Kodi. Tom 1 – pięknie wymalowana przyjaźń
Kodi to przepięknie namalowany, skierowany dla dzieci i młodzieży komiks o przyjaźni między małą dziewczynką, a ogromnym niedźwiedziem. Ta książeczka jest tak cudna, że więksi i starsi czytelnicy też się mogą pozachwycać.
Co w artykule?
Malutka dziewczynka i wielki miś
Niestety (albo i stety, bo jednak zmęczenia materiału trochę odczuwam) wyrastamy już z komiksów dla dzieci. Mój nastolatek nudzi się, przy lekturze dla najmłodszych, woli jak dzieje się już konkretnie. Coraz rzadziej sięgam po komiksy z półki dla młodszego czytelnika, ale Kodi na tyle zauroczył mnie przykładowymi planszami, że musiałem mieć ten komiks w kolekcji. Każda strona to akwarelowe (niestety) małe dzieło sztuki. Jeśli jesteście fanami komiksów Bereniki Kołomyckiej (np. Malutkiego Liska i Wielkiego Dzika — klik) i tu nie będziecie zawiedzeni.
Pięknie wymalowany komiks
Jared Cullum nie dość, że ma niesamowity talent i skilla w łapie, to wymodelował jeszcze całkiem przyjemną fabułę. Nie jest to może coś wybitnie złożonego, bo historyjek o przyjaźni ze zwierzętami znaleźć można sporo, ale znowu jest tu kilka elementów, które sprawiają, że Kodi jest niezwykły.
Cudnie określone są postacie. Katia, to mała blondyneczka, która spędza ze swoją jeżdżącą na motocyklu babcią wakacje na Alasce. W środku opowieści pojawia się Joshua, który jest wybornym rybakiem, tyle że ma sporo kłopotów, z powodu pewnego wypadku. No, a Kodi to sympatyczny niedźwiedź, który pakuje się w sidła, ale te tarapaty to tylko początek przepięknej przyjaźni, która nie zostanie rozerwana, nawet przez ogromną odległość.
Potworów nie ma
Jest tu wiele błyszczących elementów, ale najpiękniejszym z nich jest wspólny mianownik, który Cullum wyprowadza, aby zawiązać przyjaźń między Katią, a Kodim. Dzieciaki w szkolnej dziczy bywają niezwykle okrutne, wybierają na ofiary spokojne dzieciaki trzymające się z boku i wyśmiewają się z różnych pierdół. Problemem tych prześladowanych jest to, że biorą te wszystkie okropności na serio. Nawet takie mało znaczące rzeczy jak odstające uszy. Z tego powodu Katia woli spędzać czas w samotności czytając komiksy. No, od razu ją polubiłem, nie trudno było znaleźć wspólną płaszczyznę.
Ciepła niczym podgrzane mleczko babcia zapewnia dziewczynkę, że nie jest żadnym potworem, ale akurat wtedy w tarapaty wpada Kodi. Skoro każdy, bez względu na wygląd zasługuje na troskę i zaopiekowanie się, to nie ma wyjątków prawda? No. Nie ma. Niestety wkrótce trzeba wracać do domu, dziewczynka zostawia misiowi rysunek, ale ten postanawia swoją przyjaciółkę odnaleźć.
Sekwencje na poziomie profesor
Warto zauważyć, że Jared Cullum to wyborny komiksiarz. Nie dość, że komiksy zostały wszyte w fabułę, bo Katia ma swoją ulubioną serię, a nawet tworzy w szkole swoją komiksową pracę. Nie dość, że plansze są piękne, to jeszcze te wszystkie, cudne kadry zostały wybornie połączone sekwencjami. Jest i filmowa narracja, bohaterka przelatuje przez planszę pociętą na kratki, są zależności typu akcja-reakcja, ale moim ulubionym zabiegiem jest rozwiązanie pojedynku na spojrzenia, między babcią a Katią.
Narracja obrazem koresponduje zarówno z samotnymi popołudniami Katii, jak i dniami spędzonymi z niedźwiedziem. Słów pada mało, nawet jak na komiks dla dzieci, ale warto wyznaczać sobie wolne tempo czytania. Zwyczajnie dlatego, że jest na co popatrzeć.
Jedyne co w tym komiksie bym poprawił to format. Nie no naprawdę, Egmoncie. Ja rozumiem, że małe jest piękne, ale aż tak? Dla tak ślicznego komiksu? Prace Culluma spokojnie dałyby sobie radę na A4, a Kodi stanąłby sobie wtedy na półce obok wspomnianych wyżej przyjaciół z lasu. Na pocieszenie, autor pracuje nad kontynuacją, którą chętnie przeczytam.
Scenarzysta: Jared Cullum
Ilustrator: Jared Cullum
Tłumacz: Maciej Nowak-Kreyer
Wydawnictwo: Egmont
Seria: Kodi
Format: 148×210 mm
Liczba stron: 176
Oprawa: twarda
Druk: kolor