Sykes
W pułapce schematu?
Western Sykes autorstwa Pierre’a Dubois (scenariusz) i Dimitriego Armanda (rysunek) może uchodzić za bardzo schematyczną historię. Jest sobie facet, który przemierza (jak wielu przed nim) bezdroża Ameryki, jeszcze do niedawna zajmowane przed Indian, i rozwala złych gości, których spotka na swojej drodze. Od czasu do czasu bierze sobie pomocnika, ale dla wszystkich jest jasne, że woli pracować sam. Miał trudną przeszłość, dzięki której nabawił się głębokiej i skomplikowanej osobowości i przez to nikt nie może go zrozumieć. W rolach głównych występują: konie, Indianie, bawoły i rewolwery. Ot, Dziki Zachód.
Bohater po prostu
Prostota głównego bohatera sprawia, że Sykes to komiks wyjątkowy. Prosty facet robiący proste rzeczy, tylko dlatego, że potrafi, to niesamowicie odświeżające doświadczenie. W dobie mścicieli i ofiar Sykes jest ostoją normalności. Nie jest ostentacyjnie twardy z zewnątrz i mięciutki jak kaczuszka od środka. Nie jest bohaterem na skraju szaleństwa, który musi działać, bo inaczej zwariuje. Sykes po prostu… jest. Niewzruszony niczym skała na wietrze. Jak bezpieczny port w czasie sztormu. Nie traci przy tym nic z prawdziwości czy naturalności. Jest prawdopodobny a przy tym tak rzadko spotykany. To wielka szkoda, bo właśnie takich ludzi jak on chciałabym spotykać na swojej drodze i właśnie takie wzorce są potrzebne w kulturze.
Mało to dużo
Arman i Dubois stworzyli piękną historię. Tak podobną i tak różną zarazem od innych, które też odegrały się na Dzikim Zachodzie w umysłach przeróżnych twórców. Brutalną, ale bez przesady. Poważną, ale bez przesady. Wydawać by się mogło, że umiarkowane odchylenie od normy sprawi, że Sykes będzie nudny. Nijaki. Na szczęście stało się coś zupełnie przeciwnego. Sykes jest w swojej fabule tak względny, że aż fenomenalny!
Wydawnictwu Scream Comics dziękujemy za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego.