Ćma #3. Nasiono zła
Ćma #3. Nasiono zła to trzeci zeszyt z przygodami polskiego retro (bo akcja rozgrywa się 100 lat temu) futurystycznego (no bo trochę technologii jest, takiej co jeszcze nie wymyślono) superbohatera. Nie kryję ekscytacji, bardzo spodobały mi się poprzednie odcinki (więcej tu – klik1, klik2), a ten jest… tak samo dobry, jak nie lepszy!
Złoooooooooo
Zacznę od okładki, bo ta jest kapitalna, pełna napięcia narastającego wokół bohatera, ale i eksplodująca feerią barw razem z podtytułem. Obraz, który stworzył Jakub Oleksów (ilustrator Lisa), podkreśla, że trzeci zeszyt to nie przelewki i pokazuje klasę. Ćma stoi pośrodku mrocznej palmiarni, dziko zarośniętej i okrytej zarówno cieniem, jak i mgłą. Nie ma wątpliwości, że kiełkuje tu nasiono zła, a odziany w biel polski superbohater za chwilę się z nim zmierzy.
Nasiono zła
Trzeci zeszyt Ćmy zawiera kolejne dwa epizody, a pierwszy z nich nosi tytuł, który znalazł się na okładce tego odcinka. Mamy tu kolejną zmianę przy desce kreślarskiej, piąty epizod został zilustrowany przez Grzegorza Kaczmarczyka (limitowane okładki Lisa, ilustracje do Zgrozy), operującym najbardziej realistycznym stylem, wśród zaprezentowanych do tej pory. Ćma mierzy się tu z oszalałym po stracie córki lekarzem, którego nazywają Morfinistą. Bohater już w pierwszych kadrach zostaje otruty, także trzeba się liczyć z tym, że nie wszystko to, co widzi bohater, jest rzeczywiste, bo równie dobrze może być wytworem jego wyobraźni.
Następuje pojedynek w środku egzystencji superbohatera, przypominający określanie mitologii Batmana przez nietoperze. Naprawdę współczuję Morfiniście, chociaż biedak potrzebuje leczenia, to nie sposób nie przejąć się jego dramatem. Nie dość, że stracił ukochaną osobę, to jeszcze nie mógł skrócić swojego cierpienia, mimo że jego serum uśmierza ból. Czekałem, aż z jego ust padnie: „Wielkieś mi uczyniła pustki w domu moim, Moja droga Orszulo, tym zniknieniem swoim!”, ale Tomasz Grodecki uciekł się tylko do lekkiej sugestii, że Morfinista może mieć coś wspólnego z Kochanowskim.
Nasiono zła i treścią, i wykonaniem przypomina najlepsze opowieści z Vertigo. Wewnętrzny pojedynek, wzdrygające akcenty i świetna, robiąca wrażenie sekwencja odkrycia szkieletu (i opowieści, i literalnie) tworząca malowniczą klamrę do opowieści, na końcu odwrócona, aby podkreślić zamknięcie wątku. Brawo, kapitalny, teatralny zabieg!
Joanna
W szóstym epizodzie na łamy tej serii wraca Rafa Jankowski (twórca Mięcha, o którym więcej tu – klik), aby opowiedzieć o pewnej Aśce. Tym razem Ćma przenosi się w czasie, aby walczyć u boku samej Joanny D’Arc. Umowny styl rysownika z dużą dozą surowości i brutalności doskonale gra ze średniowieczną przygodą ubarwianą pismem gotyckim. A to, że panowie się doskonale rozumieją, znalazło upust w smakowitej planszy sekwencyjnej z wykorzystaniem drabin. Ta scena pościgu przypomina kreskówki, z postaciami biegającymi po planie, raz w jedną, raz w drugą stronę i wybiegającymi z niespodziewanych miejsc.
Tu kolejny raz Grodecki wymyślił ostry hak, aby nabić czytelnika na fabułę. Nie wiadomo, czy ta przygoda się odbyła, czy tylko Ćma ją sobie wyśnił. W delirce różne rzeczy mogą się wydawać, ale jak to w takich opowieściach bywa, historia pozostawia po sobie znak, sygnalizując, że coś jednak było na rzeczy. W tym przypadku jest to oczywiście kwiat lilii.
Czekam na polskich Avengers!
Całość ubarwiają dodatki na wewnętrznych stronach okładki. Przy czytaniu fikcyjnych artykułów z gazety uśmiechnąłem się więcej niż kilka razy. Rozbawił mnie zwłaszcza anons o poszukiwaniu żony, skwitowany króciutkim poszukiwaniem męża. Dzisiaj już takich rzeczy się nie widuje, choć mogę się mylić, bo tzw. poważnej prasy nie czytuję. No i zgadzam się, papier jest bardzo ważny, a ten użyty w Ćmie doskonale podkreśla czarno-białe rysunki.
Ćma #3. Nasiono zła to kawał świetnego komiksu superbohaterskiego w specyficznym, oryginalnym i poetyckim stylu. Żonglowanie rysownikami dodaje serii pikanterii i podkreśla charakter poszczególnych epizodów. Oczywiście objętość około dwudziestu stron to trochę mało, by zaspokoić mój głód na takie opowieści. Chciałbym więcej i to najlepiej już. Co czeka Ćmę? Z tego, co się dowiedziałem od autora, tworzy się czwarty zeszyt i w najbliższym czasie zostanie wznowiona jedynka, z małą niespodzianką. Czy polscy superbohaterowie kiedyś się spotkają? Mam nadzieję, że tak, czego potwierdzeniem może być, ale nie musi, pewien malutki smaczek, z kawałkiem mięcha, który znalazł się w Joannie.
Scenarzysta: Tomasz Grodecki
Ilustrator: Grzegorz Kaczmarczyk, Rafa Janko
Okładka: Jakub Oleksów
Wydawnictwo: Timof
Seria: Ćma
Format: 162×235 mm
Oprawa: miękka
Druk: czarno-biały