Cienie lasu. Blade widmo. Tom 1
„Cienie lasu. Blade widmo” to opowieść o ludziach i potworach. A także o tym, jak człowiek potrafi być potworny, a dzikie stworzenie ludzkie. Wnioski, jak to w tego typu opowieściach są różne, bo proporcji w powyższych mieszaninach jest spory zakres. Czytaj: znajdziesz i całkiem ludzkie potwory, i zupełnie potwornych ludzi.
Co w artykule?
Mroczne czasy
Aga „Tutu” Szymańska wybiera ciekawy czas akcji dla swojego komiksu. Pierwsze dekady XX wieku przyciągają, no bo niby nie jest to zbyt odległy czas, by wpisywał się już w odległą historię, ale jednak wiele przez te sto lat się zmieniło, zwłaszcza pod względem technologicznym. Już w pierwszej scenie wypatrzyć można na stoliku lampę naftową, źródło światła, które zdążyło odejść w niepamięć, dzisiaj zwyczajnie i bezrefleksyjnie wciskamy przełącznik na ścianie, albo i nawet nie, jeśli mamy zainstalowane czujniki ruchu.
To w sumie taka ostatnia epoka zanurzona w cieniu, nie biorąc pod uwagę mroków II wojny światowej. Cywilizacja zaczęła oświetlać ciemności, obecnie mowa o polucji świetlnej, przez którą nawet ciężko obserwować gwiazdy. Czy to źle? To zależy, na pewno została poprawiona kwestia bezpieczeństwa. Z tym że nasze instynkty nie wygasły, nadal boimy się ciemności, bo nocą grasują drapieżniki. W prehistorii trzeba było być czujnym zawsze, a tam, gdzie nic nie widać, może się kryć niebezpieczeństwo. Jakie konkretnie? Tu zaczyna szaleć wyobraźnia.
Słowiańskie mity
Autorka rozświetla mrok, używając słowiańskiego bestiariusza, bo Polacy nie gęsi, swoje potwory mają. Co prawda to nie jest jakaś nowinka, na miarę rozpalenia pochodni w ciemnej jaskini, ale w moim odczuciu, rynek nie jest przesycony i jeszcze długo nie będzie. Nie przez przypadek, na tylnym skrzydełku kilka ciepłych słów napisała Unka Odya, bo do „Broma” naprawdę niedaleko i nie tylko przez to, że wydawca ten sam. Nie da się też nie wspomnieć o „Wiedźminie”, no bo są i strzygi, i utopce, wspomniany jest nawet leszy, a na końcu tego tomu hintowane jest przybycie łowcy potworów. Nadal są to tytuły lśniące oryginalnością, przede wszystkim ze względu na okoliczności.
„Cienie lasu. Blade widmo” to komiks zanurzony w szarościach. Postacie bazują na konturze dążącym do czystej kreski, ale to, co się dzieje w tle, to jest czysta poezja. Las wygląda poetycko, groźnie i fascynująco. W scenach grozy czuć powagę sytuacji, a samo zagrożenie jest łatwo wyczuwalne. Czasem zapada cisza tak mocna, że można się w nią wsłuchać. Jest brudno, mrocznie, ale też i miło dla oka, choć nie zawsze, bo brutalności nie brakuje, a to, co strzyga robi z ciałami ofiar, nie jest przyjemne.
Postacie z pazurem (i pazurkami)
Choć to i tak wszystko nic, bo najlepsze z tego komiksu są postacie. Mieszkańcy Wiekowego Dworu (miejscowości gdzieś pomiędzy Krakowem a Katowicami) i pobliskiego (ponoć przeklętego) lasu trafiają szybko do serca. Wiron Malachit to dziwak. Od razu go polubiłem. Jego starszy brat, wychodzący z domu w pierwszej scenie komiksu, zaginął przed laty, a pozostawił po sobie tylko bardzo dziwną wiadomość… odciętą dłoń. Młodszy to bawidamek niestroniący od używek stosownych do tego czasu, czyli opium i laudanum.
W lesie jest jeszcze ciekawiej, choć najważniejsza jest Lena, którą widać już na okładce. Co może powiedzieć o sobie? Niewiele, bo pamięta tylko, jak się nazywa. Między nią, a Wironem powstaje nić porozumienia, wyraźnie ciągnie ich do siebie, choć chłopak przyciąga też inne potwory. Być może jest to zapach kostnicy, w której pracuje, może coś więcej. Najbardziej polubiłem chyba kocie licho, postać trzecioplanową, która swoim pojawieniem w kilku kadrach, zwyczajnie kradnie show swoim kocim, bezczelnym zachowaniem.
„Cienie lasu. Blade widmo” przyciąga, bo pokazuje świat, który przestał istnieć. Ta przemiana zwiastowana jest przez naukę i wiarę, rozświetlając przyczyny funkcjonowania świata. Racjonalizowania z jednej strony, z drugiej oddania się pod opiekę siły wyższej. Pomiędzy tymi dwoma nurtami lawirują postacie powołane do życia na kartkach tego komiksu. Życie nie było dla nich do tej pory łaskawe, może dane będzie im szczęście? A może jest to zakazana miłość, która skończy się tragicznie? Nie wiadomo, ale że w Wiekowym Dworze jeszcze się będzie działo, to nie ulega wątpliwości. Aha, jeśli już przeczytacie ten zgrabny albumik, to wypatrujcie, czy na waszym ciele nie pojawiają się dziwne znaki. Bo jeśli tak, to już od tego komiksu się nie uwolnicie.
Scenarzysta: Aga „TUTU” Szymańska
Ilustrator: Aga „TUTU” Szymańska
Wydawnictwo: BESTCOMICS
Druk: czarno biały
Stron: 192
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Egzemplarz udostępniony przez wydawnictwo