Samuraj i Stich. Tom 2 – niepasujące światy(?)
Samuraj i Stich. Tom 2 to kontynuacja humorystycznej serii, w której mieszają się dwa światy. Przeszły i przyszły. Kosmici wpadają na wojowników feudalnej Japonii. Występuję tu co prawda surowy i brutalny dowódca wojsk i zaawansowana technologicznie, kosmiczna broń, ale komiks ten jest daleki od powagi. I to jest w nim świetne!
Co w artykule?
Przyjaźń jest najważniejsza
Samuraj i Stich. Tom 2 to nadal opowieść o przyjaźni, tak silnej, tak gorącej, że zdolnej stopić nawet najbardziej zamarznięte serce. Nawet takie, które opętane jest wojną i pragnieniem władzy. Co prawda, na początku tej książeczki, Jumba i Pikli postanawiają wymazać pamięć Meisona, który od poprzedniego tomu nie widzi świata poza Stichem (więcej tu – klik), ale stary porządek rzeczy nie trwa tym razem długo. Ogniste spojrzenie przywrócone zostaje tylko na chwilę. Wystarczy szybko przewrócić stronę, a samuraj znowu ma większą ochotę na przytulanie niebieskiego potworka niż na mordowanie.
Serce groźnego samuraja mięknie
Zachowanie Meisona rozbraja mnie, chwyta za serduszko i prowokuje do głośnego śmiechu. Może dlatego, że sam kiedyś myślałem, że dorosły człowiek powinien być poważny, odpowiedzialny i w sumie to może zapomnieć już o zabawie. Nic bardziej mylnego, Hiroto Wada wie o tym doskonale. Może i samuraj wynagradza sobie teraz ciężkie czasy i/lub brak dzieciństwa, ale dorosłość nie musi oznaczać tylko sztywnego trzymania się zasad i pogoni za władzą lub pieniędzmi.
Z tym że to nie jest tak, że Samuraj i Stich. Tom 2 to głupkowata seria, w której tytułowy wojownik zachowuje się dość nieadekwatnie, do pełnionej przez siebie funkcji. Znaczy też, ale Hiroto Wada cieniutkim szwem przyszywa mądre treści, ale bez gęstego moralizowania. Epizod, w którym Meison wybiera pomoc biednym, zamiast awansu, który może nawet doprowadzić do przejęcia władzy nad całym krajem, jest bardzo wymowny.
Zaskakujący stworek o małym rozumku
Stich w wielu miejscach tego komiksu zaskakuje. Czy to inteligencją, bo uczy się czytać i pisać. Czy prostotą, która pozwala mu dostrzegać potrzeby pokrzywdzonych istot. Epizod z duchem zaklętym w talerze jest przeuroczy. Często okazuje się, że rezygnując z jednej, zdawałoby się niezbędnej rzeczy, zyskuje się wiele innych, jak choćby wdzięczność osoby, której się pomaga.
Jako że akcja tej mangi rozgrywa się w feudalnej Japonii nie brakuje nawiązań do wschodnich zwyczajów. Jednym z ważniejszych rytuałów, w którym wykazać można się było wysoką kulturą, było parzenie i podawanie herbaty. Tu znowu Stich zaskakuje, prezentując nienaganną etykietę, mimo że wcześniej nie zbyt interesowało go całe to zamieszanie, co okazywał dłubiąc w nosie.
Manga przyjemna dla oka
Hiroto Wada włada dość typowym stylem dla komiksu japońskiego. Plansze są schludne, kreska jest czyściutka, przejrzysta, ale bywa, że dynamizm wybucha z taką siłą, że aż czuć wiatr na twarzy. Splash ze Stichem rozwalającym mur odgradzający biedotę od urzędników państwowych ma moc i potęgę zdolną do kruszenia twardych zasad. I dobrze!
Aha, w lewym dolnym rogu rysownik narysował krótki komiks, czy mini film animowany, który można odtworzyć, przez szybkie przekartkowanie komiksu. Niby nic wielkiego, bo w tej krótkiej scenie Meison gra ze Stichem w pewną grę przypominającą badmintona bez siatki (prawdopodobnie hanetsuki). Nawet tu nie zabrakło komicznego dynamizmu. Mała rzecz, ale cieszy.
No i co, fajne to jest, dobrze się czyta, a wymyślony tu światek całkiem nieźle się rozwija, bo Jumba i Pikli rozkręcają wątek futurystyczny. Niby zdawałoby się, że nie da się pogodzić feudalnej Japonii z kosmiczną, zaawansowaną technologicznie rozpierduchą, a tu jednak wszystko gra i buczy.
Scenarzysta: Hiroto Wada
Ilustrator: Hiroto Wada
Tłumacz: Alex Hagemann
Wydawnictwo: Egmont
Seria:Samuraj i Stich
Format: 148×210 mm
Liczba stron: 160
Oprawa: miękka
Papier: offset
Druk: czarno-biały