Stranger Things. Obóz naukowy – Dustin rusza do boju
Stranger Things. Obóz naukowy to już czwarty komiks osadzony w realiach znanego, netflixowego serialu. Fani lat 80. z przyjemnością sięgają po więcej, a Dark Horse Comics (u nas Wydawnictwo Dolnośląskie) z uśmiechem na twarzach umożliwiają głupcom wydanie swoich pieniędzy. Właściwie mógłbym napisać, tyle – skok na kasę. No, ale czego ja się spodziewałem?
Tym razem w centrum uwagi stanął Dustin. Jak to nie wiecie który to? No ten, co ma coś nie tak z zębami i chodzi w bejsbolówce. Akcja komiksu została umieszczona między drugim a trzecim sezonem serialu, a sam scenariusz (jak głoszą butne hasła z rewersu okładki) to całkowicie nowa przygoda, nieczerpiąca z dotychczasowych wydarzeń. Tja, prawie uwierzyłem.
Dustin, tak jak reszta ekipy znanej z serialu, to nerd z krwi i kości. Uwielbia gry RPG, komiksy, a nauką też nie gardzi. Stąd nie dziwi jego udział w obozie naukowym. Jest bardzo zżyty ze swoją paczką, zresztą, jeśli śledzicie serial i czekacie na czwarty sezon, to wiecie, że już wiele ze sobą przeszli. Tym razem Dustin chciałby zawrzeć nowe znajomości i jak to na nerda przystało, od razu wchodzi w konflikt z obozowymi byczkami (co oni tu w ogóle robią, nie wiem), chroni uciskanych i dosyć niezdarnie tworzy relację z pewną dziewczyną. Ot, obrońca uciśnionych, z jednej strony dobrze mu idzie (musi mieć dużo doświadczenia na tym polu), ale i tak fantazja go nieco ponosi, bo nie unika nieuzasadnionych przechwałek, które sprawiają, że będzie musiał poprowadzić grę RPG (a mistrzem przecież jest zazwyczaj Will).
Typowe życie obozowe i kłopoty wynikające z wynaturzeń społecznych co poniektórych osobników to oczywiście nie wszystko. Wkrótce okazuje się, że w lesie czai się zło, a kolejni opiekunowie odchodzą w niewyjaśnionych okolicznościach, zostawiając w pośpiechu tylko krótką notkę. Za jakiś czas okazuje się, że napastnik pojawia się w dość upiornej masce Einsteina, a domniemywać można, że jego ofiary nie uciekły, a stało się im coś dużo gorszego.
Także Stranger Things. Obóz naukowy to taka solowa przygoda Dustina, ale niestety twórcom nie udało się odciąć (mimo zapewnień) od serialu. Nader często pojawiają się kadry z wydarzeń, które już znamy, na dodatek część jest przywoływana w dość żałosny sposób. Bohater skamle co chwila w stylu, „och, gdyby byli tu moi koledzy”, albo „niestety ich tu nie ma”, tudzież „razem dawno już byśmy rozwiązali tę zagadkę”. No serio, Dustin, weź się w garść, mógłbyś zawładnąć nieco scenariuszem, a nie biadolić co chwilę. Chcesz być bohaterem pierwszego planu, czy nie?
To nie jedyne zarzuty, które mam do postawienia. Właściwie powiem wprost. Czas, który poświęciłem na przeczytanie tego tytułu (czyli całe pół godziny), uważam za stracony. Sposób zachowywania się Dustina działa mi na nerwy, motyw rzeczonego zabójcy jest niedorzeczny oraz rozwiązanie zagadki w stylu Scooby-Doo sprawiły, że mało co, a ten komiks w twardej oprawie wylądowałaby za oknem. Aha, Tajemnica Eriki (dodatkowy zeszyt) nie poprawia sytuacji, tylko jeszcze bardziej ją pogarsza, bo dziewczyna stwarza w miasteczku dość niebezpieczną sytuację, tylko dlatego, że mama zabrała jej książki D&D. Ugh… serio?
Dosłownie na trzech palcach mogę policzyć elementy, które mi się spodobały. Otwierająca scena, w której jedna z opiekunek biegnie przez las, tak jakby uciekała przed jakimś niebezpieczeństwem, ale szybko się okazuje, że zagrożona jest tylko… jej suszarka, wywołała uśmiech na mojej twarzy. Dość zgrabny żart z horrorów. Podoba mi się też nawiązanie do X-Menów i rozwiązanie zagadki, o co chodzi z tymi zębami Dustina. Jak rozumiem, całość to miała być taka satyra z gatunku grozy, żart jest jednak z tych, którzy wydali pieniądze na ten komiks. No, ale Stranger Things to dość potężna nazwa, więc podaż i tak będzie.
Sylwester
Dziękuje Wydawnictwu Dolnośląskiemu za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Sprawdźcie opinie o pierwszym i trzecim tomie (link 1, link 2).