Postapo. Nienormalna normalność. Tom 1
Główny bohater komiksu jest młodym, bystrym mieszkańcem stolicy. Miasta, które w ciągu kilku miesięcy cofnęło się o całe wieki w rozwoju. Ludzie mają tylko jeden cel – przetrwać. Panuje głód, brakuje wszelkich podstawowych środków, jedni polują na drugich, a kanibalizm jest powszechnym zjawiskiem.
I tym przede wszystkim Postapo różni się od The Walking Dead. Nie ma tu żadnych elementów fantastycznych, a ludzie tak naprawdę obawiają się tylko innych ludzi. W takich warunkach przychodzi żyć (choć to zbyt mocne słowo) Marcinowi Tramowskiemu, który by przetrwać opuszcza to, co zostało z miasta. Teoretycznie fabuła wydaje się być doszczętnie oklepana, w praktyce jednak czytelnik może naprawdę dobrze się bawić. Scenarzysta Daniel Gizycki bardzo zgrabnie prowadzi narrację. Pokazuje podstawowe instynkty, czyny jakich podejmują się ludzie by przetrwać, niezrealizowane marzenia. Ukazuje poszukiwanie normalności i chęci zwyczajnego życia mimo straszliwych warunków, jednocześnie przyprawiając wszystko polskością.
Ogólne założenia fabuły to nie jedyne nawiązanie do amerykańskiego komiksu. Postapo, podobnie jak The Walking Dead jest czarno-białe, ale o ile tam można by się pokusić o kolor, tak tu kompletnie zabiłoby to komiks. Rysunki Krzysztofa Małeckiego śmiało można uznać za kreskówkowe. W odcieniach szarości – dają radę. Nie porwały mnie szczególnie, ale też nie zniechęciły do lektury. Gdyby jednak dołożyć im barwę, cała historia stałaby się niewiarygodna. Jedyne, czego bym sobie jeszcze życzył to lepszego papieru, bo ten jest paskudnie nieprzyjemny w dotyku.
Za 25 zł dostajemy 92 strony naprawdę przyzwoitego komiksu. Podczas lektury komiksu „Postapo. Nienormalna normalność”, nie mogłem się wyzbyć wrażenia, że jest on próbą pojechania na popularności „starszego brata”, a zarazem przeniesienia specyficznego klimatu w polskie warunki. Oceniając Postapo nie mogę odebrać mu jednego – potrafi dać sporo frajdy, a to chyba najważniejsze.