WKKM. Tom 56 – Doktor Strange. Przysięga

10933997_348683075317803_1829378954859609300_nDoktor Strange to jedna z postaci komiksowych, które są powszechnie znane i lubiane, a rzadko kto czytał jego solowy komiks. Prawdę powiedziawszy dr. Stephen Stange [dr. SS :D] był mi znany z komiksów Marvela, w których bardzo często pojawiał się gościnnie lub jako członek grupy. Często miałem okazję obserwować go w ważnych wydarzeniach ze świata Marvela. Same komiksy w ramach WKKM prezentowały postać mistrza magii już kilkukrotnie, jednak dopiero 56 tom kolekcji: Doktor Strange. Przysięga dał mi możliwość zapoznania się z solowym albumem Doktora.

Komiks ten był dla mnie ogromną zagadką, w końcu bohatera znam i lubię, a nigdy nie czytałem jego solowego albumu. Budziło to u mnie pewne obawy, jednak z drugiej strony napis na okładce wabił mnie jak lep muchę. Brian K. Vaughan (który po lekturze Y: The Last man i Saga awansował na bardzo wysokie miejsce na mojejIMG_20150114_202241_1CS liście ulubionych autorów) – o ten napis właśnie chodzi. Nazwisko to było dla mnie obietnicą, że 39.99 zł to naprawdę dobry wydatek. Dzięki Brian, jak zwykle się nie zawiodłem.

Doktor Strange. Przysięga to komiks idealny dla osób, które nie miały wcześniej bliższego kontaktu z bohaterem. Z jednej strony prezentuje on doktora takim jaki jest, a z drugiej opowiada jego historię i genezę superbohatera. Dodatkowo lektura prezentuje nam ciekawą a mało znaną postać Nocnej Pielęgniarki.

Opowieść zaprezentowana w tym komiksie to świetna historia łącząca ze sobą elementy kryminału i dramatu. Scenarzysta zaserwował nam wiele zaskakujących zwrotów akcji ( już za sam początek daje niezłego kopa), ciekawy wątek zagadkowej osoby vilaina, dobre tempo prowadzenia fabuły oraz bardzo naturalne i miejscami zabawne dialogi. Właśnie za to lubię Vaughana 🙂 Sięgając po ten komiks obawiałem się, że zostanę przygnieciony masą metafizycznej paplaniny, z której trudno byłoby cokolwiek zrozumieć.

Scenarzysta znalazł jednak złoty środek na zaserwowanie sztuki mistycyzmu w bardzo przystępnej formie, dodał do tego ciekawe przemyślenia postaci oraz interesujący dylemat moralny. Kolejnym faktem jaki zapisałem na plus temu komiksowi jest to, że podobnie jak Doktor spodziewałem się, że czarnym charakterem, który jest sprawcą całego zamieszania będzie ktoś z magicznych wrogów Dr. SS ;). Bardzo miło się zaskoczyłem kiedy okazało się, że tym razem powodami konfliktu nie są magiczne zatargi, a praktyczne powody ze świata materialnego. Wszystko to w połączeniu z dynamicznymi rysunkami, które świetnie pasują zarówno do postaci jak i opowieści daje nam komiks, który powinien spełnić oczekiwania, każdego kto miał ochotę na przyjemną, dobrze napisaną i zilustrowaną lekturę.

IMG_20150114_202331Dodatkowym atutem jest fakt, że komiks ten jest pierwszym komiksem Doktora Strange’a wydanym w ramach Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela. Wolałbym oczywiście, aby pojawił się on w kolekcji dużo wcześniej, ale i tak jest to dobre posunięcie skoro w perspektywie mamy jeszcze inne komiksy solowe doktora (domysły na podstawie brytyjskiej kolekcji). Na koniec warto wspomnieć, że jedynym rozczarowaniem była długość albumu, czytało się bardzo przyjemnie, ale i bardzo krótko.

Share This: