Mocny w gębie

Mocny w gębie

Mocny w gębie to opowieść o dzieciakach z osiedla, gadkę nakręca nasz Bartosz Sztybor (który pisze choćby komiksowego Wiedźmina – klik), a za ołówki złapał Akeussel i jest to w sumie jego komiksowy debiut. Rahim, to jak śpiewał Kazik „dobry chłopak był”. Spędza dużo czasu na ulicy, ma dwójkę swoich przyjaciół i kręci się koło przestępczego światka, ale jest raczej chudą płotką, chłopcem na posyłki. Ambicje jednak ma ogromne, ale toczą go niczym choroba, powodująca narastanie frustracji.

Pojedynek na przechwałki

Mocny w gębie to Sztybor w trybie kryminalnym, bez żadnego wprowadzenia autorzy wpychają nas na ulicę Berlina (gdzieś w 2020 roku) i możemy posłuchać różnych mniejszych lub większych przechwałek. Oczywiście nie trzeba jechać do Niemiec, aby znaleźć troskliwych ziomków, którzy jeśli na nich nieopatrznie spojrzysz, zapytają się „czy masz jakiś problem”. Podejrzewam, że w każdym mieście znaleźć można dzielnice, w które lepiej się samemu nie zapuszczać, pamiętam, że nauczyłem się bardzo szybko chodzić, jak już musiałem się przejść po warszawskiej Ząbkowskiej. Pech chciał, że był tam wypasiony sklep z płytami i koszulkami.

Mocny w gębie

Mocny w gębie stoi dialogami, szybko zapomina się, że czyta się komiks, historia jest dość prosta i prozaiczna, ale wciągająca. Chłopak wychowuje się z babcią, zazdrości koledze, który ma całkiem dobre notowania u osiedlowych gangsterów, ojciec nie żyje, ale właściwie to nie wiadomo co się z nim stało. Wolny czas wypełniają rozmowy, to o legendarnym „niesmiertelnym Alu”, to snute są różne wizje. W jego paczce jest Wiz, dziewczyna, do której przylepiła się dość paskudna etykietka (ale w sumie mogło być gorzej) i Focus (tak naprawdę Hans Wierzbowski, co wygląda jak oczko puszczone do polskich fanów), chłopak przy kości (tak jakby w ekipie zawsze musiał być ktoś gruby) odnoszący sukcesy w drobnej dilerce. Ważnym wątkiem jest też, że do babci Rahima podbija inspektor policji, raczej poczciwy chłop, próbujący rzucić palenie. Co ciekawe, jak sam rzucałem, też potrafiłem po zapachu poznać, że ktoś akurat jara moje ulubione fajki.

Prosto, ale z bajerami

Akeussel ma prosty styl sprawdzający się doskonale w historyjkach obyczajowych, ale komiks jest napakowany bajerami (i nie chodzi mi tylko o złote łańcuchy i kastety, czy bajeranckie fury). Kluczowe słowa, czy okrzyki wielkiego zdziwienia, tudzież oburzenia podkreślane są w specyficznym piśmie 3D. Nie brakuje kapitalnych sekwencji, w pamięci utkwiła mi szczególnie scena, w której unosiła się w powietrzu zielona chmura, czegoś, co ponoć mocno klepie. Pojawia się też nerdowy element gry w snake’a na Nokii 3310 (raczej dla starych dziadów – gimby nie znają), przy próbie zaimponowania lokalnemu gangsterowi przy napadzie na konkurencyjną ekipę. Game Over zgrywa się ze wpadką, podkreślając dynamikę akcji, choć raczej wątpię, że w 2020 roku ktoś w tę gierkę jeszcze grał. Narracja uzupełniana jest też przez mapkę gps-ową, przy dramatycznej próbie dotarcia do szpitala.

Mocny w gębie

Frustracja bohatera napędza akcję. Zdarzają się momenty przestoju, gdy trzeba na coś poczekać u kogoś na chacie. Powoli klimat się zagęszcza i dąży do finałowej tragedii. Ostatnie słowa w komiksie brzmią gorzko i z cichą rezygnacją. Zdaje się, że nic nie świecie nie mogło odwrócić przebiegu wydarzeń, a stało się to, co zwyczajnie miało się stać. Ot, kiepski los chłopaka, wychowującego się bez ojca, który chciałby od życia coś więcej, niż nadgniłe ochłapy, które są mu podrzucane.

Mocny w gębie

Świetna historia

Część wydarzeń wydaje się mało prawdopodobnych. Inne to ogromny zbieg okoliczności, jeden z nielicznych w ciągu życia. Można też doszukiwać się moralizatorstwa, bądź krytyki wychowującej się na ulicy młodzieży. Tudzież skłaniania do refleksji, że nie należy się przejmować tym, co sądzą inni. To wszystko tu jest, ale między wierszami da się wyczytać coś jeszcze, a ja uwielbiam, jak autorzy zostawiają takie jasne znaki, jak czytać ich komiksy. Parafrazując. Może to wszystko to ściema, ktoś dodał kilka faktów, aby całość lepiej wypadła, ale ja rzeczywiście mam to gdzieś. Najważniejsze, że jest to „świetna historia”!

Scenarzysta: Bartosz Sztybor

Ilustrator: Akeussel

Wydawnictwo: Nagle Comics

Format: 196×270 mm

Liczba stron: 124

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Share This: