Lis #3 – Próba charakteru

Lis to komiks, o którym nie boję się napisać, że to nowa jakość na polskim rynku komiksowym, a zwłaszcza w nadwiślańskim superhero. To pozycja, która z jednej strony raczkuje (na MFKiG ukaże się dopiero trzeci zeszyt), z drugiej zaś jest dopieszczona niemal z każdej strony. Ot produkt z górnej półki, którego dwie pierwsze odsłony przyniosły mi dużo frajdy.

Próba charakteru, czyli trzeci zeszyt przygód Gabriela okazał się także próbą dla ekipy z Sol Invitctus Komiks, bo przyniósł ze sobą bardzo istotną zmianę. Jakub Oleksów zrezygnował z rysowania i skupił się na (fenomenalnym!) nakładaniu kolorów. Tymczasem za kreskę wzięła się Dorota Papierska. Przyznam szczerze, że wiedziałem o tej zmianie od dawna i od samego początku bardzo się jej obawiałem. Kuba robił kapitalną robotę i zawiesił poprzeczkę bardzo wysoko. Próba dorównania mu wydawała mi się karkołomnym zadaniem. Myśląc o Lisie, miałem przed oczami jego plansze (zwłaszcza ich barwy), a dopiero później scenariusz.

lis 1

Jak lisia ferajna wyszła Dorocie? Na pewno inaczej.

Różnicę widać już na pierwszy rzut oka. Gabriel postarzał się na twarzy o parę latek (zwłaszcza na początku zeszytu), do stworzenia postaci wykorzystano więcej pociągnięć ołówka i nieco wyostrzono tło (nie wszędzie). Może wynika to z rodzaju scen, jakie przedstawiano w tej części, ale niezwykle brakuje mi tego, co najbardziej cieszyło moje oczy w poprzednich odsłonach: bohaterów zlewających się z tłem, tworzących jedną całość z ciemnością. Gra świateł, jaką zalewał nas Kuba stanowiła o niepowtarzalności Lisa. Tymczasem wraz z trójką ”foxik” spowszedniał.

To nie znaczy, że Dorota źle rysuje. Ba, mocniej dba o detal i robi bardziej proporcjonalne postacie, które jednak nie chowają się w cieniu, a mnie ten mrok zbyt bardzo urzekł, bym mógł się go wyrzec.

lis 2

A co słychać u Gabrycha?

Jak pamiętamy, drugi zeszyt wypełniała przede wszystkim walka Lisa ze Strażnikiem. W trójce przychodzi nam zobaczyć bolesne dla głównego bohatera efekty tego pojedynku. Prezentując poobijanego Gabriela (znowu poczułem lekki zapach Pająka), Stańczyk stara się subtelnie sprzedać czytelnikom jakie są skutki uboczne jego ”ambrozjowych” supermocy. W moim odczuciu, trwa to jednak odrobinę zbyt długo, przez co pierwsza połowa komiksu finalnie okazuje się najmniej atrakcyjna. Zdaję sobie sprawę, że to kolejne zło konieczne, które należało gdzieś umieścić i ostatecznie wolę tego typu zagranie niż klasyczne wykłady bądź (broń Boże!) tłumaczenie własnej fizjonomii rywalowi.

Znacznie ciekawiej robi się w momencie, kiedy główny bohater znika z pola widzenia czytelnika. W Próbie charakteru lepiej poznajemy dwie (mam nadzieję, że kluczowe dla dalszej historii!) postacie: Komisarza Zbyszka Zgrozę i Bogdana. Pierwszy z nich to rosły, hardy chłop z wąsem, drugi to facet z przeszłością – pancur, który odnalazł swoją drogę życiową w pracy w policji. Obaj mają niezły charakterek i planują zapolować na Strażnika! To lubię.

lis 3

Inaczej, spokojniej, lepiej czy gorzej?

Próba charakteru to komiks zgoła odmienny od Mimo woli. Przede wszystkim nie znajdziemy tu wartkiej akcji, klepania po mordach i rzucania samochodami. To taka swoista chwila oddechu i mam nadzieję, że cisza przed burzą, której pierwsze zwiastuny przynoszą ostatnie strony.

Trzeci zeszyt – mimo zmian, które niekoniecznie podbiły moje serce – utwierdza mnie w przekonaniu, że to ścisła czołówka polskiego superhero. Lis to produkt robiony z pasją, nie urągający inteligencji czytelnika, komiks wysokim poziomie. Kto wie, może w kraju pełnym zepsucia, to właśnie obdarty z ideałów, nie-do-końca-superbohater jest tym, który przywróci wiarę w polskie peleryny?

Jak zawsze gorąco polecam,

Mariusz Basaj

Share This: