W ułamku sekundy. Burzliwe życie Eadwearda Muybridge’a
„W ułamku sekundy” to komiksowa biografia Eadwearda Muybridge’a, i podtytuł nie kłamie. Nudy tu nie ma. Zresztą autorem jest doświadczony komiksiarz i animator Guy Delisle (autor choćby „Kronik jerozolimskich – KLIK). Choć faktów jest tu mnóstwo, dzięki elementom kryminału, dramatu i przygody całość pochłania się z zapartym tchem. Co za historia!
Amerykański Sen Muybridge’a
Eadweard Muybridge był pionierem fotografii i prekursorem kinematografii, znanym przede wszystkim z przełomowych zdjęć ukazujących ruch, takich jak słynna sekwencja galopującego konia. Jeszcze kilka dni temu niewiele o nim wiedziałem, poza tym sekwencyjnym obrazem, który utkwił mi w pamięci. Muybridge to postać przedstawiona drobiazgowo, a jego lista zawodów, osiągnięć naukowych i skandali jest imponująca. Był kolejno księgarzem, pejzażystą, reporterem, panoramistą, wynalazcą, a nawet wykładowcą — nie wspominając o tym, że stał się małżonkiem i zabójcą. Jego historia zaczyna się w 1855 roku, gdy młody Muybridge opuszcza Anglię, wyruszając do Ameryki w poszukiwaniu szczęścia i sławy.
Eadweard Muybridge realizował swój Amerykański Sen z ogromną determinacją, pomysłowością i ciężką pracą. Szybko trafił na zachodnie wybrzeże, ale początkowo jego marzenia wydawały się nieosiągalne – napotkał wiele trudności i rozważał rezygnację. Przełomem w jego życiu był wypadek dyliżansu, nowoczesnego i ryzykownego środka transportu, który niemal kosztował go życie. To traumatyczne doświadczenie pozostawiło po sobie głębokie ślady — zarówno fizyczne, jak i psychiczne. Muybridge posiwiał i stał się bardziej impulsywny, co później mogło służyć jako linia obrony, gdy groził mu stryczek w związku z popełnionym zabójstwem.
Czy koń skacze jak żaba?
Spotkania odgrywają tu kluczową rolę, otwierając przed Muybridge’em nowe możliwości. Tak samo jak rozwijająca się technologia i zmieniające się środki transportu, które kształtują Amerykę. Dyliżans ustępuje miejsca kolei łączącej wybrzeża, a budowa tej gigantycznej inwestycji sprzyja rozwojowi fortun. W ten sposób na scenę wchodzi Leland Stanford — przedsiębiorca i hodowca koni, który odegra kluczową rolę w życiu Muybridge’a. Pojawia się pytanie, które zdefiniuje jego karierę: jak porusza się koń w galopie? Czy skacze jak żaba? I, co najważniejsze, czy w trakcie biegu kopyta konia ciągle dotykają ziemi? To zagadnienie stanie się centralnym punktem jego przełomowych badań.
Odpowiedzi na te pytania nie byłoby bez fotografii, która w XIX wieku dopiero raczkowała, rozwijając się dzięki przypadkom i eksperymentom. Choć malarze nie zawsze byli zadowoleni z tego nowego wynalazku, jak zauważa autor, fotografia zaczęła im ułatwiać pracę. Zdjęcia redukowały choćby konieczność długotrwałego pozowania, a soczewka mogła uchwycić detale i ruch, których ludzkie oko nie było w stanie dostrzec. Fotografia otworzyła więc drzwi do rewolucji w sposobie rejestrowania i zrozumienia ruchu, co w przypadku Muybridge’a okazało się kluczowe.
Utworzenie kluczowego materiału zajęło Muybridge’owi wiele lat, podczas których nie tylko doskonalił swoją technikę, ale też opracowywał nowe urządzenia, które miały mu w tym pomóc. Jego innowacje na różnych polach, takich jak fotografia panoramiczna, złożyły się na jedno wielkie osiągnięcie — przełomową serię zdjęć przedstawiających galopującego konia, a właściwie jego sylwetkę w ruchu. To odkrycie stało się nie tylko naukowym przełomem, dostarczając dowodów na sposób poruszania się koni, ale także zapoczątkowało rozwój fotografii i kinematografii w niespodziewanych kierunkach.
Materiał na film
Dysponując serią dwunastu zdjęć wykonanych w krótkim odstępie czasu, Muybridge trzymał w rękach materiał na film. Wystarczyło sprawić, by obrazy szybko się zmieniały, odwracając proces „zatrzymywania” czasu w fotografii i pozwalając nieruchomym obrazom na ponowny ruch. Kiedy pierwszy raz zobaczyłem „Matrix”, byłem zachwycony techniką „slow motion”, czy „bullet time”, uważając ją za rewolucyjną, nie zdając sobie sprawy, że sama technika kreowania takich obrazów powstała znacznie wcześniej. Co ciekawe, używanie terminu „bullet time” w kontekście Muybridge’a ma, jak zauważa Guy Delisle, ironiczny wydźwięk — ze względu na fakt, że Muybridge zastrzelił kochanka swojej żony.
„W ułamku sekundy” to wciągający i interesujący komiks, który oferuje znacznie więcej niż tylko opowieść o Eadweardzie Muybridge’u. Guy Delisle prezentuje swoją charakterystyczną kreskę, opierającą się na czystej linii, jednak album nie jest całkowicie czarno-biały. Kolor pojawia się oszczędnie, głównie po to, by podkreślić najbardziej dramatyczne momenty. W komiksie, obok rysunkowych plansz, znajdują się również skany oryginalnych fotografii Muybridge’a, które mimo upływu lat wciąż zachwycają klimatem i wyglądają imponująco.
To pierwszy komiks autorstwa Guya Delisle’a (przynajmniej ten, który przeczytałem), który nie jest autobiograficzny — no, prawie. Delisle pojawia się na jednej z plansz, zaznaczając, że Eadweard Muybridge wywarł wpływ także na niego. Choć w komiksie znajdziemy wiele rozważań na temat oddziaływania prac Muybridge’a na naukę, malarstwo czy kino, warto pamiętać, że komiks to również medium, w którym nieruchome obrazki ożywają. Delisle umiejętnie łączy te wątki, ukazując, jak historia Muybridge’a wpływa nie tylko na artystów, ale i na sposób, w jaki postrzegamy ruch i obraz w sztuce.
Biografia Muybridge’a to, jak się okazuje, świetny temat na komiks, mimo że jest to postać kontrowersyjna. W wielu momentach jego życie mogło się potoczyć zupełnie inaczej. Prawdopodobnie, gdyby nie on, znalazłby się ktoś inny, kto opracowałby techniki wykonywania zdjęć panoramicznych czy szybkich sekwencji, ale być może bez Muybridge’a rozrywka nie rozwinęłaby się w sposób, jaki znamy dzisiaj. Jego odkrycia w zakresie ruchu i fotografii miały kluczowy wpływ na rozwój kinematografii oraz na to, jak postrzegamy wizualną narrację. Delisle ukazuje tę złożoność, przedstawiając nie tylko osiągnięcia Muybridge’a, ale także dramaty i kontrowersje, które towarzyszyły jego życiu.
Scenarzysta: Guy Delisle
Ilustrator: Guy Delisle
Wydawnictwo: Kultura Gniewu
Format: 185×250 mm
Liczba stron: 208
Oprawa: miękka
Druk: kolor
Egzemplarz udostępniony przez wydawnictwo