.
Co w artykule?
Wilk dwa razy w te same sidła nie wpada
Powtórnie wykorzystano formułę połączenia trzech oddzielnych historii. W pierwszym tomie zadziałało to całkiem nieźle, głównie za sprawą splecionych losów Draxa z ziemską dziewczynką niewładającą żadną supermocą. No może poza wyższą niż u rówieśników inteligencją. Anihilacja. Tom 1 (o którym więcej TU) na pewno nie jest wybitnym dziełem, ale jako komiks rozrywkowy sprawdza się doskonale. Tymczasem następnik przynosi zlepek historii około anihilacyjnych w wykonaniu Silver Surfera, Super-Skrulla oraz Ronana.
Liczyłem na udaną żeglugę na galaktycznych wiatrach razem z Surferem. Niestety, nie znajduje w jego opowieści niczego ujmującego. Sam brak logiki, aby na siłę wykorzystać heroldów Galactusa w służbie Anihilusowi, kłuje bezsensem. Że niby po co rozpoznawać teren, skoro fala pochłania wszystko na swojej drodze? Ot, czytelnik dostaje trochę wspominek o moralnych wyborach Silver Surfera, którymi się kierował, zostając zwiastunem Galactusa (gwiezdne lata temu). Po czym stwórca bierze w swoje ręce przykurzonego pierworodnego, aby przywrócić mu dawny blask, po czym zostawiamy urwany wątek i przechodzimy dalej.
Upadły (anty)bohater
Super-Skrull wzbudził we mnie zaciekawienie, ale spodziewałem się zgoła czego innego. Tymczasem zamiast budowania historii wokół Fantastycznej Czwórki, dostajemy opowieść o upadku bohatera narodowego. Wiadomo, łotry w uniwersum Marvela przez te wszystkie lata nie miały łatwo, wygrana pojedynku przez kogoś innego niż superbohater nie była możliwa. Niezliczone porażki Super-Skrulla zostają wystawione na osąd jego własnego ludu i kierują go na dno. W końcu wzgardzony przez swój lud uciekając, odnajduje ostatniego pobratymca, który go podziwia. Czy mały mechanik, który zawsze pragnął zostać pilotem, pomoże w misji zniszczenia śmiercionośnego Żniwiarza, maszyny, która unicestwić ma świat, na którym żyje syn Super-Skrulla? Przekonajcie się sami. Natomiast ta najciekawsza część drugiego tomu kończy się za szybko i wracamy do formuły…
(Nie za bardzo) Awesome Mix vol.2
Odnoszę wrażenie, że Anihilacja. Tom 2 to produkt, który sprzedać mają u nas Strażnicy Galaktyki. W pierwszym tomie fani kosmicznych Avengersów mogli poczytać o losach Draxa, w drugim tomie znajdziemy Gamorę. Najgroźniejsza kobieta we wszechświecie mierzy się z Ronanem, który to akurat przechodzi załamanie nerwowe.
Same zachowania Oskarżyciela oceniam jako co najmniej dziwnie. Sam zainteresowany sprawia sporo zamieszania, ogłaszając swoje sądy, mimo że jego władza została zawieszona, a on sam został wygnany. Pewnie jakbym przeczytał poboczne historie, miałoby to dla mnie większy sens. No i pewnie też dowiedziałbym się, dlaczego Gamora ma szary kolor skóry i biega w ozdobach z czaszek. Trochę pomagają strony z informacjami sygnowane przez xandariański wszechumysł.
A czy jest panorama?
Wszystkie okładki poszczególnych zeszytów zdobią grafiki Gabriela Del’Otto, dobrze znanego czytelnikom Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela, głównie za sprawą panoramy zdobiącej grzbiety. Warstwa graficzna samych komiksów jest ledwie poprawna, przez co nie pierwszy raz okazuje się, by przy wyborze komiksów nie sugerować się okładką. No, ale kadry, na których Gamora wygląda jakby urwała się z magazynów dla panów mogą się komuś podobać. Powyższe nie dotyczy Silver Surfera, który zarówno na okładce, jak i wewnątrz prezentuje się epicko. Robi wrażenie także synchronizacja okładek, które tworzą większy obrazek, ale w wydaniu zbiorczym tego nie uświadczymy, chyba żeby komuś chciałoby się powyrywać odpowiednie strony. Pozostaje nacieszyć się miniaturą.
Anihilacja. Tom 2… i co dalej?
Anihilacja. Tom 2 traktowana jako byt samoistny to zlepek w żaden sposób niepasujących do siebie elementów. Trzeba więc czytać ten komiks jako rozstawienie figur po planszy, a na prawidłową rozgrywkę poczekać do następnego tomu. Czy król strefy negatywnej zostanie zaszachowany, tego dowiemy się dopiero w październiku.
Sylwester
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji.