Superman. Ostatnie dni Lexa Luthora

Był Batman w DC Black Label (więcej tu – klik), pora na Supka. Mark Waid zabiera nas na sam koniec, tylko nie ostatniego syna Kryptona, bo temu już zdarzyło się nawet umrzeć, ale jednego z najzacieklejszych jego wrogów. Tytuł mówi sam za siebie. „Superman. Ostatnie dni Lexa Luthora” to opowieść o zwycięstwie, ale kto zwycięża, to już nie jest jednoznaczne.

Superman. Ostatnie dni Lexa Luthora

Czy bohater powinien ratować tyrana?

Podoba mi się, gdy superbohaterszczyzna wychodzi poza swoje ramy wiecznego oklepywania tych samych przeciwników, a autorzy starają się opowiedzieć trochę poważniejszą historię. Mark Waid stawia przed Supermanem ciężki moralny wybór. Czy pomoże swojemu umierającemu arcywrogowi, czy pozwoli mu umrzeć. Może i nawet by mu się należało, w końcu do celu chodzi po trupach. No ale ktoś krystalicznie czysty będzie starał się ocalić każde życie. Nawet tyrana. Reakcja przybysza z Kryptona jest natychmiastowa. Zanim Lex Luthor zdąży powiedzieć, o co chodzi, przed jego narracyjnym polem wyskakuje inne. Superman spostrzega problem, zanim zostanie zasygnalizowany. Zgadza się pomóc, nawet kosztem swojego wizerunku.

Superman. Ostatnie dni Lexa Luthora

Problem, który zostaje tu pokazany, jest dosyć ciężkim ćwiczeniem teoretycznym, na którym można połamać sobie zęby. Jasne, Superman stoi po stronie dobra, Lex Luthor, mimo że reprezentuje ludzkość, to okropny typ, który nie dba o zwykłych śmiertelników. Umiera? Właściwie jedyny ból, jaki przy tym odczuwam, to problem, jaki będą mieli scenarzyści z wymyśleniem Supermanowi kolejnego arcyprzeciwnika. Wystarczy jednak wstawić w miejsce Luthora nazwisko takiego Putina i już myśli zaczynają się kłębić w głowie. Czy należy pomagać komuś odpowiedzialnemu za śmierć niewinnych? Czy należy pomagać szaleńcowi? Czy niech umiera i to jak najszybciej?

Superman. Ostatnie dni Lexa Luthora

Fabuła spięta jest ładną klamrą i ubogacony retrospekcjami. Już na samym początku zaczyna się pościg ze śmiercią, zostało tylko kilka dni na znalezienia lekarstwa, wszystkie poszukiwania skazane są na porażkę już na pierwszej stronie. Ba! Przecież tytuł już jest jednoznaczny. Lex Luthor umrze. Niemniej Superman porusza niebo i ziemię, aby tak się nie stało.

Bryan Hitch i epickie kadry uniwersum DC

Bryan Hitch znany jest z filmowych ujęć, których masę widzieliśmy w Ultimates. Dostaje pod rękę najbardziej epickie postacie i miejscówki z całego uniwersum DC. Na dodatek DC Black Label umożliwia wykorzystanie dużego formatu, więc nic tylko korzystać. Z tym że „Superman. Ostatnie dni Lexa Luthora” to album niemalże tylko poprawny graficznie. Owszem, pojawiają się duże ilustracje z mnóstwem postaci i kadry napakowane akcją, ale czapki z głowy nie zdmuchuje. Ba! Ledwie podmuch rusza grzywką. Czyżby Hitch postanowił nie korzystać z dynamitu, jaki ma w łapie?

Superman. Ostatnie dni Lexa Luthora

I gdy już mam orzec ten komiks jako rozczarowanie, wjeżdża ostatnia część komiksu, w której na jaw wychodzi plan kogoś spoza zaklętego układu bohater i jego przeciwnik. I trzeba przyznać, że końcówka ratuje album, mimo że sprowadza się do bijatyk i fanserwisu. Fakt, że rozwiązania fabularne Marka Waida są lekko nieprzewidywalne, ale przede wszystkim sprawiają ogromną frajdę. To zupełnie nie jest komiks, po którym ma się kaca, wręcz przeciwnie. Do finału zmierza się z rozpromienionym obliczem i z przyjemnością przewraca się kolejne strony.

Podsumowanie: iskierka dobra nawet w arcywrogu

Na początku komiksu obserwujemy arcywrogów, dwie postacie, które zwyczajnie nie mogą się już bardziej różnić od siebie. Pochodzą z różnych planet, jeden korzysta ze swojej mocy, tylko w uzasadniony sposób i ciągle się wstrzymuje, drugi korzysta z posiadanych zasobów jak tylko się da. Pod koniec komiksu poprzez ciągłe obroty i okoliczności otrzymujemy dwóch bardzo podobnych gości. Zwłaszcza pod względem alienacji w społeczeństwie, co robi mega pozytywne wrażenia i sprawia, że zaczynam wierzyć, że Mark Waid wiedział co robi. W każdym człowieku jest iskierka dobra, takim pozytywnym akcentem warto zakończyć i komiks, i swój tekst.

Scenarzysta: Mark Waid

Ilustrator: Bryan Hitch

Tłumacz: Marek Starosta

Wydawca: Egmont

Seria: Superman, DC Black label

Format: 225×285 mm

Liczba stron:  168

Oprawa: Twarda

Druk: kolor

Egzemplarz udostępniony przez wydawnictwo

Share This: