Jazz Maynard. Live in Barcelona
Komiksy i jazz. Ciekawa mieszanka, bo uwielbiam jedno i drugie. Jak wykorzystać medium obrazkowe, które z zasady jest nieme, aby opowiedzieć o muzyce? Ano trzeba się postarać. Jazz Maynard. Live in Barcelona to gęsta opowieść o pewnym niepokornym trębaczu o genialnych umiejętnościach (nie tylko muzycznych), wyrastającym ze slumsów i półświatka przestępczego.
Co w artykule?
Konstrukcje jazzowe
Najpierw trochę o numeracji, choć nawiązując do tytułowego gatunku muzycznego, nie należy spodziewać się prostych konstrukcji, bo jazzu raczej się nie gra w oparciu o zwrotki i refreny, a często dochodzi do improwizacji. W zasadzie Jazz Maynard. Live in Barcelona to trzeci tom na naszym rynku, z tym że poprzednie były takimi zbiorczakami, nazywanymi trylogiami, zbierającymi po trzy podwójne (około 40-stronicowe) zeszyty. Tu mamy siódmy, podwójny zeszyt, jak się zestawi całość ze sobą… będzie wyglądało osobliwie.
Raule tak piszę tę serię, że w zasadzie można czytać każdy tom osobno, choć oczywiście lepiej znać całość, bo do tej pory można było już co nieco dowiedzieć się o głównym bohaterze, jego dwóch kumplo-braciach z ulicy, Teo i Judaszu, a także pozostałych postaciach drugoplanowych. Po wyprawie na Islandię, Jazz Maynard wraca na swoje podwórko, by skorzystać z szansy osiągnięcia statusu muzycznej gwiazdy, który jak najbardziej mu się należy.
Zyskać sławę i niesławę
Koncerty, nagranie płyty i… profesjonalny wywiad. O wszystkim, bez cenzury. Co prawda dla osoby, którą Maynard dobrze zna, ale za ładną buzią stoją setki czytelników. Niemniej ta rozmowa jest doskonałą sposobnością, by o głównym bohaterze powiedzieć coś więcej, na co do tej pory czasu nie było, albo nikomu nie chciało się o tym mówić. Bohater, co mnie mocno zaskoczyło, przedstawiając się, cofa się do wydarzania, które z jazzem nie za wiele ma wspólnego, bo przypomina o wizycie Buffalo Billa w Paryżu.
Mimo że to trzeci, czy tam siódmy tom o przygodach doskonałego trębacza, dużo można się o nim dowiedzieć, zwłaszcza o jego przeszłości. Co do muzyki, pojawiają się w powietrzu nutki, ale niewiele można wywnioskować, bo brakuje pięciolinii. Trzeba czytać obraz i tu już jest świetnie. Czuć napięcie, gdy Jazz Maynard gra panuje podniosły nastrój, odnosi się wrażenie, że nie słucha się byle jakiego grajka, czy nawet takiego, który bez problemu, ale i bez charakteru odegra każdą partyturę.
Ugena jak Pope
Warstwa graficzna, zaczynając od świetnej, przypominającej knajpiany klimat okładki przypomina mi grafiki Paula Pope’a, zwłaszcza te w Heavy Liquid (więcej tu – klik). Poczynając od gęstej pracy tuszem po operowanie kolorem, kończąc na lekko karykaturalnym stylu, którego tym razem jest jakby trochę mniej. Jazz Maynard. Live in Barcelona to niby nie jest komiks czarno-biały, ale barwy tonowane są na planszach, by oddać nastrój. Działa to na wyobraźnię i pomaga odczuwać ten komiks, choć nie brakuje też typowej akcji, a to, dlatego że główny bohater jest całkiem wprawionym bandziorem.
Druga działalność bohatera, jak w sumie nie pierwsza, bo pozostawiony w dzieciństwie na pastwę losu Jazz musiał jakoś dawać sobie radę na ulicy, to działanie w półświatku. Sieje tu skojarzeniami do Tarantino, zwłaszcza z okresu pierwszych dwóch filmów. Akcja przechwycenia torby z gotówką, pościg po klatce schodowej i scena bezwzględnego postrzelenia przyjaciela to typowe gangsterskie kino, dynamiczne, okrutne i na zimno skalkulowane. Albo jesteś na górze, albo ktoś ci zaraz wpakuje kulkę między oczy, bo po prostu będzie miał okazję.
Jazz staje na rozdrożu, z jednej strony otwiera się przed nim sława, bo jego wirtuozerskie umiejętności mu to bardzo ułatwiają. Z drugiej strony jego muzyka nie byłaby w połowie tak dobra, gdyby nie jego charakter. Czy można zostawić przyjaciela, nawet gdy nie za wiele, da się już dla niego coś zrobić? Gdzieś tam, czeka niemały tłumek na koncert muzyka. Kiedyś może się doczekają, ale na pewno nie wszyscy, którzy mieli dzisiaj doświadczyć muzycznej uczty. Tu jest w sumie największy ból, bo tak jak poprzednio, najlepiej byłoby przeczytać całość, a tak trzeba czekać na kontynuację, bo że jeszcze u Maynarda będzie się działo, nie ma wątpliwości.
Scenarzysta: Raule
Ilustrator: Roger Ibanez Ugena
Tłumacz: Jakub Syty
Wydawnictwo: Non Stop Comics
Seria: Jazz Maynard
Format: 221×279 mm
Liczba stron: 48
Oprawa: twarda
Papier: kredowy