Kiedy po raz ostatni widzieliśmy Golden Dogs Orwood, Fanny, Lario i Lukrecja ślubowali sobie, że będą zawsze razem. Kiedy po raz ostatni widzieliśmy Fanny, Orwood czule jej wyznwał, że bardzo chce się z nią kochać. W drugim tomie cyklu Golden Dogs – Orwood londyński gang będzie musiał się rozliczyć ze składanych obietnic.
Było ich czworo
W Fanny grupa przypadkowych straceńców zawiązała przymierze, które przypieczętowało powstanie gangu o nazwie Golden Dogs. Żadne z nich nie miało wiele do stracenia, a mnóstwo do zyskania, więc pod wpływem tajemniczego Orwooda, wizjonera i mózgu całej operacji, postanowili zostać najsławniejszym gangiem, jaki kiedykolwiek widziały londyńskie ulice. W Orwoodzie nawet im się to udaje. Przynajmniej przez chwilę.
Fabuła Orwooda (podobnie jak w przypadku pierwszego tomu prowadzona z punktu widzenia Fanny) skupia się na tajemniczej przeszłości „wizjonera” złotych psów. Chociaż już od pierwszych plansz czytelnik ma świadomość, że to szemrana postać, która zbyt wiele przed swoimi przyjaciółmi ukrywa, trudno jest mu postawić dokładną diagnozę problemów Orwooda. A ten z pewnością ma ich wiele.Wprawdzie nadwyraz bystry, jest też nieszczery, naznaczony traumą i ma psychopatyczne tendencje. Mimo wszystko (a może „dzięki temu”?) udaje mu się zdobyć zaufanie wspólników i spełnić daną w poprzednim tomie obietnicę – Golden Dogs stają się najsławniejszym gangiem Londynu. A skoro przegrani osiągają sukces, jest to najwyższa pora, żeby coś popsuło.
Kto kogo uwodzi…
Orwood to ciekawa i przyjemna lektura, niepozbawiona ciekawych zagrywek fabularnych. Najsłabszym punktem komiksu jest prowadzona przez Fanny narracja. Naiwna dziwka zdaje się podawać czytlenikowi na tacy rozwiązanie intrygi, co momentami zaczyna irytować. Z drugiej jednak strony, jakiś cichutki głosik z tyłu głowy podpowada, że może Fanny po prostu chce Cię zwieść. Jeśli jest coś, na czym doświadczona wszetecznica się zna to właśnie bałamucenie. Może z pozoru prostoduszna ladacznicza szykuje jakiś głośny finał? Jak na ladacznicę przystało…
Problem w tym, że pomimo naprawdę niezłej historii, punkt widzenia Fanny i sposób w jaki prowadzi swoje rozważania jest raczej obietnicą weekendowego stosunku przy zgaszonym świetle niż zmysłowego, pełnego rozkoszy zbliżenia.
… a kto da się nabrać?
Piękne ilustracje w wykonaniu Griffo do pewnyego stopnia rekompensują niedostatki płynące z odbioru scenariusza. Te z pewnością zadowolą tych, których czeka nic więcej jak tylko rutynowy numerek pod kołderką. Wszystkie jego postaci są zróżnicowane, głębokie i pełne życia. Uczucia bohaterów i atmosfera miejsc, w których się znajdują, nei wymagają żadnego opisu. Najbardziej przypadły mi do gustu dynamiczne kadry walczących ze sobą kruków, wprowadzone dla zbudowania napięcia i stanowiące ostrzeżenie, że nadchodzi coś wielkiego.
Niestety nie mogę się oprzeć wrażeniu, że przez słabe zdolności gawędziarskie Fanny wszystko już wiem. Światełkiem w tunelu wydaje się być drugi głos wprowadzony w połowie tomu. Jak będzie naprawdę to się okaże. Po trzeci tom sięgnę na pewno w nadziei, że jednak autorom przyświecała jakaś wizja. W końcu każdy może się mylić.
Izabela Julke
Wydawnictwu Scream dziękujemy za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego.