Marvel Origins. Fantastyczna Czwórka 6. Tom 16
Marvel Origins. Fantastyczna Czwórka 6 zawiera kolejną dawkę przygód pierwszej rodziny Marvela, które oryginalnie ukazały się w Fantastic Four w zeszytach od 24 do 28 (marzec-lipiec 1964). We flagowym tytule, nad którym pracowały dwie najważniejsze osoby w kreatywnej ekipie: Stan Lee i Jack Kirby doszło do kolejnych małych rewolucji, mających wpływ na poczytność wszystkich komiksów wydawnictwa.
Co w artykule?
Jak sobie radzić z dzieckiem
Pierwszy zeszyt bardzo zgrabnie wykorzystuje francuski związek frazeologiczny enfant terrible („okropne dziecko”) do wyprowadzenia sprawnej historii w stylu science-fiction. Znajdziemy tu odpowiedź na pytanie, ile kłopotów sprawiłoby, gdyby pierwszy kontakt, z pozaziemską rasą nastąpił z dzieckiem i to do tego niezwykle niesfornym. Ciekawie to wypada, zwłaszcza że to ziemscy opryszkowie jako pierwsi wpadają na pomysł jak podejść kosmicznego brzdąca, choć ich plan i tak zostaje pokrzyżowany. Do ciekawostek należy dodać użycie przez Jacka Kirby’ego techniki kolażu, która niestety w przedruku wypada mało imponująco, a przy pierwszych druku też były z tym problemy.
Najważniejszym wątkiem z tego tomu jest pojedynek Hulka ze Stworem, który zajął aż dwa zeszyty serii (#25 i #26) i został powiązany też z kilkoma zeszytami Avengersów (#3, #4 i #5, które były opublikowane u nas w tomie 10 – klik). W ten to sposób objawił się marketingowy geniusz twórców, bo postacie nie dość, że pojawiały się gościnnie w innych seriach, to jeszcze poszczególne zdarzenia zaczęły mieć wpływ na następne, tworząc ciąg przyczynowo-skutkowy.
Jak to czytać?
Jak to przeczytać chronologicznie? Należy zacząć od Avengersów. W trzecim zeszycie Sub-Mariner sprzymierza się z Hulkiem, po dynamicznej walce z najpotężniejszymi bohaterami świata, szmaragdowy potwór zmienia się w doktora Bannera i ucieka ze sceny, a jego miejsce w drużynie zajmuje w czwartym zeszycie nie kto inny, a sam Kapitan Ameryka. Już na łamach F4, Hulk marzy, o tym a by zemścić się na swoich byłych kolegach z drużyny, ale w poszukiwaniu Avengersów wpada na Fantastyczną Czwórkę, a sami Mściciele dołączają dopiero w drugiej fazie pojedynku. Hulk oszołomiony przez Wasp, najmniejszą z superbohaterek, zanurza się w morskiej toni, ale pojawia się ponownie w Inwazji ludzi lawy (Avengers #5), gdzie chcąc nie chcąc pomaga powstrzymać wrogą rasę żyjącą pod powierzchnią ziemi.
Chęć przeczytania całości podsycana była przez małe napomknienia do poprzednich wydarzeń. Alicia przynosi do siedziby F4 gazetę, w której opisany został pojedynek Avengersów z Hulkiem, zgrabnie nawiązując do równoległej serii, nadając realizmu do przekazywania informacji, zamiast nachalnie korzystać z narratora. Po takich zabiegach trudno pozostać wiernym tylko jednemu tytułowi, ale w sumie, po co wybierać, skoro można mieć oba i cieszyć się w pełni z lektury.
Lider z tyłu grupy
Stan Lee bardzo ciekawie umieścił lidera grupy z tyłu akcji. W przygodzie z kosmicznym infantem zajmuje się z boku rozgryzieniem zagadki i zaplanowaniem rozwiązania. W pojedynku Hulka ze Stworem Mr. Fantastic walczy z chorobą i nie może brać udziału w morderczym pojedynku. Mimo że na arenie zjawia się całkiem spory zastęp postaci, to liczy się tu tylko brutalna siła dwóch bohaterów. To starcie (choć nie pierwsze) wyznaczyło tory na kolejne wyjątkowe pojedynki, które często kończyć się będą patem.
Po intensywnym pojedynku Stan Lee daje nieco odpocząć i bohaterom, i czytelnikom. W Poszukiwaniach Sub-Marinera rozwijany jest wątek romantyczny, choć do stanowczego kroku w którymkolwiek kierunku jeszcze daleko, ale wiadomo już, że Sue kocha Reeda, a Reed kocha Sue. Tylko jakoś tak zejść się nie mogą. Z wizytą wpada Doktor Strange, którego przygód, póki co nie zobaczymy w kolekcji Marvel Origins, bo w cyklu, na którym wzoruje się wydawnictwo Hachette, Doktor Strange 1 to tom z numerem 201 (a czy tyle tomów dostaniemy w polskiej kolekcji, to rzecz niepewna).
Bohaterowie kontra bohaterowie
W ostatniej historii z tego tomu Fantastyczna Czwórka pojedynkuje się z X-Menami, kolejny raz Stan Lee miesza w taki sposób, aby nie dochodziło tylko do oczywistych starć ze złolami, ale seria nieporozumień, czy wypadkowa sprytnych planów doprowadzała do starć między postaciami pozytywnymi.
Warto zwrócić uwagę na inkerów. George Bell zmienia się tu z Chickiem Stonem, co ma wpływ na wykonanie ilustracji. Zwłaszcza ten pierwszy pokazuje, co potrafi, nadając Hulkowi rozmachu, z jakim jeszcze nie był pokazywany. Postacie najczęściej pozamykane są w ciasnych klatkach, ale bywa, że kadry rozciągają się na połowę planszy, co zwiększa dynamizm. Zwróćcie uwagę też na sekwencje, których Jack Kirby był mistrzem. Wyczerpany Stwór wstający z kolan w sąsiadujących trzech klatkach to czysty komiksowy kunszt.
Fantastyczna Czwórka powróci (prawdopodobnie) w 23. tomie. Więcej informacji o kolekcji na stronie wydawnictwa Hachette. Prezentację tego tomu znajdziecie w poniższym filmiku: