7 przeciw chaosowi
7 przeciw chaosowi to komiks w klasycznych nurtach science fiction, w końcu nazwisko Harlan Ellison na okładce zobowiązuje. W dalekiej przyszłości zakapturzona postać zbiera drużynę składającą się z indywiduum. Znamy to prawda? Świat ulega destrukcji i stoi za nim konkretna, choć ukryta za zasłoną tajemnicy postać. Żeby pokonać zagrożenie, trzeba będzie przemierzyć zarówno przestrzeń, jak i czas.
Co w artykule?
Wielkie nazwisko
Harlan Ellison to zasłużona postać w science fiction, podpisująca się pod setkami, czy nawet tysiącami tekstów, wielokrotnie nagradzana i ceniona w środowisku. Z tyłu omawianego albumu jest dość długa wyliczanka zasług. Ja nauczyłem się na tyle, że jeżeli widzę to nazwisko na okładce, to wiele się nie zastanawiam. Do tej pory się nie przejechałem, czytało mi się dobrze zarówno Hulka. W sercu atomu, jak i zrealizowany w formie komiksu, oryginalny scenariusz do odcinka Star Trek. The Original Series. Miasto na skraju wieczności (więcej tu – klik). Jak jest w tym przypadku? Interesująco jak zawsze.
7 przeciw chaosowi to przede wszystkim przygoda, początek ma zainteresować, wciągnąć w poszukiwanie kolejnych członków do drużyny, którzy mają pomóc w uratowaniu świata. Każdy z nich znajdowany jest w sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia, więc oferowana jest transakcja wiążąca. Wzięcie udział w akcji w zamian za pomoc, ale to nie wszystko, bo dla każdego czeka jeszcze sowita nagroda. I jest to jak zazwyczaj w takich sytuacjach bardzo ciekawa mieszanka różnych osobistości, co najmniej na miarę Ligi Niezwykłych Dżentelmenów.
Drużyna superbohaterów
Hoorn – włamywacz bez twarzy, kryjący się za stalową maską. Urr – robot, który ozdobił swoją pokrywę wzorami, co zapoczątkowało jego bunt przeciw ludziom. Mourna – wysoka i silna dziewczyna ze szczypcami zamiast rąk. Ayleen – pochodząca z Wenus szlachcianka, której ognisty dar jest jej śmiertelnym przekleństwem. Tantalus – owadolud, którego spotykamy na arenie. Kenlus – genialny naukowiec, żyjący w niewykrywalnej samotni i ukryty pod kapturem generał Roark, odsunięty, gdy tylko przestał być potrzebny.
Osobliwie, ale nie jakoś ultra odróżniając się od innych drużyn superbohaterskich. Misja jest tu ważna i popycha fabułę do przodu, a Harlan Ellison zalewa przygodę gęstym jak smoła science fiction. Przede wszystkim nie widzimy tu sterylnej, idealnej przyszłości. Technologia owszem rozwinęła się na tyle, że człowiek skolonizował cały Układ Słoneczny, ale metody dużych korporacji nie różnią się od dzisiejszych. Tania zmodyfikowana siła robocza, pracująca w niebezpiecznych warunkach, z minimalnym wsparciem, tak aby zysk był tak duży, jak tylko się da.
Możliwa przyszłość
Pojawiają się teorie, niektóre wystrzelone w kosmos, albo nawet i w świat alternatywny. Używane jest trudne słownictwo, aż musiałem kilka razy sięgnąć po słownik, choć momentami jest i bełkot pseudo naukowy, no bo język przecież ciągle się zmienia, a wynalazki z przyszłości będą nosiły fikuśne nazwy. Zebranie drużyny oparte jest o wyliczenia komputerów piątej generacji, czyli technologii, której człowiek już nie pojmuje, zbudowanej przez inne maszyny, ale jak się okazuje precyzyjnej w swoich przewidywaniach. Wedle zasady, nie wiem, jak to działa, ale najważniejsze, że się nie myli. Podobnie jest z zabezpieczeniem technicznym misji, użyty jest statek nieznanego pochodzenia, niezskonstruowany specjalnie do tego zadania i nieprzetestowany. Wykorzystując największe prawdopodobieństwo osiągnięcia sukcesu. Jest szansa? No to jedziemy.
Uczucie lekko old schoolowego science fiction potęguje warstwa graficzna. 7 przeciw chaosowi to komiks, który wygląda tak, jakby powstał w końcówce lat 80., albo na początku 90. XX wieku i szczerze przyznam, kapitalnie gra to ze scenariuszem. Realistycznie, ale bazując na warstwie tuszu i konturach. Kolory gradientowe, ale z jaskrawą paletą barw, jak w klasycznym amerykańskim komiksie superbohaterskim. Jest trochę rozmachu, ale stronicowych splashy raczej jest niewiele.
Dalszych przygód nie będzie
Autorzy ze swoimi postaciami się nie cackają. Bohaterzy, zbliżając się do centrum tajemnicy, wystawiani są na śmiertelne próby, stres bywa tak wielki, że dochodzi do starć wewnątrz drużyny i to nie takich, że zostaje wymienionych kilka ciosów, po czym wszyscy wracają do swoich zajęć. Uderzenia mają swoją moc, choćby dochodzi do rekonstrukcji mózgu Moarny okraszonej stwierdzeniem, że owszem, pacjentka przeżyje i będzie mogła normalnie funkcjonować, ale nie będzie już sobą, bo uszkodzenie było zbyt rozległe. Im bliżej finału, tym jest intensywniej, a nawet dochodzi do poświęcenia i zgonów.
Akcja 7 przeciw chaosowi rozciągnięta jest na wiele milionów lat, dotyka pochodzenia człowieka i alternatywnej ścieżki rozwoju inteligentnego gatunku dominującego na Ziemi. Jest to taki przykład kosmicznego kina drogi, bo postacie podczas podróży wyraźnie się zmieniają. Finał oprócz fizycznego pojedynku odbywa się na płaszczyźnie ideologicznej, choć jest moment, w którym racjonalne rozwiązanie problemu zostaje kategorycznie odrzucone. Ogółem, dobra rzecz i zwyczajnie warto, a jak się lubi science fiction, to nawet trzeba.
Soundtrack: lekturę umilał mi album Cynic – Ascencion Codes
Scenarzysta: Paul Chadwick, Harlan Ellison
Ilustrator: Paul Chadwick, Harlan Ellison
Kolory: Ken Steacy
Tłumacz: Marek Starosta
Wydawnictwo: Egmont
Format: 170×260 mm
Liczba stron: 208
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Druk: kolor
Egzemplarz udostępniony przez wydawnictwo.