Red Skin – 2 – Jacky
Drugi tom cyklu Red Skin – Jacky rozpoczyna się dokładnie po wydarzeniach z poprzedniej części. Wiera zbiera od Cieśli solidny łomot, ale się nie poddaje. Wraz z łomotem, „czerwone” idee zdają się jej wypadać z głowy. Już w pierwszej części Wiera nie wydawała się być specjalnie przekonana do swojej misji, a im dłużej przebywa na amerykańskiej ziemi, tym mniej jest zainteresowana szpiegowaniem. Jej przykrywka (praca na planie „romantycznych filmów dla dorosłych”) wciąga ją bardziej niż raporty dla Pierwszego Sekretarza. I trudno się dziwić.
Mimo że fabuła Red Skin osadzona jest w czasach zimnej wojny, komiksowa rzeczywistość jest nad wyraz aktualna. Starcia konserwatystów z liberałami, choć nie dotyczą in vitro czy uchodźców tak bliskich naszym czasom, wciąż są podszyte „uduchowionymi” argumentami płynącymi z religii, a prawdziwym antagonistą komiksu jest tak naprawdę polityk. Dorison nie boi się wytknąć Amerykanom fundamentalnych problemów wynikających z wolnościowego systemu, a dla rozładowania napięcia wplata w fabułę najbardziej hańbiące stereotypy.
O „ładne podanie” drugiego tomu Red Skin ponownie zatroszczyli się państwo Dodson. Być może to ich piękna oprawa graficzna a nie talent Dorisona do budowania żywej narracji sprawiają, że lektura Jacky jest niesamowicie przyjemnym doznaniem. A może do tylko propaganda?
Izabela Julke
Wydawnictwu Scream dziękujemy za udostępnienie egzemplarza do recenzji.