Wasp. Małe światy

Wasp. Małe światy

Wasp. Małe światy to całkiem świeża seria z rysunkami Kasi Nie (Katarzyna Niemczyk) i retrospektywną fabułą napisaną przez Ala Ewinga (znanego już choćby z Nieśmiertelnego Hulkaklik). Czy udało się im poradzić sobie z sześćdziesięcioletnią historią postaci, dysponując tylko czterema zeszytami? No, tak średnio, ale dobrych aspektów tego komiksu jest kilka.

Dobrze wyglądająca sześćdziesięciolatka

Janet van Dyne pojawiła się po raz pierwszy w komiksach w Tales to Astonish #44 z czerwcem 1963 na okładce (w sprzedaży był od marca). Była to jedna z antologicznych serii Marvela, na której łamach Stan Lee po pojawieniu się Fantastycznej Czwórki testował nowych superbohaterów. Zresztą to jedna z najstarszych praktyk wydawnictwa, stosowana od początku. Zajrzyjcie choćby do Marvel Comics #1 z września 1939. Młoda dziewczyna, która u boku ojca pojawia się na progu Hanka Pyma, szybko staje przed wielkim zagrożeniem w postaci zielonego i morderczego przybysza z odległej planety (o nazwie Kosmos – serio!) i za namową znanego już małego superbohatera przywdziewa kostium z niestabilnych cząsteczek. Trochę z miłości, trochę z chęci zemsty.

Wasp. Małe światy

Al Ewing sięga do samych początków postaci, ale Wasp. Małe światy to nie tylko chęć przypomnienia i opowiedzenia dalszego ciągu najstarszej historii z tą superbohaterką. Pojawia się też kilka innych postaci, ale oczywiście nie wszystkie, które Osa spotkała przez te 60 lat, no i autor robi co może, aby fabuła była na tyle kameralna, jak dalece się da. Nie mniej intryga wyprowadzana jest dzięki przybranej córce Janet, nowej Wasp, ale pojawia się jeszcze jeden stary przeciwnik, Whirlwind (pierwsze pojawienie w Tales to Astonish #50). Później jeszcze wpada Fantasma, jeden ze świeższych wrogów, a załogę wieńczy ktoś z Avengersów, Jarvis, który niewiele zmienia bilans mocy, ale wnosi wiele domowego i rodzinnego ciepła. Aha, Ant-Man pojawia się tylko w retrospekcjach, przez co dziewczyny skupiają całą uwagę na sobie.

Kasia Nie śladem Jacka Kirby’ego

Warstwa graficzna Katarzyny Niemczyk nie jest może jakoś turbo zachwycająca, w wielu miejscach jest zwyczajnie poprawna, ale nie brak jej charakteru i własnego stylu. Polską artystkę rozpoznać można przede wszystkim po dużych, ładnie wykrojonych oczach, a najbardziej podobają mi się jej zmarszczki na nosie i przeurocze piegi (chociaż możliwe, że te zostały dodane w warstwie koloru). Potwór z planety Kosmos wygląda zacnie, klasyczne definicje zostały zachowane, ale nie jest tylko zielonym klockiem. Bez trudu rozpoznacie, które plansze z czwartego zeszytu wykonała Carolla Borelli.

Wasp. Małe światy

W retrospekcjach Kasia Nie cytuje samego Jacka Kirby’ego, niektóre kadry nie zostały wiele zmienione, ale na przykład scena naciśnięcia spustu została pokazana inaczej, bo oryginalnie strzelał Ant-Man. Jedno ze wspomnień zostaje wywołane przez prośbę, aby Janet nie walczyła sama, kadr, w którym Hank woła „Wasp, wracaj! Głupia… Wracaj tu!” z nową mimiką wychodzi deko gorzej niż w oryginale. Zresztą, jeżeli chcielibyście sobie porównać, album uzupełniony jest o Tales to Astonish #44.

Spojrzenie wstecz

Oprócz starych i nowych wrogów oraz sojuszników Al Ewing zahacza o spuściznę bohaterki dotyczącą projektowania kostiumów (pojawia się kilka, kilkanaście wariacji zaczynając od klasycznej, a kończąc na współczesnej wersji), czy kierowania Avegersami. Pojawia się trochę odniesień do ostatnich przygód, w tym do II wojny domowej i innych historii, których jeszcze nie czytałem. Nie zrozumiałem za bardzo, czemu drużyna nie ma bezpośredniego zezwolenia na działanie, ale nie powoduje to zbytnich zgrzytów przy lekturze. Pewnie przydałoby się poznać, z czego to wynika, ale kopanie w wątkach Wasp, tak jak to w Marvelu bywa, sprawia, że ląduje się na dekady wcześniej z setkami zeszytów do przeczytania.

Wasp. Małe światy

Wasp. Małe światy to przyjemne podsumowanie wieloletniej historii bohaterki, ale zdecydowanie za krótkie. Fabuła miała potencjał na dużo więcej niż cztery zeszyty. Czuć, że Al Ewing wyselekcjonował wątki, najmocniej uczepiając się historii z genezą postaci i pierwszym przeciwnikiem, nad resztą przelatując niczym rój wściekłych os. Przydałoby się rozwinąć też wątek tytułowych światów, bo opowiadania o kieszonkowych rzeczywistościach mogłoby być dużo więcej, a tak kończy się zaraz po tym, jak się zorientowałem, o co autorowi chodzi. Wychodzi z tego króciutka ciekawostka o jednej z klasycznych superbohaterek Srebrnej Ery, z Polską artystką na pokładzie, co być może skłoni kilka osób, aby sięgnąć po ten tytuł. Przyjemna, ale raczej miniaturka, szkoda, że bohaterce nie poświęcono więcej miejsca.

Scenarzysta: Al Ewing, Stan Lee, H.E. Huntley

Ilustrator: Kasia Nie, Carolla Borelli, Jack Kirby, Don Heck

Kolory: KJ Díaz

Okładki: Tom Reilly

Tłumacz: Nika Sztorc

Wydawnictwo: Egmont

Format: 167×255 mm

Liczba stron: 112

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Papier: kredowy

Druk: kolor

Share This: