Królik kontra Małpa i Legion Zagłady. Tom 3

Królik kontra Małpa i Legion Zagłady to trzeci tom z przygodami zabawnych zwierzątek mieszkających w lesie. Jamie Smart opowiada kolejny rok z życia bohaterów w krótkich epizodach, lekko popychając fabułę do przodu, ale w zasadzie każdy album, czy nawet historyjki można czytać oddzielnie. Definicje zmieniają się rzadko, choć tym razem jest ciut inaczej, niż na początku.

Królik kontra Małpa i Legion Zagłady

Małpa przejmuje władzę w lesie

Siłą napędową serii jest nieudana misja kosmiczna z Małpą na pokładzie, który podbijać miał obce planety. Rakieta nie poleciała zbyt daleko, bo spadła do pobliskiego lasu, a że podbój musiał i tak być wykonany, to zaczęła się zabawa. Zwierzątka podzieliły się na obozy. W jednym mamy Królika (najbystrzejszego z całej ekipy), wiewióra Gryzka o doskonałych umiejętnościach kulinarnych, mało rozgarniętego Wieprzka, a wspiera ich czasem udający Francuza Le Lis. Złole to Małpa, Czarek z Żelastwa i Kaskabóbr, który działa, a nie myśli, może od ciągłego uderzania głową. No i jest jeszcze genialny wynalazca Skunks, który postanowił wyjść z drugiego szeregu i to właśnie on założył Legion Zagłady.

Królik kontra Małpa i Legion Zagłady

Kolejną, mało spodziewaną woltą jest wyjawienie osoby kierującej zespołem naukowców, który to na samym początku starał się wystrzelić Małpę w kosmos. Nowe elementy jak najbardziej są potrzebne, bo samo zmienianie pór roku to trochę za mało, aby urozmaicić przygody. Na dokładkę wpadają jeszcze czasem podróże w czasie, które jak to bywa w komiksach, raczej gmatwają, niż cokolwiek rozjaśniają.

Chociaż Skunks ma swoje plany

Jamie Smart sprytnie zmienia akcenty, najpierw odsuwając Skunksa na bok, aby pokazać, że bez niego Małpa niezbyt dobrze sobie radzi, miota się po lesie, stara się uprzykrzać życie innym zwierzątkom, ale najczęściej mało skutecznie. Odgrzebuje nawet jakieś stare i niezbyt dobrze działające już wynalazki, ale raczej wprawia innych i siebie w zakłopotanie, niż sieje zniszczenie. Choć, muszę przyznać, że sprytny obrót nieruchomościami, tak aby obok Królika zamieszkał guziec grający na gitarze elektrycznej, nawet mnie nieco rozbawił.

Królik kontra Małpa i Legion Zagłady

Skunks na szczęście nie każe na siebie długo czekać, zaraz rozpoczyna rekrutację do swojego Legionu Zagłady, na szczęście wpuszcza na pokład Wieprzka, szybko okazuje się, że to nie przeoczenie, czy brak spostrzegawczości, a zaplanowany manewr, przy okazji zdradzający, co geniusz zła planuje. A kończy się wystrzeleniem prosiaczka z armaty. Tak po prostu.

Słodkie pysiaczki, nawet te złe

Królik kontra Małpa i Legion Zagłady to komiks tak samo cukierkowo kolorowy komiks, jak poprzednie albumy Jamiego Smarta. Zwierzątka są sympatyczne i mają bawić. Większość gagów z tej książeczki niestety do mnie nie trafia, dużo bardziej podobał mi się Looshkin (więcej tu – klik). Być może zwyczajnie łykam przygody tych zwierzątek w zbyt dużych dawkach, należałoby dzielić bardziej, niż na 50 stron dziennie, przez co przelatuje mi przed oczami kolorowy ciąg destrukcyjnych maszyn i mackowatych potworów poukrywanych w różnych zakątkach tego świata.

Królik kontra Małpa i Legion Zagłady

Jamie Smart robi sobie jaja, nawiązuje nawet do zajączka wielkanocnego, ukrywającego w lesie słodkości, które w większości przechwytuje Małpa i na prędkości zjada. W drugiej fazie dostaje jednak prawdziwymi, kurzymi jajkami. W pewnym momencie Małpa przebiera się za El Destrukto i przypomina, hmmm… Magneto! Okazuje się jednak, że mam tak spaczone poczucie humoru, że wystarczy, że ktoś nadużywa słowa „kupa”, aby mnie rozbawić. Trafił mnie też gag z klasycznym liścikiem insynuującym, że odbiorca jest strasznym śmierdziuchem.

Bawi krótka zabawa medium. „W starym kinie” zostało zrealizowane bez kolorów, w samych szarościach, bo Skunks wyssał ze świata wszystkie kolory. Szybko jednak wszystko wraca do normy, po czym bączka można nakręcać jeszcze raz. Podobnie jest z postaciami, które pokazują się na jeden, dwa epizody, po czym skazane są na zapomnienie. Choćby na chwilę wpada do lasu, druga, jeszcze gorsza małpa. Na końcu tego tomu do ekipy Królika dołącza nowe zwierzątko zwane Aj, co jest skrótem od aj-aj i gdy zaczynam myśleć, że jest to kolejny, nieśmieszny żart, okazuje się, iż takie zwierzę istnieje i zwane jest inaczej palczakiem madagaskarskim. Czy zabawi na dłużej? To się okaże. Na razie, na następne przygody Królika i Małpy nie mam siły.

Scenarzysta: Jamie Smart

Ilustrator: Jamie Smart

Tłumacz: Mateusz Lis

Wydawnictwo: Egmont

Seria: Królik kontra Małpa

Format: 148×210 mm

Liczba stron: 256

Oprawa: miękka

Share This: