Daredevil. Tom 2
Daredevil to prawdziwy szczęściarz. Mało który superbohater dostaje kolejne solowe serie, cieszące się przy tym tak dobrym przyjęciem wśród entuzjastów peleryniarzy. Rogaty śmiałek był brany na warsztat przez prawdziwe tuzy komiksu amerykańskiego, a w naszym kraju obecnie wydawany jest cykl autorstwa Marka Waida, a więc kolejnego niezwykle zasłużonego scenarzysty. Sprawdźmy zatem, co oferuje, opowieść o nieustraszonym spod jego pióra i czy Daredevil. Tom 2 może się równać klasycznym już dzisiaj historiom Franka Millera czy Briana Michaela Bendisa.
Gwoli ścisłości, skupimy się tu na drugim tomie, jednak będzie to moja zbiorcza opinia dotycząca dotychczasowych dwóch zbiorów, które Egmont wydał swoim nakładem jeszcze w zeszłym roku.
Zacznijmy od początku, zatem co stanowi trzon fabularny w omawianym tytule? Maksymalnie streszczając, aby nikomu nie zepsuć lektury, Matt ponownie- niczym w runie Bendisa, musi zmierzyć się z pomówieniami ze strony opinii publicznej, jakoby to on miał być Daredevilem. Nasz bohater nic sobie z tego nie robi i za każdym razem odpiera te zarzuty z godną pozazdroszczenia konsekwencją. W międzyczasie nasz rogacz wchodzi w posiadanie tajnego dysku omega, w którym to zapisane są sekretne dane na temat największych organizacji przestępczych na świecie należących do tzw. Megacrime. W wyniku tego Matt staje się celem nr 1 takich ugrupowań jak Aim, Agence Byzantine oraz, jakżeby inaczej, Hydra.
Co zatem oferuje Daredevil. Tom 2? Jest to kontynuacja wszystkich wyżej wymienionych wątków, całość więc dryfuje między sferą osobistą postaci a walką ze zbiorowym antagonistą. Oczywiście oba wątki się uzupełniają i postępowanie Matta w sprawie dysku stanowi swego rodzaju komentarz do przemiany, jaką przeszedł ten bohater, ale o tym za chwile.
Wracając jeszcze do walki z Megacrime, Murdock, zmuszony okolicznościami, wchodzi w team-up z Spider-Manem, Avengersami, a także Punisherem. Ten ostatni nie sili się na bezinteresowność, ponieważ ów zbiór sekretnych danych stanowi ważny cel dla niego oraz pomocnicy Franka, niejakiej sierżant Cole. Fabuła nie jest jakoś specjalnie porywająca, ale w miarę daje radę. Powiedzmy, że na tle innych komiksów Marvela wypada przyzwoicie. Najbardziej wybija się tu wątek wycofania kancelarii Murdocka i Nelsona z oficjalnego działania ze względu na postać samego Daredevila. To zdecydowanie Waidowi wyszło najlepiej i wniosło nieco kolorytu.
To, co natomiast w Daredevil. Tom 2 robi największe wrażenie, to sam główny bohater. Matt to już nie ten asceta, który po każdej nieudanej akcji rozpacza tygodniami. Mark Waid przedstawia nam Murdocka jako postać pogodną, pełną werwy i taką, która zwyczajnie wie, czego chce od życia. To taki wręcz model pokazowy dla trenerów personalnych, którzy mogliby go przedstawiać jako swojego podopiecznego po jakimś cudownym kursie rozwoju motywacji. Niech Was jednak nie zwiedzie mój prześmiewczy ton, bo ten nowy Rogacz jest pełnoprawnym bohaterem, nie stanowi on absolutnie jakiejś parodii samego siebie, a jego metamorfoza ruszyła te wcześniej nienaruszalną sferę jego osobowości, dzięki czemu wniosła sporo świeżości do tej serii.
Jak już wcześniej wspominałem, nowe tło fabularne może i samo w sobie nie wyrywa z butów, ale prowadzi do szeregu zdarzeń, na tle których widzimy najsłynniejszego prawnika w komiksach w nieco innym świetle. Murdock jak nigdy wcześniej emanuje olbrzymią pewnością siebie i jest to napisane z dużym wyczuciem, dzięki czemu ta postać wypada bardzo wiarygodnie.
Pomimo mniej posępnej aury i wyżej wymienionych zmian, Daredevil wciąż nie ma lekko. Lżejszy ton nie znaczy bowiem, że autor rezygnuje z trudniejszych tematów. Nieustraszonego Diabła z Hell’s Kitchen wciąż nękają demony przeszłości i nawet jeśli on sam zdążył się z nimi pożegnać, to co jakiś czas jego adwersarze chętnie mu o nich przypominają. Pewne działania jednego z nich powodują, że Matt traci w którymś momencie autorytet i pracę, a relacja z Foggy’m, czyli najlepszym przyjacielem Matta, wręcz wisi na włosku. Nelson przez całą dotychczasową opowieść nie dowierza w całą tę zmianę nastawienia u swojego wspólnika, a kolejne wydarzenia utwierdzają go w przekonaniu, że jego kompan nie jest w pełni władz umysłowych.
Tu dochodzimy do momentu, w którym mogę ponownie pochwalić scenarzystę. Daredevil. Tom 2 stoi relacją Matta z Foggy’m. Dialogi między tą dwójką, flashbacki pokazujące ich życie w czasach studenckich oraz początki ich działalności, czy też w końcu moment kulminacyjny, w którym między tą dwójką dochodzi do prawdziwego werbalnego starcia, to wszystko zostało znakomicie nakreślone przez autora. Czuć w tym wszystkim emocje i widać, że Waid podszedł do sprawy niezwykle rzetelnie.
Odbiegając nieco od perypetii tej dwójki, Matt poznaje również na swojej drodze nową kobietę, a jest nią zastępca prokuratora okręgowego, niejaka Kirsten McDuffie. Nowa potencjalna sympatia śmiałka daje mu do zrozumienia, że w jej oczach jest on stuprocentowym Daredevilem. Nie zniechęca ona jednak tym do siebie samego bohatera, bo ten stale próbuje jej udowodnić, że to niemożliwe. W trakcie tych wszystkich przekomarzanek rodzi się między nimi swego rodzaju chemia, a każdą kolejną stronę rozwijającą ich znajomość czytało mi się z nieskrywaną przyjemnością. (O miłosnych podbojach tego bohatera możecie poczytać tu – klik).
Podsumowując ten mój cały wywód, Daredevil. Tom 2 to kawał dobrego komiksu. Miło mi w końcu polecić jakiś tytuł spod szyldu Marvela, bo ostatnio było z tym, oględnie rzec ujmując, nie za ciekawie. Przygody rogatego śmiałka pisane przez Marka Waida mogę jednak zdecydowanie polecić zarówno fanom poprzednich tomów, jak i tym, którzy Daredevila jeszcze w ogóle nie znają. To nowe rozdanie sprawia, że run scenarzysty Flasha, czy Kingdom Come stanowi świetny punkt wejścia w świat Nieustraszonego. Wieloletnich fanów serii czeka zaś niespodzianka, ale i nie będą przy tym zdegustowani (chyba, że trafi na zatwardziałego ortodoksa), bo to wbrew pozorom wciąż ten sam i co najważniejsze, równie dobrze napisany Daredevil.
Scenarzysta: Mark Waid
Ilustrator: Michael Allred, Khoi Pham, Marco Checchetto, Chris Samnee, Greg Rucka
Tłumacz: Jacek Drewnowski
Wydawnictwo: Egmont
Seria: Marvel Classic. Daredevil
Format: 170×260 mm
Liczba stron: 300
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Druk: kolor