Czarna piracka flaga ma w sobie coś pociągającego. Tym, którzy staną jej na drodze, zwiastuje śmierć. Ci, którzy ją wznoszą, to przebiegłe, żądne przygód wilki morskie. Czasem bezzębni, czasem beznożni, ale zawsze bezlitośni. Każda ich przygoda pachnie słonym wiatrem i rumem. Nowa seria wydawnictwa Taurus Media i jej premierowy album zatytułowany Barakuda – Niewolnicy składa obietnicę szalonych przygód pod czarną banderą.
Statek, którym podróżuje Doña Emilia Sanchez del Scuebo, wpada w ręce piratów. Załoga kapitana Blackdoga porywa hrabinę, jej córkę Marię i wychowanka Emilia, aby ich sprzedać na targu niewolników. Na pokładzie Barakudy rozpoczną nowe, pozbawione luksusów i niebezpieczne życie. Piraci tymczasem, kiedy już pozbędą się cennych zakładników, ruszą w ryzykowną podróż po wielki skarb.
Scenarzysta Jean Dufaux (Skarga Utraconych Ziem, Dżinn, Konkwistador) i rysownik Jeremy stworzyli siedmiotomową serię w doskonałym pirackim klimacie. Miejscami Niewolnicy konwencją przypominają hitowy serial stacji Starz Black Sails (choć należy wspomnieć, że komiks wyprzedził produkcję telewizyjną). Puerto Blanco, port stanowiący centrum pirackiego handlu, do złudzenia przypomina serialowe (i historyczne!) Nassau, a komiksowa gubernator sprawia wrażenie wcale podobnej do Eleanor Guthrie. Jak przystało na dobrą historię o piratach, poleje się krew, a żagle będą łopotać na wietrze.
Wielowymiarowa intryga zapowiada się obiecująco. Z jednej strony mamy przygodowy wątek piratów poszukujących skarbów. Drugą linię fabularną stanowić będą losy sprzedanych przez Blackdoga niewolników. Gdzieś w tle przewija się również wątek mistyczny. Wciągająca fabuła komiksu idzie w parze z solidnymi rysunkami i żywiołowymi kolorami. Wprawdzie Jeremy najwyraźniej nie mógł się zdecydować czy Maria ma obfity biust, czy raczej posturę młodzieńca w wieku dojrzewania, ale całość tworzy całkiem zgrabną kompozycję.
Barakuda – Niewolnicy to niezłe preludium serii o ogromnym potencjale. Czy twórcy podołają zadaniu? Na tę odpowiedź przyjdzie nam trochę poczekać. Drugiego tomu nie ma jeszcze nawet w zapowiedziach. Na razie możemy się tylko domyślać, co czeka załogę Barakudy i jaką zemstę zgotuje im Maria. Jedno jest pewne. Żadnej litości. Dla nikogo. Nigdy. – jak głosi okładka.