O mój borze!

O mój borze! to śliczna książeczka o sympatycznych zwierzątkach, które mieszkają tuż obok nas. Czy dziki i tzw. cywilizowany świat mogą ze sobą koegzystować? Na to pytanie spróbują odpowiedzieć skierowane w stronę czytelnika pyszczki w pełnej przewrotności opowieści.

O mój borze!

Gdzieś tam, dalej lub bliżej (chociaż po przestudiowaniu mapki wydaje mi się, że jednak bliżej, bo kilka nazw brzmi znajomo, zwłaszcza Wilcze Doły, czy tam dołki) na ścieżce pewnego jeżyka wyrosła całkiem nowa przeszkoda. Okrągła, kolorowa, pachnąca i opływowa górka w żaden sposób nie daje się przeskoczyć, a obejść niby się da, ale po co.

O mój borze!

Rozwiązanie zagadki nie jest proste, ale od czego ma się przyjaciół. Zaczyna się opowieść, do której swoje trzy grosze wrzucają kolejne zwierzątka. Zając, żółw, karp i kruk (zdezorientowany jeżyk też dorzuca parę słów, bo przypomina mu się, że o ludziach jednak coś wie). Mimo że zwierzątka pieją z zachwytu, jacy to ludzie nie są wspaniali, to spod spodu wypływa jednak podtekst, który smakuje bardzo gorzko.

To, co wydawać się może dobrodziejstwem świadczy o szkodliwej działalności ludzi. O, choćby te wszystkie góry śmieci, porozrzucane to tu, to tam, a zdarzają się nawet w lesie. No niby jest to jakieś źródło pożywienia, ale plastikowe torebki, czy stalowe puszki są dla dzikich zwierząt niejednokrotnie śmiercionośnymi pułapkami.

O mój borze!

O mój borze! ma format poziomej książeczki sprzyjającym wodzeniem wzrokiem od lewej do prawej. Elżbieta Jeżewska wymalowała ładne grafiki, układając je kilkukrotnie w sekwencje. Komiksowych akcentów nie brak, ale jak pewnie wiecie, dymki dialogowe to nie wszystko.

Na osobne och i ach zasługuje ilustracja, która trafiła na okładkę. Jest wspaniała, kierunek, w którym patrzą zwierzątka, dużo mówi o tym, do kogo kierowana jest książeczka. Kto powinien wyciągać wnioski i dbać o to, by ludziom i zwierzętom mieszkało się dobrze. Okładkę uzupełnia rewers, odpowiadający na pytanie, co widać, gdy perspektywę obróci się o 180 stopni.

Do ciekawej historyjki Piotr Wasilewski powplatał trochę nawiązań do popkultury. Są złote łuki na tle czerwonej, papierowej torby, co przywodzi na myśl najpopularniejszą sieciówkę śmieciowego żarcia na całym świecie. Mnie najbardziej uderzyło nawiązanie do Wojowniczych Żółwi Ninja, dla mnie oczywiste, ale chyba nie każdy je wyłowi.

Aha, no i oczywiście mały plusik za pojawienie się wilka w opowieści. Czemu jeden plus, a nie na przykład dwa? Żart z wąchaniem butów mi się nie spodobał. Może odebrałem go zbyt personalnie.

O mój borze!

O mój borze! to dowód na to, że jeśli się chce, to można zrobić dobry komiks dla dzieci. Uważam tę książeczkę, za udany debiut, jedyne czego mi brakuje to redakcja. Niektóre teksty należałoby przepisać, w kilku miejscach musiałem się domyślać, o czym mówią zwierzątka. Zakładam, że to celowy zabieg, ale biorąc pod uwagę, że to lektura dla dzieci, lekko należałoby uprościć odbiór. Chyba, że chodzi o to, iż nie jestem świętym Franciszkiem i mowy zwierząt nie kumam.

O mój borze! to przemiła książeczka, ilustracje spodobają się i Wam, i waszym dzieciakom. Po skończonej lekturze będziecie mieli doskonale zbudowane pole do dyskusji, z czego robienie porządku po sobie jest pierwszym jej poziomem. Zabawa może trwać jeszcze trochę, ale nie polecałbym raczej szukać sideł kłusowników, może to być bardzo niebezpieczne.

Jeżyk twierdzi, że będzie ciąg dalszy, ze względu na pewne zbieżności w nazwach i nazwiskach Elżbieta Jeżewska na pewno by go nie okłamała.

Scenarzysta: Piotr Wasilewski

Ilustrator: Elżbieta Jeżewska

Wydawnictwo: AMCMA

Oprawa: twarda

Druk: kolor

Share This: