Joker. Świat
„Joker. Świat” to zbiór trzynastu komiksowych opowiadań, w których najsłynniejszy szaleniec świata przemierza kule ziemską. Czasami pojawia się fizycznie, innym razem tylko jako idea bądź źródło inspiracji. Podobnie jak w zbiorze „Batman. Świat”, aby podkreślić różnorodność krajów, w których toczy się akcja, stworzenie poszczególnych historii powierzono lokalnym twórcom. Jest i bardzo mocny polski akcent, co oczywiście cieszy.
Co w artykule?
Joker. Świat – Opowieści bez granic
Pierwszy epizod, napisany przez Geoffa Johnsa, ukazuje Jokera wchodzącego do baru na kawę i pączki podczas zimowej zamieci. Akcja rozgrywa się w jednym z najmroźniejszych stanów USA, a amerykański mainstream jest tutaj wyraźnie obecny, co nikogo nie dziwi – wszak wiele scen w takich barach widzieliśmy już w filmach i komiksach. Osobiście kojarzy mi się to z szalonym tańcem Doctora Destiny w pierwszym tomie „Sandmana”, a także z kultową sceną z „Pulp Fiction”. Błazen w ciepłym, przytulnym wnętrzu, gdzie można się rozgrzać przy kawusi i pączusiu, prowadzi niebezpieczną grę, w której nie da się wygrać. Chyba że zagra się kartą spoza talii.
Obrazek, który firmuje całą inicjatywę, nawiązuje do „Epilog jest prologiem” Johnsa, ale pod twardą obwolutą znajduje się okładka autorstwa Jacka Michalskiego do epizodu napisanego przez Kołodziejczaka. Jeśli szkoda wam wyrzucać cokolwiek, na co wydaliście pieniądze, wystarczy zostawić obwolutę przy przypadkowo otwartym oknie i poczekać, aż przeciąg zrobi swoje. Potem możecie cieszyć się unikatowym albumem na półce. Chyba że wystarczy wam wiedza, że ten piękny obrazek spoczywa lekko zakryty.
Wędrówki po różnych kulturach
Miejscowy koloryt wnosi wiele do tych historii, choć w czeskim epizodzie, opartym na rozmowie rekrutacyjnej, szkielet opowieści został zbyt mocno odsłonięty. Owszem, te założenia można znaleźć także w innych historiach, ale tutaj zostały one dosłownie wyłożone, jakby Czesi obawiali się, że czytelnik mógłby ich nie zrozumieć. Niemniej jednak, obok rozlewającej się po świecie idei chaosu i burzenia dotychczasowego porządku, kluczowe jest wplatanie lokalnych elementów oraz nawiązywanie do najbardziej znanych postaci.
W ten sposób infiltrujemy środowisko argentyńskich chuliganów, pędzimy po niemieckiej autostradzie, gdzie nie ma limitu prędkości, oraz zaglądamy na Wacken, by sprawdzić, czy sroga ulewa przegnała kudłatych zwolenników ciężkiej muzyki. Wejdziemy także w świat meksykańskich zapaśników, poznajemy znaczenie słowa „vendetta”, choć pewnie już je znacie. Nieco dziwi brak Francji, bo chaosu i zniszczenia na pewno dałoby się tam ukręcić, ale cóż, trudno. Zrobiło się miejsce na inny, mniej oczywisty kraj.
Styl rysowników – chaos i różnorodność
Podróże po świecie razem z Jokerem i sianym przez niego szaleństwem podkreślają różnorodne style rysowników. Tutaj nie ma żadnej spójności – to jazda na całego. Kameruński epizod został zrealizowany najprostszym stylem, strony zalano czernią, aby podkreślić akcję rozgrywającą się na czarnym kontynencie. Najbardziej przypadła mi do gustu włoska historia, z klasyczną oprawą bazującą na konturze, w której książę zbrodni porusza się w środowiskach studenckich. Znajdziemy tam kapitalne kadry, jak ten z wyciągniętą ręką trzymającą pistolet, która niby przypadkowo zasłania bezwstydną rzeźbę. Nie brakuje także bogatych, niemal onirycznych plansz z malarskimi kolorami, które mogłyby trafić do „Sandmana”, „Księgi Magii” czy „Hellblazera”.
Turcy przenoszą akcję do XIX wieku, pokazując ostatniego ze swoich błaznów, który zamierza odejść z hukiem. Kołodziejczak idzie jednak jeszcze dalej. Wprowadza kilku polskich superbohaterów, którzy zasilają dość marny zastęp rodzimych kalesoniarzy, lekko ich wyśmiewając i nazywając „prowincjonalnymi”. Mimo to, twórcy pokazują ogromne muskuły, sięgając do jednego z bardziej znanych dzieł sztuki. W komiksowy sposób wykorzystują symbolikę „Stańczyka” Jana Matejki, przedstawiając nowoczesną interpretację tego obrazu.
Zakończenie z mangą – rozczarowanie czy ciekawe uzupełnienie?
Na końcu albumu znalazła się manga, co tworzy dodatkową klamrę – przez to dzieło nigdy się nie kończy, bo „Nieśmieszny żart” trzeba czytać od końca. Niestety, sam epizod jest nieco rozczarowujący. Założenia są kapitalne, bo Joker odgrywa rolę ojca dla odmłodzonego w wyniku wypadku swojego odwiecznego wroga, ale to tylko wycinek dłuższej historii, co psuje dobre wrażenie. Jeśli chcesz więcej, sięgnij po całą „Operację Specjalną”, którą Egmont już wydał.
Czy „Joker. Świat” to must-have, a może komiks dla każdego? To zależy od odbiorcy, ale osobiście traktowałbym go jako bardzo dobrą, choć ciekawostkową pozycję komiksową. W albumie łatwo dostrzec klamry spajające całość, jednak miłośnicy dłuższych, spójnych historii mogą się odbić od częstych stylistycznych i scenariuszowych przeskoków. Z drugiej strony, to eliminuje nudę i sprawia, że przyjemnie jest popatrzeć na Jokera w innym, acz drapieżnym wydaniu.
Scenariusze: Geoff Johns, David Rubín, Torsten Sträter, Enrico Brizzi, Felipe Castilho, Alvaro Fong Varela, Štěpán Kopřiva, Metin Akdülger, Inpyo Jeon, Matías Timarchi, Dr. Ejob Gaius, Tomasz Kołodziejczak, Satoshi Miyagawa
Rysunki i tusz: Jason Fabok, David Rubín, Ingo Römling, Paolo Bacilieri, Tainan Rocha, Oscar Pinto, Michal Suchánek, Ethem Onur Bilgiç, Jaekwang Park, Germán Peralta, Bertrand Mbozo’o Zeh, Jacek Michalski, Keisuke Gotou
Kolory: Brad Anderson, Vincenzo Filosa, Mariane Gusmão, Jaekwang Park, E.N. Ejob
Okładka albumu: Jason Fabok, Brad Anderson
Tłumacz: Tomasz Sidorkiewicz
Format: 170×260 mm
Liczba stron: 184
Oprawa: twarda z obwolutą
Egzemplarz udostępniony przez wydawnictwo