XIII. Tom 5 – co ma Trzynastka do Thorgala

Co ma wspólnego Trzynastka z Thorgalem? Obydwaj zostali wymyśleni przez scenarzystę Jeana Van Hamme’a i obydwaj zostali porzuceni w połowie pierwszej dekady XXI wieku. I dla obu serii pisaniem zajął się Yves Sente. „XIII. Tom 5” zawiera ostatnie odcinki pisane przez Van Hamme’a, ale także rozwiązanie zagadki zarówno zaginionego skarbu, jak i, no w końcu, tożsamości głównego bohatera.

XIII. Tom 5

Powrót serii XIII w eleganckim wydaniu zbiorczym

Trzynastka dzięki Egmontowi wróciła w smukłych, obleczonych w czerń zbiorczakach i to w twardej oprawie. I to świetna okazja, aby skompletować tę serię w eleganckiej formie. Oczywiście nie warto zaczynać od piątego tomu, bo tu panowie artyści robią porządki i domykają wszystkie wątki, choć drzwi do kolejnych przygód, na prośbę rysownika, zostają uchylone. Trzeba czytać od początku, a piąty tom pokazuje, że warto, bo seria nie traci rezonu, a finał wjeżdża niczym rozpędzony pociąg w kozioł oporowy znajdujący się na końcu toru.

XIII. Tom 5

Niemniej, jeśli zbłądziliście i nie czytaliście dotąd żadnych przygód XIII i chcielibyście może się dowiedzieć, jakie inne serie pisał twórca „Thorgala”, to szybko wyjaśniam. Trzynastka to agent bez pamięci wplątany w grubą, polityczną intrygę, starający się przede wszystkim dowiedzieć, kim jest. Lista jego tożsamości jest bardzo długa i fakt, że nie wszystkie łączą się ze sobą w logiczny sposób, więc nadal aktualnym pozostaje pytanie: kim jest naprawdę XIII. Bo że jest Trzynastką, tego się nie da zaprzeczyć ze względu na tatuaż w okolicy obojczyka. Rewolucjonista, agent bez twarzy, członek IRA czy niepoprawny amant, który w każdym odcinku całuje inną kobietę. A może każdego po trochu?

Plan Van Hamme’a i nieplanowany tom

Van Hamme zaplanował fabułę na 18 odcinków, ale jak spojrzycie na zawartość piątego albumu, zobaczycie, że finalnie było ich jednak 19. A to za sprawą „Wersji irlandzkiej”, która wjechała tam, gdzie miała się znaleźć „Ostatnia runda”, i przesunęła zakończenie o jeden tom. Dlaczego? Nietrudno sobie wyobrazić, że wydawca nie był zadowolony, że Van Hamme zamierza zabić kurę znoszącą złote jajka, bo każdy kolejny odcinek „XIII” sprzedawał się w nakładzie około 500 tysięcy egzemplarzy. Tak to przynajmniej wyjaśnianie jest w dodatkach, naprawdę grubo.

Niemniej Yves Schlirf, redaktor Dargaud Benelux, wpadł na kapitalny pomysł, jak przedłużyć serię choćby o jeden tom. Lepsze mało niż nic, prawda? Za plecami Van Hamme’a do narysowania albumu namówił Jeana Girauda, czyli Moebiusa. Szach i mat, takiej szansy na współpracę zwyczajnie odrzucić się nie da. W ten sposób dostajemy retrospekcję z życia głównego bohatera, aby nie powiedzieć, że w pewien sposób jego genezę.

XIII. Tom 5

„Wersja irlandzka” naturalnie wręcz odstaje graficznie od pozostałych odcinków. Giraud w znany dla siebie sposób operuje linią i nawet nie stara się naśladować realizmu Vance’a oraz jego filmowych ujęć. Można co prawda być lekko zawiedzionym, ale wystarczy prześledzić dynamiczną sekwencję ucieczki przez klatkę schodową, aby doświadczyć, że oto do deski kreślarskiej usiadł mistrz komiksu. A co ciekawe, pseudonim Girauda został wykorzystany w finale jako fikcyjna nazwa wydawnictwa, które w komiksie opublikowało śledztwo znane z „XIII Mystery”.

Finał zagadek i symboliczne rozliczenie przeszłości

A co w pozostałych odcinkach? Mieszanka polityki, akcji i poszukiwania skarbów. Momentami więc „XIII. Tom 5” bardziej przypomina Indianę Jonesa, a nie „Tożsamość Bourne’a”. Finalnie zostaje rozwiązana zagadka trzech zegarków, nieco zaskakująco, bo myślałem już, że do tego nie dojdzie. Co ciekawe, Van Hamme wykorzystuje miejsce bardzo podobne, a przynajmniej przypominające, nasłonecznioną jamę, którą widać na „Między ziemią a światłem”. Może specjalnie, bo to 13. tom Thorgala. Na koniec i tak scenarzysta skłania do refleksji, co w życiu jest najcenniejsze, bo raczej nie pieniądze.

XIII. Tom 5

Finałem rządzą kobiety. W końcu nietrudno odgadnąć, czy mieć pretensje do Trzynastki, że źle dobiera wybranki serca, bo to przecież one wybierają jego. Mocno trzymałem kciuki, że romantyczny wątek z przebojową major Jones dojdzie do szczęśliwego zakończenia niczym z hollywoodzkich romansideł z lat 60., ale ani skrzypiec nie słychać, bo to w końcu komiks, ani przysięga miłości aż po grób nie pada. W końcu miało być otwarte zakończenie. To jest, ale może i dobrze, bo w pierwotnym planie z dziewczyną miało się stać coś gorszego niż awans i kariera wojskowa.

W międzyczasie czytam, co Sente robił z Thorgalem, a dobre momenty miał, jak choćby w tomie „Statek miecz”, a z tego co kojarzę, Egmont wyda też w wydaniu zbiorczym kolejne odcinki XIII. Właściwie Van Hamme wszystko pozamykał i kolejne rozdziały z życia Trzynastki startować będą z białą kartą, ale jednak z ciekawości sprawdzę, co się w jego życiu jeszcze wydarzy.

Scenarzysta: Jean Van Hamme

Ilustrator: William Vance, Jean Giraud

Tłumacz: Paweł Łapiński, Maria Mosiewicz

Wydawca: Egmont

Seria: XIII

Format: 216×285 mm

Liczba stron: 184

Oprawa: Twarda

Druk: kolor

Papier: kredowy

Egzemplarz udostępniony przez wydawnictwo

Share This: