Star Wars. Leia. Trzy wyzwania księżniczki. Tom 2
Nie za siedmioma górami, nie za siedmioma rzekami i nie za siedmioma dolinami, a w odległej galaktyce (choć to może się nie wykluczać). Żyła księżniczka, która ubiegała się właśnie o tron Alderaana. Zgodnie z tradycją kandydat do tronu musi wypełnić zadania. Jedno dla ciała, jedno dla rozumu i jedno dla ducha. Star Wars. Leia. Trzy wyzwania księżniczki. Tom 2 to dalszy ciąg tej opowieści.
Polityka w przygodowej serii
Jako kilkuletni fan Gwiezdnych Wojen oczarowany byłem pojedynkami na miecze świetlne, ewolucjami w kosmosie urywającymi głowę i przygodowymi wątkami, które skakały pomiędzy niesamowitymi, odległymi planetami, gdzieś tam, wśród gwiazd. Dopiero jak zaczęła do kin wchodzić prequelowa trylogia (czy jak ją zwać, epizody I-III) zacząłem zwracać uwagę na politykę. No bo to tutaj sięgają tak naprawdę korzenie ciemnej mocy i to tutaj mają największą pożywkę. Wszyscy wokół mnie zastanawiali się, do czego to doszło, że cudowne dziecko stało się nagle najczarniejszym z czarnych charakterów. Ja nie mogłem uwierzyć, jak to się stało, że demokratycznie postanowiono, że Republiką będzie rządził Imperator.
Oczywiście, że w mandze Star Wars. Leia. Trzy wyzwania księżniczki. Tom 2 nie brakuje akcji, dochodzi do zamachu, w którym omal nie ginie główna bohaterka, jednak podstawą fabuły jest dyplomacja. Leia rusza z kolejną misją charytatywną, tym razem na Onoam, księżyc Naboo. Nie da się kryć ekscytacji, bo to na takich ślicznych nawiązaniach zbudowano wszystko, co powstało po oryginalnej trylogii. Fani Gwiezdnych Wojen przyzwyczajeni są do odkrywania uniwersum nie po kolei i doprowadzania w scenariuszach do takich sytuacji, że bohater może jeszcze nie wie, nie jest świadom gdzie i w jakich okolicznościach się znajduje, a widz podskakuje na fotelu, bo widział już, co się wydarzyło do tej pory i jak to się wszystko zakończyło.
Korzenie Lei
Leia, już wie, że jej rodzice z Alderaana są częścią ruchu oporu (dowiedziała się w pierwszym tomie – klik). Mocno poruszyło to jej światem, w którym dyplomacja była do tej pory największą siłą. Dziewczyna bardzo chce przystąpić do walki, ale jak się domyślacie, to jeszcze nie jej czas. Robi więc to, co umie najlepiej, chce pomóc górnikom, ale przy okazji dowiaduje się, że to, co udaje się osiągnąć trudną i wyczerpującą pracą, zostaje zmarnowane i nie przynosi żadnego efektu. Wszelka pomoc przepada ze względu na korupcję.
W towarzystwie królowej Naboo udaje się do imperialnego gubernatora i tu następuje kilka fenomenalnych sekwencji. Mimo że Lei wydaje się, że skutecznie prowadzi negocjacje, w oczach Moffa Kanaki zobaczyć można rodzącą się świadomość, tego z kim rozmawia. Z jednej strony powstaje nić porozumienia z czytelnikiem, bo chyba wszyscy wiemy, kim Leia jest dla Naboo, ale z drugiej rodzi się ogromne niebezpieczeństwo, cały plan ukrycia na widoku jednego z najbardziej poszukiwanych dzieci w galaktyce dałby w łeb, a tym samym i cała rebelia.
Następuje dość szczęśliwy zbieg okoliczności, dzięki któremu prawda nie dociera do Imperatora, ale tworzy się napięcie między Leią, a jej rodzicami. Co kryją, czy ją okłamują i przede wszystkim, czy wiedzieli o zaplanowanym zamachu na gubernatora. Czy są tak pochłonięci wznieceniem rebelii, że są w stanie zaryzykować życie i zdrowie córki?
Jak zyskać przewagę w ogromnym kosmosie
Wszystko tworzy całkiem zgrabny dramat polityczny, stronami targają wątpliwości, zwłaszcza te związane z czasem. Może gdyby było go więcej, można by było rozwiązać wszystko dyplomatycznie. Może nie ma innej opcji i musi dojść do rozwiązania przy użyciu siły. I w jednym, i w drugim przypadku giną niewinni ludzie. Końcówce pikanterii dodaje kontakt z cywilizacją, która wyróżnia więcej niż dwie płcie, a C-3PO jako bot translacyjny zwraca uwagę na poprawność używania zaimków „oni”, co przypomina trochę o rozwoju języka uwzględniając osoby niebinarne. Ciekawie podkreślane są też różnice kulturowe, choć wykrzyczane „jak to, nie chcecie szczepionek” nieprzyjemnie rezonuje z pandemią korono wirusa.
Star Wars. Leia. Trzy wyzwania księżniczki. Tom 2 to świetna kontynuacja wątków przynosząca cieszącą oko scenę, w które Leia występuje w ubraniach ceremonialnych Naboo. Świetnie to wypada, choć bohaterka nie zdaje sobie sprawy, jaki ciężar noszą ze sobą te szaty. Nadal, choćby dla samego widoku i gry skojarzeniami warto sięgnąć po tę książeczkę, choć oczywiście ma do zaoferowania dużo więcej.
Scenarzysta: Claudia Gray
Ilustrator: Haruichi
Tłumacz: Alex Hagemann
Wydawnictwo: Egmont
Seria: Star Wars. Leia
Format: 148×210 mm
Liczba stron: 138
Oprawa: miękka
Papier: offset
Druk: czarno-białuy