WKKM. Tom 36 – Wolverine. Geneza
siebie i imponującej męskości wyróżniał się z grona bandy X-Men, z której jest najbardziej znany. Przez lata zyskiwał coraz większą popularność a tajemnica, którą była owiana jego przeszłość doczekała się tylu teorii ilu fanów miał mutant. W końcu Marvel zdecydował się na odważny ruch i wydanie historii opowiadającej o przeszłości najsłynniejszego z mutantów. Za komiks, który miał się okazać jednym z największych bestsellerów roku 2001 wziął się team w składzie: Paul Jenkins – scenariusz, Andy Kubert – rysunki i Richard Isanove – kolory. Efekt ich pracy zrobił na mnie ogromne wrażenie pod każdym względem, zacznijmy jednak od fabuły.
Wolverine. Geneza zaczyna się dość nietypowo, od przedstawienia młodej dziewczynki, która została przygarnięta do wielkiego dworu bogatej rodziny, która niedawno przeżyła ogromną tragedię, śmierć jednego z potomków. To co najbardziej rzuca się w oczy to nacisk jaki położył scenarzysta na relacje międzyludzkie jakie możemy tam zaobserwować a w szczególności na napięte stosunki panujące pomiędzy głową rodziny Howelettów, Johnem a jego ojcem. Od samego początku możemy zauważyć trudne warunki w jakich przyszło dorastać trójce dzieci krzątającej się po domostwie i jego okolicy. A mowa tu o Rose, wymienionej wcześniej dziewczynce, Jamesie jedynym żyjącym potomku rodziny Howelettów i … Psie, synu zatwardziałego ogrodnika o nazwisku Logan, który żył w nienawiści do swojego pracodawcy.
Rozwarstwienie klas, z których pochodziły dzieci, ciągłe kłótnie w posiadłości Howelletów, wpajający synowi swą nienawiść do wyższej klasy Logan, częste choroby Jamesa i nieobecna matka Jamesa, która przeżywała ciągłą traumę po stracie jednego z synów nie były dobrym otoczeniem dla dzieci, przez które finalnie wynikł krwawy konflikt. Trauma jaką wywołała utrata ojca, wybudziła drzemiącą w dziecku bestię, którą obecnie znamy pod pseudonimem Wolverine. Po tych tragicznych wydarzeniach odmieniec wraz z Rose został wypędzony z rodzinnych stron. Dalsza część komiksu, której już nie chciałbym omawiać z takimi szczegółami w świetny sposób ukazuje nam co tak naprawdę musiał przeżyć Rosomak w dzieciństwie, z czym sobie poradzić i co tak naprawdę ukształtowało go na tak twardego i bezkompromisowego mężczyznę.
Ja story znam głównie z gry o tym tytule i filmu który tak po łebkach był
Spoko recka, przytłacza tylko wielokrotne użycie słowa „świetna” w ostatnich partiach tekstu.
Na potęgę posępnego czerepu!! Faktycznie poniosło mnie zdrowo z tym „świetne” 🙂
Na swoje usprawiedliwienie powiem, że pisałem tekst w dniu swoich urodzin i śpieszyło mi się do świętowania 😉
Paweł
Ps. Dzięki za zwrócenie uwagi 🙂
Mam to w kilku zeszytach. Bracia Kubert odwalili dobrą robotę jeżeli chodzi o rysunek.
A może trochę starsza odsłona przygód Wolverine? http://allegro.pl/x-men-3-92-tm-semic-pl-x-men-i4128580955.html
@UP: ”A może trochę starsza odsłona przygód Wolverine?”-tą twoją starszą odsłonę przygód zawierał m.in. tom WKKM#6 pt. Mroczna Phoenix. Tm-semic wydało natomiast jeszcze z ciekawszych powstanie i pojedynek z Deathstrike i Omegą Red.
A przy okazji to wychodzi właśnie w oryginale ORIGIN II-ciąg dalszy Genezy.