Opowieść podręcznej. Powieść graficzna
Opowieść podręcznej w wersji komiksowej jest już od jakiegoś czasu dostępna na naszym rynku. Dlaczego zajęło mi to tyle czasu, by po nią sięgnąć? Cóż, przyznam, że nie jestem fanem adaptacji. Mam pewną nieufność wobec przekładów, ponieważ zazwyczaj przy przenoszeniu treści na inne medium coś się gubi. Nie mówię tutaj tylko o skrótach fabularnych, które są konieczne, aby materiał zmieścił się w nowym formacie, ale również o specyfice oryginału, której czasem po prostu nie da się oddać w inny sposób. Takie zjawisko dobrze widać w przypadku zwykłych porównań adaptacji z ich źródłem. Co prawda nie oglądałem serialu ani nie czytałem książki Margaret Atwood, więc nie ocenię wartości tej konkretnej adaptacji, ale to mi odpowiada — dzięki temu mogę skupić się na tym, co ma do zaoferowania sam produkt.
Antyutopia, która nadal przeraża
Treść jest zazwyczaj taka sama. W tym przypadku mamy do czynienia z dystopią, choć pod względem literackim prawidłowo należałoby ją określić jako antyutopię. Margaret Atwood stworzyła wizję przyszłości opartą na programie naprawy świata, który wydaje się zaskakująco bliski naszej rzeczywistości. Obserwując obecne polityczne areny, można zauważyć różne inicjatywy, jak politykę ekologiczną, walkę z problemami demograficznymi czy stopniowe ograniczanie praw obywatelskich — zarówno w większych, jak i mniejszych aspektach życia.
Wydana w 1985 roku Opowieść podręcznej jest nadal przerażająco aktualna. Wielu interpretatorów widzi ją jako reakcję Atwood na rządy Ronalda Reagana, prezydenta USA, i próby ograniczania procesów emancypacyjnych. Ta reakcja jest jednak mocno przejaskrawiona i histeryczna, ponieważ autorka stworzyła świat ekstremalny, w którym kontrolę nad społeczeństwem sprawuje kościelna struktura państwowa. Kobiety są całkowicie pozbawione praw, a społeczeństwo podzielone na sztywne kasty. Podręczne, czyli kobiety szkolone do rodzenia dzieci, nawiązują do pradawnych zwyczajów Bliskiego Wschodu, takich jak historia Hagar, niewolnicy Abrahama, która urodziła mu syna, ponieważ jego żona Sara była bezpłodna.
Uwięziona w systemie
Ten skrajny świat Atwood podkreśla symboliką koloru czerwonego, który jest wszechobecny i reprezentuje podręczne. Jednak mimo tej ekstremalności, nasza obecna rzeczywistość nie jest tak doskonale zbilansowana i wolna od podobnych postaw. Wciąż istnieją przypadki łamania praw człowieka, a legalny rynek surogatek rozwija się w niektórych krajach, zarówno na poziomie komercyjnym, jak i altruistycznym.
Skupiając się na głównej bohaterce, Fredzie, poznajemy kobietę uwięzioną w trybach Republiki Gileadzkiej, totalitarnego państwa, które powstało na terenach Stanów Zjednoczonych. Freda jest własnością Komendanta i jego żony, poddana surowemu szkoleniu i praniu mózgu. Jej jedynym zadaniem jest urodzenie dziecka, a jakiekolwiek próby szukania czułości czy miłości są surowo zabronione.
Dramatyczna walka o wolność
Opowieść można z łatwością odczytać jako krytykę skrajnych prawicowych tendencji, ale co ciekawe, dostaje się tutaj obu stronom. Uwielbiam science fiction, które pokazuje zagrożenia aktualne także kilkadziesiąt lat po napisaniu. Przykładem jest sposób, w jaki Gilead przeprowadza swoją transformację — zamrożenie kont bankowych i wycofanie gotówki z obiegu, co dzisiaj wydaje się przerażająco możliwe, gdy płatności bezgotówkowe stają się coraz powszechniejsze.
Wchodzimy w psychikę Fredy, która jest jak studnia pełna cierpienia i frustracji. Jednym z symboli tego stanu jest żyrandol, którego brakuje w pokoju, a jego pozostałość na suficie przypomina o jej poprzedniczce, która prawdopodobnie popełniła samobójstwo. Wyobraźnia podsuwa nam obrazy tego, co mogło się wydarzyć, a te sugestie potęgują napięcie.
W kolejnych rozdziałach poznajemy dramat rodziny Fredy, która próbowała uciec z kraju do Kanady, co przywołuje skojarzenia z próbami emigracji za Żelazną Kurtynę w czasach komunizmu. Moment, w którym pozory bezpieczeństwa pryskają przez jeden nieostrożny ruch, jest wyjątkowo przejmujący i przyprawia o gęsią skórkę.
Dlaczego warto sięgnąć po komiks?
Dlaczego wybrałem komiks, a nie książkę czy serial? Rysunki Rene Nault są hipnotyzujące i mają wiele do zaoferowania, szczególnie w kontekście odważnego planu kadrów. Uwielbiam akwarele, a choć tu trzymają się one rygorystycznego obrysu, idealnie wpisują się w surowy świat Gileadu. Owszem, jest pewien problem z rozmieszczeniem dialogów w jednym miejscu, co może dezorientować, ale to drobnostka. Całość jest zrealizowana z wielką gracją, nowocześnie i artystycznie.
Najbardziej poruszający w tej opowieści jest ogrom niesprawiedliwości. W cieniu sztywnego kodeksu kwitnie szara strefa, w której wyższe warstwy społeczeństwa korzystają z przywilejów. Co zrobić z tą wiedzą i przewidywaniami? Osobiście jestem przeciwny rewolucjom, ale uważam, że trzeba być czujnym i bacznie obserwować, co wyczyniają miłościwie nam panujący. Chyba że już za późno, a możliwość wpłynięcia na to, co się dzieje, to tylko iluzja.
Materiał źródłowy: Margaret Atwood
Adaptacja: Rene Nault
Ilustrator: Rene Nault
Tłumacz: Stanisław Kroszczyński
Wydawnictwo: Jaguar
Format: 165×240 mm
Liczba stron: 240
Oprawa: miękka