Raz i na zawsze. Tom 4. Monarchie w Wielkiej Brytanii
Raz i na zawsze. Tom 4. Monarchie w Wielkiej Brytanii to kolejna porcja uwspółcześnionych brytyjskich legend w wyjątkowo demonicznym i piekielnym wykonaniu. Temperaturę podgrzewa fakt, że akcja została przeniesiona w zaświaty, wraz z większością brytyjskiej ludności.
Co w artykule?
Brytania jeszcze będzie Wielka
Dla przypomnienia Kieron Gillen wymyślił sobie to tak, że pośród normalnej ludności, żyje kilkoro odszczepieńców, którzy chcieliby, aby Brytania znowu była wielka. Przy okazji kultywują stare legendy, w sposób powodujący uniesienie brwi. Wyobrażacie sobie „wyhodowanie” własnego, prywatnego syna zaszczepiając mu nobliwe pobudki, tylko po to, by odgrywał rolę cnotliwego Lancelota i odnalazł Świętego Graala? No, ja nie bardzo. Niemniej za sznurki pociąga tu Bridgette, babcia wspomnianego rudzielca i to ona stara się uratować świat, a pomaga im Rose, która gra rolę Gawaina… no bo w sumie, czemu nie?
Poprzednio (więcej tu – klik) trochę raziło mnie to zmienianie ról, czy funkcji, cieszę się, że Gillen od tego odszedł. Czuć, że akcja przyśpiesza przed finałem i nawet to dobrze robi tej serii, mimo że Raz i na zawsze. Tom 4. Monarchie w Wielkiej Brytanii to taki kociołek rozmaitości, do którego zostało powrzucane, co tylko się dało. Arturów jest tym razem dwóch i oczywiście walczą ze sobą, pojawiają się Wróżki (które w sumie nie cierpią tego określenia), zimnym niczym kamień spojrzeniem dzieli się Gorgona, na swym lwie (i to ziejącym ogniem) przemyka Iwajn, zahaczona zostaje najbardziej znana tragedia Szekspira z Królem Learem w roli głównej, pewien Jack zamienia krowę na trzy ziarnka fasoli, a na końcu pojawia się legendarny, znany wszystkim rzezimieszek, który w następnym tomie ma przeważyć szalę wygranej, na którąś stronę. Tylko nie wiadomo na którą.
Dan Mora i jego kapitalne grafiki
W zasadzie sięgnąłem po ten tom, tylko ze względu na rysunki Dana Mory, obłędnie kolorowane przez Tamrę Bonvillain, ale tym razem jest niebo (tzn. zaświaty) lepiej, choć utworzenie z nestorki rodu piekielnego kowboja nadal kuje po oczach. Ja rozumiem, że babcia jest ważną osobą w rodzinie, to przecież ona zazwyczaj dba o przekazywanie legend, mitów, czy zwykłych bajek, a wnuczki słuchają z rozdziawionymi ustami. Nie pasuje mi, że Bridgette zachowuje się jak taran. Niemniej okładka 22. zeszytu, na której wygląda jak Ghost Rider, jest świetna.
Zwróciłem uwagę na jedną rzecz, turbo babcia dzieli się tu obawami o starczą demencję i wspomina dom starości, z którego zresztą uciekła, co spowodowało, że w głowie pojawiła mi się pewna teoria. Być może ta mieszanina starych mitów i legend to nic innego, tylko projekcja odciętego od świata rzeczywistego starczego umysłu, a gdy Bridgette odzyska świadomość, całość okaże się złym snem. Być może to, że nestorka jest tu strasznie chropowata, niemiła i kąsa wszystkich, zwłaszcza swojego wnusia, to tylko przełożenie złości na szwankującą pamięć. Czy tak się okaże? Nie wiem, ale byłoby przaśnie.
Nowy, stary władca
Aha, w jednym z dialogów na krótko, ale jednak zostało rozpostarte rozważanie, czy w innych krajach legendarni władcy też walczą o odzyskanie władzy. Co prawda Polska nie została wymieniano w wyliczance, ale chętnie poczytałbym komiks o piekielnym królu Popielu, którego los przypieczętowały myszy, ale powrócił i planuje obalić rząd. Myślę, że mogłoby wyjść znakomicie.
Mimo że i tym razem na okładce pojawił się olbrzymi miecz, symbol mocy i władzy, to jednak tym razem akcent położony jest na pióro. Bo jeśli ktoś nim włada dobrze, to jest silniejsze od miecza. No ale bez obaw. Nadal nie brakuje pojedynków, pościgów, wróżki, mimo że są małe, to są też niesamowicie wredne i krwiożercze, a rodzice Rose dziwią się, że ich córka nauczyła się używać broni maszynowej. Całkiem nieźle wyszedł też motyw pojedynku z Gorgoną, która wzrokiem zamienia nieszczęśników w kamień. Mimo że przez chwilę pojawiła się tarcza ukuta z puszek po jedzeniu, działająca jak lustro, to jednak proste rozwiązania, są przecież najlepsze. Nie spojrzysz w oczy komuś, kto ich nie ma.
Nie wiem, czy Gillen rozmyślił się z rządową intrygą, być może skonsumowane to zostanie dopiero w finale, bo tym razem nawet słowa nie ma o tym. Niemniej piąty tom, ma być ostatnim, więc wkrótce się okaże, a zacząłem nawet wierzyć w to, że zakończenie będzie ucztą nie tylko dla oka.
Scenarzysta: Kieron Gillen
Ilustrator: Dan Mora
Kolory: Tamra Bonvillain
Tłumacz: Jacek Drewnowski
Wydawnictwo: Non Stop Comics
Seria: Raz i na zawsze
Format: 170×260 mm
Liczba stron: 160
Oprawa: miękka
Papier: kredowy