Maska. Tom 3. Przysięga wierności
Wielki Łeb powraca i dobrze, bo lubię drania. Maska. Tom 3. Przysięga wierności to ostatni zbiorczak (nie licząc spin-offów), który jest deserem po dwóch tłustych daniach. Mały, ale wariat, bo to moim zdaniem najlepszy tom.
Co w artykule?
Która okładka lepsza?
No, ale po kolei. Na ocenę całości przyjdzie jeszcze czas. Po pierwsze okładka. Co prawda Non Stop Comics zrobiło niespodziewaną woltę i na obwolutę wrzuciło obrazek z drugiego zeszytu, ale pod nią kryje się ilustracja, na którą czekałem. Wielki Łeb z wybałuszonym jednym okiem, uchylający kaptura, niczym troskliwe dresiarze z ulicy Ząbkowskiej, które zawsze spytają się ciebie, czy nie masz jakiegoś problemu.
A w środku, nadal ogień
Nie ma nic gorszego, niż rozczarowująca oprawa po świetnym froncie. Christopher Cantwell stworzył nowoczesne plansze komiksowe, które chłonie się świetnie. Doskonale wyważył słodki, kreskówkowy charakter postaci z brutalnością i sensacyjną fabułą.
20 lat minęło
Pojawiają się nowe postacie, wraca też kilka starych. Cantwell sprytnie wykorzystał dwudziestoletnią przerwę w pojawianiu się postaci, ale o Wielkim Łbie nie wszyscy zapomnieli. Kellaway zdążył odejść na policyjną emeryturę, a Kathy, była dziewczyna Ipkissa została w międzyczasie burmistrzem. Tylko Stanley pozostaje tak samo martwy, jak i był, mimo że to przecież jego kojarzy się z filmu i kreskówek o zielonogłowym szaleńcu.
Obrońca uciśnionych
Maska to awatar narastającej frustracji na życiowe niepowodzenia i niesprawiedliwości. Wypuszczony na wolność rozprawia się z małżeństwem, które zamiast tworzyć szczęśliwą rodzinę zastępczą robią i tak pokrzywdzonym już dzieciakom piekło. Nieposkromiona wściekłość uderza w dwa potwory. Co powie odbiorca po szybkim prostym, przebijającym czaszkę ciosie i po makabrycznym przedawkowaniu syropku? Dobrze im tak. Zasłużyli.
Droga na sam szczyt
To komu Maska składa przysięgę wierności? Obywatelom Stanów Zjednoczonych, jako największa głowa ze wszystkich. Tajemniczy artefakt, który daje nieposkromioną moc i wydobywa z duszy nosiciela najgorsze instynkty, wpada w ręce Abnera Meada. Wielki Łeb kandyduje na prezydenta i oczywiście robi to w wielkim stylu, bo kontrkandydatów dosłownie wykasza.
Maska. Tom 3. Przysięga wierności to świetna satyra polityczna. Co prawda, nie wszystko jestem w stanie zrozumieć, część żartów na bank dotrze tylko do hamburgerów, ale nadal wiele rzeczy mnie tu śmieszy. Wielkie ptaszysko wyzywane jest od przerośniętych kurczaków, gorzko zostaje nasączony frazes głoszący, że „każdy może zostać prezydentem Stanów Zjednoczonych”, a nawet dostaje się starej, blaszanej damie, symbolowi wolności.
No ale Stany Zjednoczone są przecież demokratyczne. Skoro największy psychopata świata, może zostać prezydentem to jak to świadczy o jego elektoracie? Nie za dobrze, swój pozna swego. Maska. Tom 3. Przysięga wierności to opowieść o szaleństwie, które się udziela, zostaje przepisane na slogany i niesione na ustach tłumów.
Wielka marka?
W sumie to jestem z deka zaskoczony, jak stosunkowo mało wyszło komiksów z Wielkim Łbem. Maska przebił się ekranizacjami do popkultury i zawojował i mały, i duży ekran. Tymczasem oprócz dwóch grubszych tomów i tego cienkiego dopalacza, kolekcję można uzupełnić tylko o parę spin-offów. Póki co zapowiedzi Adventures of the Mask Omnibus brak i z chęcią postawiłbym jeszcze na półce cross-over Lobo/Mask w porządnym wydaniu. Póki co musi wystarczyć wydanie TM-Semic.
Na bezrybiu i rak ryba. Maska. Tom 3. Przysięga wierności wybija się na tle innych historii z zieloną gębą (zajrzyj jeszcze tu – klik, klik2). Dobrze łączy mikrą spuściznę z nowymi wątkami i stanowi przyjemną dawkę rozrywki. Takiej bardziej w stylu rozrywania, niż opowiadania dowcipów, choć parę sucharów też się znalazło, w tym jeden meta-joke z czarnym koniem. Ocena? Smokin’/10
Scenarzysta: Christopher Cantwell
Ilustrator: Patric Reynolds
Tłumacz: Marceli Szpak
Wydawnictwo: Non Stop Comics
Seria: Maska
Format: 170×260 mm
Liczba stron: 136
Oprawa: twarda z obwolutą