DCeased. Nieumarli w świecie DC.

dceased

„Wiem, że sytuacja wygląda nieciekawie… ale Ty jesteś światłem. Jesteś nadzieją. Wiem, że zmienisz wszechświat. Wszystko w swoim czasie. Po prostu pomagaj ludziom. Będziesz popełniał błędy. Czasem coś Ci się nie uda. Ale ja zawsze będę z Ciebie dumny. Widziałem sporo w tym wszechświecie. Jesteś w nim najlepszy.” – Superman do swojego syna Jona.

Czy zdarzało Wam się ostatnio wzruszyć podczas czytania komiksu? Bo mi trzy razy. I to podczas czytania tego samego albumu. Tak, był to komiks o zombie.

DCeased Toma Taylora to elseworld opisujący sytuację, w której uniwersum DC opanowane zostaje przez morderczego wirusa (hmm, dobrze znane okoliczności, prawda?). Sześćset milionów. Tyle ludzi zamienionych w bezlitosne bestie mające na celu unicestwienie życia w każdej formie. Superbohaterowie są narażeni na niego równie mocno, w dodatku po przemianie są dużo bardziej niebezpieczni niż zwykli śmiertelnicy. Czy to w ogóle ma szansę skończyć się dobrze?

Oczywiście, że nie. I to jest dla nas, czytelników, świetna wiadomość. Podobnie jak ta, iż jest to alternatywna rzeczywistość. Tak więc scenarzysta nie musi się martwić o główną oś fabularną wydawnictwa i może popuścić wodze fantazji serwując naprawdę konkretne i szokujące rozwiązania. I tak jest u Toma Taylora, który w dodatku jak mało kto potrafi tak bezbłędnie pisać relacje między bohaterami. DCeased nie jest tak świetnie z powodu oryginalnego apokaliptycznego pomysłu z zombiakami, ale głównie dzięki sposobowi pisania bohaterów. Herosi przez powstałe dramatyczne okoliczności mają okazję do poruszających pożegnań i wyznań, bo w świecie Taylora nikt nie jest chroniony, a bohaterowie padają częściej niż u J. J. Martina. Fantastycznie wykorzystał to scenarzysta, by poruszyć w czytelniku te wszystkie emocje do bohaterów, którzy w tej historii po prostu umierają. Najwspanialsze sceny to te z postaciami i ich bliskimi interakcjami, a nie z zastępami zarażonych, czy epickimi scenami pojedynków, których i tak nie brakuje, i które oczywiście też są świetne! Wizualnie komiks prezentuje się brawurowo. Brutalność, intensywność, dynamika wręcz biją z kadrów i nie chcą opuścić naszej wyobraźni na długo.

Komiks przy swoim typowo rozrywkowym koncepcie jest cholernie błyskotliwy. Porusza aktualny problem pandemii i braku szczepionki. W dodatku przestrzega przed nadużywaniem Internetu i social mediów oraz pokazuje, że może warto przeprosić się z matką naturą póki jest chętna nam pomóc.

DCeased już na samym początku wywraca świat DC do góry nogami, następnie kładąc nowe fundamenty pod coś świeżego i naprawdę dobrego, daje doskonale znanym bohaterom sceny, na które zasługiwali od dawna. Nie czytam ostatnio żadnej serii z DC, ale ciągu dalszego tej serii wprost nie mogę się doczekać!

Dziękuję wydawnictwu Egmont za przesłanie komiksu do recenzji.

Share This: