Lis. Powrót do domu. 1
Otrzymać przedpremierowo komiks do jego recenzji to chyba największe uznanie ze strony autora jakie może sobie wyobrazić bloger. Zaszczyt ten spotkał mnie już trzeci raz, po Herminie św. Zygmunta i Pogromcy Pornografów w moje ręce trafił przedpremierowo pierwszy zeszyt komiksu Lis. Powrót do domu.
O tym projekcie pisaliśmy już na naszym blogu przy okazji prezentowania grafik koncepcyjnych, ja miałem już okazję zobaczyć (na razie w wersji elektronicznej) jak zaprezentowany światu koncept art prezentuje się w albumie. Od samego początku byłem sporym optymistą i żywiłem duże nadzieję, na nowy polski komiks o superbohaterze. Nie chciałbym prorokować, ale wydaje mi się, że nasz rodzimy rynek superbohaterski wzoruje się na matce naturze, u której wszystko musi być w równowadze.
Polskie komiksy o herosach w kolorowych trykotach ostatnio zaliczyły dwie wpadki, kompromitacja Białego Orła poprzez wydanie historii o Bazarowych Baronach oraz nieudana akcja crowdfundingowa, w efekcie której zawieszony został projekt Polski Duch. Idąc tropem analogii do natury naszemu rodzimemu podwórku superbohaterskich historii potrzebne są dwa spektakularne sukcesy. Pierwszy z nich to oczywiście ekspresowo zebrany fundusz na Blera #4 (więcej tu – KLIK) i jego piękne wydanie, drugim zaś moim zdaniem będzie właśnie Lis!
Komiks Lis. Powrót do domu opowiada historię pierwszego nieudacznika RP, jak sam scenarzysta i pomysłodawca projektu – Dariusz Stańczyk nazywa bohatera komiksu – Gabriela Majewskiego. Cała rzecz się dzieje w Warszawie, której może i nie znam jak własnej kieszeni, ale już po pierwszej lekturze komiksu, mogę powiedzieć, że rysownik – Jakub Oleksów – odrobił pracę domową, ponieważ jego ilustracje świetnie oddają klimat i architekturę naszej stolicy. Na kadrach każdy z Was na pewno rozpozna wiele charakterystycznych miejsc Warszawy (nie, nie ma tęczy :P). Już od samego początku komiksu mamy okazję obserwować ciekawe wydarzenia osadzone w realnych miejscach, w których zapewne nie jeden z Was był, daje to bardzo oryginalny efekt realizmu historii, pomimo że jest to typowe superhero. Opowieść zaczyna się również dość nietypowo ponieważ rozpoczyna się od przedstawienia nie głównego bohatera komiksu, a jego antagonisty, który w brutalny sposób zaprowadza porządek w gnijącej stolicy (subiektywna ocena łotra).
Główny villain swoimi motywami i działaniem może się kojarzyć z Punisherem, z wyglądu zaś przypomina nieco Bane`a z Batmana, co trafnie zauważają znajomi Gabriela. Czytając komiks bardzo podobał mi się zastosowany zabieg przedstawienia wszystkiego w jak najbardziej realny sposób. O wydarzeniach mających miejsce w stolicy dowiadujemy się nie tylko z perspektywy siejącego postrach łotra, ale również z prasy i telewizji. Na dodatkową pochwałę w moich oczach zasłużył jeden bardzo prosty i przyziemny kadr, prezentujący Gabriela wracającego ze spotkania ze znajomymi. Mamy na nim okazje po raz kolejny zobaczyć Warszawę, ponieważ akcja umiejscowiona jest na Rondzie de Gaulle’a, a w dodatku poznać Gabriela z ludzkiej strony. Jego przemyślenia nadają mu realnego wymiaru, bo w końcu kto z nas nie jest czasami zawistny czy zazdrosny. Po takim krótkim zaprezentowaniu postaci, z którego dowiadujemy się między innymi, dlaczego autor scenariusza uważa głównego bohatera za nieudacznika (ma rację), scenarzysta serwuje nam krótką retrospekcję najważniejszych wydarzeń z Anglii. Stanowią one origin postaci Lisa, którym jak nie trudno się domyślić jest właśnie Gabriel. O dalszych wydarzeniach przeczytacie sami, chciałbym napisać więcej bo jest o czym opowiadać, jednak myślę, że jeśli zdradziłbym zbyt dużo, autorzy mogliby zrobić mi fizyczną krzywdę, a będą mieli ku temu okazję na oficjalnej premierze komiksu 😉
Już w pierwszym zeszycie serii znalazłem wszystko to co chciałbym znaleźć w komiksie tego typu, Dariusz Stańczyk zaprezentował nam wydarzenia, postacie i zagadkową intrygę w sposób warty pochwały. Nie zapomniał o odwołaniach popkultury, które stanowią bardzo ciekawe i skrzętnie ukryte esater eggi, zbudował ciekawy klimat, nadał postaciom ludzkie cechy i narobił mi ogromnego apetytu na kolejny odcinek świetnych clifhangerem na koniec. Czego chcieć więcej? Rysunków!
Lis prezentuje się równie dobrze graficznie co fabularnie. Świetna szczegółowa kreska Jakuba po prostu czaruje. Świetne tła, krajobrazy Warszawy, dynamiczne sceny walki, stroje postaci i przede wszystkim mimika twarzy, dzięki którym nawet bez dymków z myślami postaci jesteśmy bez problemu w stanie odgadnąć kto co myśli. Kolejną zaletą stylu Jakuba jest to jak rysuje twarze, nie jeden raz zniechęciłem się do komiksu, a później innych prac autora przez rysowanie twarzy… wszystkich tak samo, na jedno kopyto, w taki sposób, że przez pół historii nie byłem w stanie odgadnąć kto jest kim. Tutaj ten problem nie istnieje, może i postaci nie ma zbyt dużo, ale od razu widać kto jest kim i myślę, nie będzie kłopotu z identyfikacją bohaterów w przyszłych odcinkach. To jednak nadal nie wszystko, to co czyni w moich oczach ten komiks wyjątkowym to gra światłem i kolorami, która po prostu powaliła mnie na kolana. Naprawdę trzeba docenić to jak narysowane są postaci oświetlone światłem słonecznym, a jak te oświetlone np. monitorem laptopa! Oby tak dalej Panowie, z niecierpliwością czekam na premierę!
Scenariusz: Dariusz Stańczyk
Ilustracje: Jakub Oleksów
Wydawca: Aaron Welman Wydawnictwo Sol Invictus
Liczba stron: 32
Cena okładkowa edycji standardowej: 10 zl