Pętla linii 168
Podróże w czasie, historia o stracie, przyjaźni i miłości, groza prozy życia, a w centrum tego wszystkiego Pętla linii 168. XULM ujmuje i porusza do głębi.
Co w artykule?
Rewelacyjny komiks
W komiksie Marcina Surmy, czyli XULM-a pasuje mi wszystko, od ślicznej okładki z bohaterką przeciętą lakierowaną linią trakcji trolejbusu, po zmysłową warstwę graficzną albumu, spokojną, czarno-białą z delikatną barwą wspomagającą. Będę się tu często rozpływał, no bo już sam scenariusz to jest malutki majstersztyk. Uwielbiam, gdy sci-fi miesza się z obyczajową opowieścią w doskonałym wyważeniu, a jak jeszcze porusza uczuciowe struny w odbiorcy, to wzbudza we mnie euforię, w której jestem w stanie wykrzyczeć „10 na 10”.
Bohaterami tej opowieści jest trójka nastoletnich przyjaciół. Zofię poznacie już na okładce i to ona odkrywa tajemnicę pętli linii 168. Piotrek z Olą są parą, co przynajmniej na pierwszy rzut oka nie rzutuje na przyjaźń w całej grupce. Zbliża się koniec szkoły, młodzi muszą podjąć decyzje, co robić dalej ze swoim życiem, a studniówka i kroki Poloneza dostarczają dodatkowych wrażeń i lekkich stresów. Typowa droga powrotna, oszczędne kadry pokazują, że bohaterowie znają ją doskonale, nie skupiają się na szczegółach, ale w oczy rzucają się najważniejsze (choć wydawałoby się, że mało znaczące) elementy, choćby równo przycięte drzewa. Nie zapamiętujemy zbyt wiele ze swojego życia, skupiamy się na przełomowych chwilach, a ocalenie przyjaciela, byłoby bez wątpienia jedną z nich.
Komiks o nastolatkach, ale nie tylko dla nastolatków
Bardzo dobrze czyta mi się opowieści o nastolatkach, może i z tego powodu, że okres przed maturą wspominam bardzo dobrze. Wybrałem szkołę średnią bardzo daleko od miejsca zamieszkania, dużo czasu spędzałem w autobusach, a że trzeba było wcześnie wstawać, czasem przesypiałem swój przystanek i budziłem się na pętli. W sumie nawet to polubiłem, bo odkrywałem przy okazji miejsca, których wcześniej nie znałem. Niemniej te wszystkie pierwsze decyzje, koślawe, nieprzemyślane, nerwowe można było podjąć inaczej.
To samo z pierwszymi, poważnymi relacjami. Doskonale to widać na przykładzie Oli i Piotrka, który więcej czasu spędza w ciągu dnia z Zofią, bo chodzi z nią do szkoły. Pierwsze oznaki znudzenia, mijająca fascynacja, brak porozumienia, czy wyzierające przepaście z brakiem wspólnych zainteresowań. Z perspektywy człowieka stojącego za statystyczną połową życia, są to problemy, z którymi można sobie poradzić, ale doświadczenia nie da się przecież przesłać do przeszłości. W rzeczywistości, bo w komiksach wszystko jest możliwe.
Gdybyś mógł, to czy byś coś zmienił?
Gdybyś mógł podjąć jakąś decyzję inaczej, to co by to było? Wybór innej szkoły, a może walka o relację z pierwszą sympatią. Może wybicie głupot z głowy młodszej swojej wersji albo przetłumaczenie, że należy dbać o przyjaźń. A może właśnie masz w swojej historii traumatyczną utratę bliskiej osoby i chciałbyś się cofnąć w czasie, aby ją uratować. W tym miejscu pojawia się Pętla linii 168, która umożliwia cofnięcie się w czasie. Bez technologicznego bełkotu, a wplątując się w prozę życia. Na spokojnie, jadąc trolejbusem możesz zaplanować, co zrobisz, by wydarzenia potoczyły się inaczej. Czy lepiej? To już jest kwestia do przemyślenia po zamknięciu komiksu.
XULM tworzył swój komiks etapami, co tylko wzmaga całą otoczkę związaną z czasem. Najpierw w 2009 roku były odcinki w magazynie „Karton”. Rozszerzona i przerysowana wersja historii powstała pięć lat później, z nową wersją zakończenia. Ostateczna wersja ma dwukrotną objętość i choć można wyłowić drobne różnice stylu, w niczym to nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie, potęguje wrażenie dobrze ułożonej historii. Pętla linii 168 to komiks dla uważnych, zwracających uwagę na szczegóły. Z tego powodu drugie kółko jest niemalże mandatoryjne. Z tą wiedzą, co na końcu przeanalizować, co się wydarzało po kolei w życiu Zofii, już pierwsza strona daje dużo do myślenia, a na trzeciej można dopatrzyć się szalonego szczegółu, który powoduje małą eksplozję pod kopułką.
Chcę jeszcze
Ku mojej rozpaczy nie ma zbyt wiele takich historii, w których fantastyka miesza się z obyczajówką w ten sposób. No, przynajmniej ja nie znam. Przychodzi mi do głowy tylko Zakochany bez pamięci, jeden z niewielu „poważnych” filmów z Jimem Carreyem, podobnie sterujący szczegółami (tam był to kolor włosów) i poruszający równie głęboko. A może to i dobrze? Dzięki temu siła rażenia nowego komiksu Marcina Surmy jest dużo potężniejsza.
Z ciekawostek dodam, że na początku znalazło się nawiązanie do obrazka z Thorgalem czytającym Tintina, w ten sposób XULM puszcza oko do komiksiarzy. No i jeszcze dodam, że warto zajrzeć do komiksu o Super naukolegach 2099 tego samego autora (więcej tu – klik), bo to też jest rzecz warta uwagi.
Scenarzysta: XULM
Ilustrator: XULM
Wydawnictwo: Kultura Gniewu
Format: 165×235 mm
Liczba stron: 200
Oprawa: miękka