Bóg, którego powalił szept czyli Niegodny Thor Jasona Aarona
„Mają mnie za słabego, bo straciłem godność. Pokażmy im, że wciąż jestem bogiem” – Niegodny Thor, bóg, którego powalił szept.
Ostatnio w serii Jasona Aarona, która jest jedną z moich ulubionych w ostatnich latach, pierwsze skrzypce gra Jane Foster, godna lekarka dzierżąca Mjolnira i miano Gromowładnej. Syn Odyna usunął się w cień, co po upokorzeniu i urażonej dumie, spowodowanej brakiem reakcji młota, wydaje się całkiem zrozumiałe. Dzięki temu scenarzysta mógł w pełni skupić się na rozwijaniu wątku nowej Thor. Przez ten czas włosy i zarost ex-Thora urosły. Tak samo jak poczucie winy i wewnętrzne rozterki. My zaś zdążyliśmy się za nim stęsknić, a Aaron podejść do nowego rozdziału z byłym bogiem piorunów w najlepszy możliwy sposób.
Odinson opuścił Ziemię, mając nadzieję na odkupienie i ponowne dostąpienie zaszczytu dzierżenia Mjolnira. Wkrótce dowie się, że gdzieś w kosmosie jest drugi taki młot. Odzyskanie honoru wydaje się na wyciągnięcie ręki.
Bardzo lubię, kiedy scenarzysta odnosi się do wydarzeń sprzed lat, czy miesięcy. Starannie prowadzi historię, łatając sukcesywnie pozostawiane wcześniej niedopowiedzenia, by następnie dodać coś naprawdę świeżego i wciąż pasującego do drogi bohatera. Były Thor jest w niezwykle trudnym momencie swojego życia. Nie radzi sobie z poczuciem winy, słowami, których nie może zapomnieć oraz prawdą, z której wciąż nie może się otrząsnąć. (Prawdopodobnie każdy, kto był zainteresowany tym, co niegdyś powiedział Thorowi Nick Fury, już wyczytał o tym w internecie.) To właśnie tutaj dowiadujemy się jak brzmiał ten sławny szept, który tak mocno wpłynął na Odinsona. Odcisnęło to na nim potężne piętno i zmieniło bohatera znanego przez wiele lat jako boga z potężnym młotem. Można w tym miejscu sparafrazować sławne zdanie Odyna (Anthony Hopkins) z Kinowego Uniwersum Marvela. Tutaj również obserwujemy wielką przemianę bohatera w kogoś zdecydowanie więcej niż bóg młotków . Kiedy narosły w nim wątpliwości, które same w sobie nie świadczą o nim źle, przestał być godny. Mjolnir, który do tej pory dawał Odinsonowi potężną moc i ogromny komfort w walce, czy tak błahej rzeczy jak przemieszczanie się, odwrócił się od swojego dotychczasowego właściciela. W tym momencie Thor musi iść na kompromis. Sięgnąć mentalnego i fizycznego dna, pogodzić się z lataniem na koźle, zaryzykować utratę przyjaciela, by w zamian sięgnąć w głąb siebie. Odnaleźć inne, trudniej dostępne, choć nie mniej potężne pokłady energii, pochodzące ze źródła innego aniżeli magiczna i kapryśna moc kawałka Uru. Kto by pomyślał, że uwolnienie się od Mjolnira może wyjść Thorowi na dobre? Wielka jest jednak osobowość naszego krnąbrnego i aroganckiego niegdyś Odinsona, a umiejętności scenopisarskie Aarona wcale nie mniejsze.
O ile Jason Aaron ma świetne zdolności do konsekwentnie pisanych długich historii, tak czasem nie czuję u niego prawdziwości w dialogach. Często w kilku chmurkach chce lub potrzebuje przekazać naprawdę dużo informacji, przez co ginie gdzieś naturalność wypowiedzi i swobodnej rozmowy. Tutaj interakcje pomiędzy bohaterami dają narracji niezłego kopa i masę frajdy z czytania. Szczególnie miło obserwowało się spotkanie po latach dwóch kumpli, Odinsona i Beta Ray Billa. Ta relacja wydaje się, że pisała się sama. Pełno tu prawdziwej przyjaźni i braterskiego zrozumienia. Na dodatek dostajemy wspaniały bonus w postaci psa Thoriego.
Niech nie zwiedzie Was jednak to milutkie imię. Podobnie jak grubość samego komiksu. Wbrew pozorom jest tu sporo mięska dla fanów serii, samego Thora i jego mitologii, a nawet filmów MCU, do którego zaczęrpnięto kilka motywów. (Mam również nadzieję, że kolejnych parę z tego tomu pojawi się w nadchodzącym filmie Thor: Love & Thunder). Przede wszystkim jednak komiks przepełniony jest rewelacyjnym zrozumieniem i miłością twórców do Odinsona. To moment przełomowy w całej historii Thora w runie Jasona Aarona oraz jednocześnie świetne otwarcie nowego rozdziału dla tej postaci i nie wyobrażam sobie by ktoś czytający Marvela wydawanego u nas przez Egmont, mógłby pominąć ten tom.
Dziękuję serdecznie wydawnictwu za przekazanie egzemplarza do recenzji.
Recenzję jednego z poprzednich tomów Jasona Aarona o Potężnej Thor znajdziesz tutaj.