Kanibale Nowego Jorku
Kanibale Nowego Jorku to emocjonująca, sensacyjno-kryminalna opowieść podszyta fantastycznymi wątkami. Znany i ceniony duet Bocq-Charyn opowiada o młodej azjatyckiej policjantce, kochającej kulturystykę. Azami marzy, aby zostać matką, niestety sterydy uczyniły ją bezpłodną. Okładka zdradza czytelnikowi, że jest wyjście z tej sytuacji. W końcu Nowy Jork to miasto możliwości.
Co w artykule?
Miłość od pierwszego wejrzenia
Kanibale Nowego Jorku to komiks, który zauroczył mnie frontową ilustracją. Dobrze zbudowana kobieta, pokryta tatuażami w kolorze niebieskiego tuszu tuli w swych ogromnych ramionach noworodka, który ma na twarzy wypisaną trwogę. Spokojnie mały, nic się nie martw. Wszystko będzie dobrze.
Nowy Jork – miasto możliwości
Ach, Nowy Jork. Wielkie Jabłko, miasto, w którym wszystko jest możliwe. Przyczółek dla tych, którzy przybywają do Stanów Zjednoczonych, by wyśnić swój amerykański sen. Kulturowy kociołek, do którego nawrzucano ludzi z całego świata. Charyn wykorzystuje potencjał drzemiący zarówno nad jak i pod powierzchnią Nowego Jorku i wyczarowuje niesamowicie barwne postacie.
Mieszkańcy z całego świata
Azam to sierota, którą adoptował Paul, były więzień polityczny gnijący swego czasu w rosyjskim gułagu. Teraz wprawiony i ceniony tatuażysta. Quinto to transseksualny handlarz narkotyków władający małym haremem, prowadzący jeszcze pewien nielegalny handel. Albatros to beznogi gaduła, który bardzo dobrze zna ulicę i staje się cennym informatorem. Nadia była miłością Paula w gułagu, ale rzekomo zginęła przed laty i do tej pory się nie ujawniała. No i jest jeszcze Anna Hiena, kiedyś rządziła społecznością lesbijek, dzisiaj jej podopieczne wyznają kult tężyzny. Teraz jest jeszcze groźniejsza niż kiedyś i to ona stoi za całym kryminalnym wątkiem.
Postaci drugoplanowych jest bez liku. Długo by jeszcze wymieniać, dodam tylko Mamę Paradise, dobrego, opiekuńczego ducha żyjącego w kanałach.
Kanibale Nowego Jorku, czy wampiry?
Życie w gułagu na pewno do najłatwiejszych nie należało. Głód sprawiał, że więźniowie dopuszczali się nieludzkich okrucieństw, z czego zjadanie innych to tylko jedno z paskudztw. Ponoć, kto raz skosztuje ludzkiego mięsa, ten już pragnąć go będzie do końca życia. Krwawa stróżka prowadzi do Wielkiego Jabłka, ale Anna Hiena, wbrew tytułowi nie urządza w mieście restauracji dla kanibali. W sumie to ze względu na charakter działalności i utworzoną sektę trafniej byłoby komiks nazwać Wampirami Nowego Jorku.
Charyn bardzo ciekawie prowadzi wątki i je przeplata. Zapalników jest kilka, najpierw Paul (zbyt dobrze) tatuuje swojemu klientowi banknot 100-dolarowy. Później Azam po nieudanym pościgu znajduje w zatęchłej uliczce niemowlę. W końcu Paul wpada na Nadię, co wywołuje zdziwienie równe zobaczenia umarłego.
Film sensacyjno-kryminalny
Kanibale Nowego Jorku czyta się tak, jakby się oglądało wciągający film. Wątki intrygują, wzbudzają zaciekawienie, kryminalna karuzela kręci się coraz szybciej, a akcja dąży do dramatycznego finału, który wybucha niczym pożar katedry. Literalnie.
Wartkość akcji podkreślana jest przez dynamiczne kadrowanie. Boucq musiał się za dzieciaka naoglądać wielu filmów akcji. Czuje ulicę, wie gdzie patrzeć, kamera lata za pościgami, aż momentami zatyka. Mimo wszystko jestem lekko rozczarowany warstwą graficzną. Wiem, że Boucq to nagradzany artysta, ale komiks wygląda dla mnie dokładnie tak, jak powinien wyglądać realistyczny frankofon. Nie mniej, nie więcej.
Realizm ilustracji jest dobrze wyważony, ale momentami, zwłaszcza przy twarzach odnosi się wrażenie, że rysownikowi się nie chciało. Rysownik dba o plan rysunków, ale są momenty, że pustka w kadrach razi, zwłaszcza gdy przenosimy się do snu Paula. Chciałoby się więcej, jakiejś planszy, która wryłaby mi się do mózgu, której łatwo bym nie zapomniał, która potwierdziłaby mistrzowski poziom rysownika. Boucq znany jest z surrealistycznych prac, w Kanibalach zbytnio tego nie pokazał.
Polecane lektury
Czuć, że panowie Boucq-Charyn tworzą zgrany duet. Jeżeli spodobały się Wam (albo jesteście pewnie, że się Wam spodobają) Kanibale Nowego Jorku, to sięgnijcie jeszcze po Czarcią Mordę od Egmontu oraz Żonę magika i Tulipanka od Scream Comics. Ten ostatni powiązany jest fabularnie z omawianym komiksem, więc będzie logicznym uzupełnieniem dla omawianej lektury.
Sylwester
Dziękuję wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji