Lobo – Portret bękarta
Osiem lat przyszło nam czekać na ponowny występ Ważniaka na kartach polskiego komiksu. Ostatnio w 2007 roku pojawił się on w wydaniu Mandragory, fani Czarnianina mogli również cieszyć się jego postacią w grze Injustice: Gods among us, o ile zainwestowali kilka groszy w DLC. Dla mnie jest to sytuacja tak samo bardzo dziwna jak i smutna. Smutna dlatego, że sam jako dzieciak z wypiekami na twarzy zaczytywałem się w komiksach, w których Lobo bezlitośnie wypruwał flaki z hord przeciwników (i przypadkowych ofiar ;)). Dziwna dlatego, że wśród moich rówieśników fanów Lobo było zdecydowanie więcej niż fanów Songa, który przecież bił rekordy popularności. Dlaczego więc Ważniak na tak długo odszedł w niepamięć i dopiero w ramach wydania Egmontu – DC Deluxe przyszło nam ponownie powitać największego hardcorowca ze świata DC? Tego nie wiem, wiem za to, że to okazja do świętowania.
Portret bękarta to biblia, święty gral i arka przymierza w jednym dla każdego miłośnika przygód Ważniaka.
Przyznam, że przed otrzymaniem przesyłki od Geek Zone obawiałem się o kolory. Mając w pamięci jak zmienił się Broń X po wydaniu tego komiksu na kredowym papierze w ramach WKKM bałem się, że to wydanie zupełnie nie będzie przypominało komiksów z lat dzieciństwa wydanych przez TM-Semic. Na szczęście kolory nie wyszły tak cukierkowo jak w WKKM i komiks nie stracił na klimacie. Niechlujne rysunki nadal idealnie pasują do treści, mamy więc ekstremalną przemoc, prześmiewcze komentarze i genialne nawiązania do popkultury (np., Generał Glory i napisy na murach!) w świetnej oprawie graficznej. Krótko mówiąc Lobo nie postarzał się ani o dzień.
Komiks możecie kupić u Karola z Geek Zone,