Przygody Stasia i Złej Nogi – wersja kolorowa

Przygody Stasia i Złej Nogi

Przygody Stasia i Złej Nogi doczekały się drugiego (papierowego) wydania i pomimo że jest to nowa odsłona, czegoś, co już doskonale znamy, to jednak nowa szata graficzna, a mam tu na myśli kolory mocno wpływa na końcowy wygląd albumu. Jeżeli traktować tę edycję jako odgrzewane danie, to jednak takie z zupełnie innym sosem, dodającym mu pikanterii.

Słodko-gorzka opowieść

Przygody Stasia i Złej Nogi to odcinkowa opowieść o niepełnosprawnym, acz radosnym chłopcu mieszkającym z mamą. Tata uciekł tuż po narodzeniu dziecka, przerażony zdeformowaną kończyną. Tomasz Spell publikował te historyjki w internecie w latach 2014-2015 i dalej są w ten sposób dostępne (klik). Nie brakuje tu humoru, w wielu miejscach można się pośmiać, ale z drugiej strony, tak samo intensywnie płynie gorzka rzeczywistość zmagania się z różnymi problemami. Od samotności, przez wyśmiewanie przez inne dzieci, po poważne kłopoty zdrowotne.

Przygody Stasia i Złej Nogi

Słodko-gorzki to bardzo dobre określenie tego komiksu, a kolory, które kapitalnie prezentują się na papierze Amber Graphic, dobrze to podkreślają. Dziecko nie jest niczemu winne, przytrafiła mu się ułomność, przez którą nie może funkcjonować jak inne dzieciaki. Niemniej ma głowę wypełnioną wyobraźnią, na różnych poziomach nie różni się od innych. Lubi grać na konsoli albo czytać komiksy. Od Stasia czuć dziecięcą radość i naiwność w postrzeganiu rzeczywistości. Co innego ze strony jego mamy, tu czuć najbardziej rezygnację, choć momentami walczy jak lwica. Tak więc panują tu przygaszone barwy, oliwkowe, czy nawet khaki, ale koszulka Stasia jest czerwona, by podkreślić jego żywiołowość.

…to taka straszna trwoga

Czy to samotność, czy może jednak galopująca fantazja wytworzyła „złą nogę”, która w poszczególnych epizodach gra rolę przyjaciela, kumpla z klasy, słabo uczącego się ucznia, czy w finale uciekającego z domu łobuza. Tak czy inaczej, to właśnie ta „inna” kończyna jest tu katapultą do rozgrywania wszystkich przygód, czy sprowadzając to do codziennego życia, epizodów. To od niej wszystko się zaczyna i wokół niej się wszystko kręci.

Przygody Stasia i Złej Nogi

Na 100 stronach znajdziecie historyjki o bardzo różnym nastroju. Bardzo przyjemnie obserwuje się, jak Staś z mamą tworzą kostium na bal przebierańców, a Tomasz Spell przy okazji obnaża się ze swojego zamiłowania do komiksów superbohaterskich, czy zwyczajnie z geekozy. Wciągnięcie X-Menów na plansze tego komiksu jest całkowicie zrozumiałe, w końcu Profesor X, też jeździł na wózku, ale oczywiście ja też wolę Wolverine’a. Odczuwa się niepokój, gdy chłopak nie radzi sobie w szkole i z nauką, i z tworzeniem relacji, czy funkcjonowaniem w grupie. Większość z tych epizodów można czytać w dowolnej kolejności (zresztą wydanie albumowe ma trochę inną kolejność względem internetowego), nie licząc wstępu i wprowadzenia pobocznych postaci, no i finał został rozegrany mocno i z emocjonalnym tupnięciem. Czuć powagę sytuacji, czyhające niebezpieczeństwo i obawę rodzica o swoje dziecko.

W swoim stylu

Tomasz Spell to wytrawny komiksowy twórca, tą kwadratową książeczką można umilić sobie czas oczekiwania na kolejny jego komiks (a Zasada Trójek była genialna, więcej tu – klik). Przygody Stasia i Złej Nogi to konkretna próbka jego talentu, bez trudu rozpoznacie jego charakterystyczną kreskę łamiącą się w przeróżne figury geometryczne. Nie do podrobienia jest też jego czcionka, z ładnie wykrojonymi literkami z lekkim pomieszaniem małych i wielkich liter, przez co zawsze, gdy widzę „R” spodziewam się, że będzie odwrócone, tak jak w logo Korna (którego w sumie też bardzo lubię).

Przygody Stasia i Złej Nogi

No i te wszystkie przygody to nic innego jak skomplikowany system odpornościowy na otaczającą nas, twardą rzeczywistość, co czuć choćby w kadrze ze srogo wyglądającą psycholożką, bo Staś komentuje „… to bardzo miła pani”. Im jest gorzej, tym więcej pracy ma wyobraźnia, aby zwyczajnie nie zwariować. Końcówka może i jest smutnawa, ale ja rozumiem ją tak, że zwyczajnie trzeba nauczyć się cieszyć, ze zwyczajnych chwil, w których nic się nie dzieje i można pogapić się w niebo. Bo tak.

Scenarzysta: Tomasz Spell

Ilustrator: Tomasz Spell

Wydawnictwo: Kultura Gniewu

Format: 165×165 mm

Liczba stron: 100

Oprawa: miękka

Druk: kolor

Share This: