Parker. Tom 1 – komiks, który się chłonie
I pomyśleć, że jako dzieciak nie lubiłem filmów gangsterskich, bo mnie zwyczajnie nudziły. W świat zadymionych klubów jazzowych, pięknych i niebezpiecznych kobiet, kasyn w których przegrać można wszystko wprowadziła mnie gra komputerowa – Mafia. Dzisiaj chętnie zaglądam do kina noir, bardzo lubię stare filmy Kubricka, a w komiksach przecież też gangsterów nie brakuje. Parker. Tom 1 to solidna dawka takiego klimatu i to w najlepszym wykonaniu.
Co w artykule?
Adaptacje serii książek
Komiks, który mocno ciąży na moich kolanach to adaptacja klasycznych kryminałów napisanych przez Donalda Westlake’a pod pseudonimem Richard Stark. Książki doczekały się licznych ekranizacji, mniej lub bardziej udanych (tak mówią, bo nie widziałem chyba żadnej z nich), a najbardziej znane to zdaje się Zbieg z Alcatraz (Point blank) z 1967 z Lee Marvinem w roli głównej oraz Godzina zemsty (Payback) z Melem Gibsonem.
Za komiksową adaptację odpowiedzialny jest Darwyn Cooke, nagradzany twórca odpowiedzialny za takie tytuły jak Nowa Granica, czy Batman. Ego. Styl tego kanadyjskiego twórcy charakteryzował się uproszczoną kreską, kojarzącą się z filmami animowanymi, ale dzięki pracy cieniem doskonale sprawdzał się w ciemnych uliczkach. Szczerze? Nie wyobrażam sobie lepszego artysty do zilustrowania kryminału.
Zbir, którego się lubi
Parker. Tom 1 to konkretna dawka pulpy. Tytułowy bohater to bezlitosny kryminalista, który po trupach dąży do wyznaczonego celu. Twardy typ zdaje się nie mieć żadnych uczuć, jego twarz jest nieruchoma niczym posąg, a ogromne dłonie, które często niosą śmierć, to jedyna część jego ciała, po której najczęściej poznać można, że Parker żyje.
Właściwie, jeśli spotkalibyście takiego gościa na ulicy, to balibyście się spojrzeć mu w oczy, z obawy, że może za chwilę czegoś od was chcieć, a na bank nie byłoby to przyjemne. Mimo wszystko czytając ten komiks, kibicuje się Parkerowi. Mimo że jedną z pierwszych ofiar jest jego żona, której twarz potwornie masakruje. Tak, aby zdjęcie ofiary nie pojawiło się w gazecie. Tak, aby grube szychy ukrywające się za zastępem bandziorów, kierujące tajemniczym syndykatem nie dowiedziały się, że Parker się zbliża. Przynajmniej do czasu.
Nowe wypasione wydanie
Parker. Tom 1 to komiks, którego zawartość ukazała się już w Polsce dzięki Taurus Media (tomy Łowca i Firma). Edycja Nagle Comics bazuje na Martini Edition, ma inną okładkę, mnóstwo dodatków, a dwie dłuższe historie Drapieżca i Syndykat uzupełnione zostały przez krótsze opowiadania: Człowiek o twarzy zbiega oraz Ten siódmy (zupełnie nowy, króciutki epizod). W każdej z nich pojawia się inna barwa uzupełniająca czarno-białe rysunki, która pocieszyć ma oko, po twardej pracy cieniem.
Na osobne wspomnienie zasługuje gruby papier offsetowy. Genialny dobór do tego typu opowieści, podkreślający chropowatość głównego antybohatera i podnoszący poziom odbioru o co najmniej dwa oczka. Próbowałem czytać Parker. Tom 1 cyfrowo, nadal czuć, że jest to świetny komiks, ale przypomina to picie przez słomkę wina z kartonika . Cień, z którego wyłania się oko niebezpiecznego draba, musi łypać z matowej kartki, inaczej traci siłę rażenia.
Gangsterski klimat
Parker. Tom 1 to komiks, o którym śmiało powiedzieć, że się go nie czyta, a chłonie. Fabularnie, to nie jest może nic bardzo skomplikowanego. Ot, wpadamy na draba, który postanawia wyrównać rachunki po próbie eliminacji, pod koniec całkiem udanej akcji rabunkowej. Przy okazji zadziera z ogromną organizacją przestępczą, która ma polityczne i gospodarcze powiązania. Tylko żeby się kogoś bać, to najpierw trzeba odczuwać strach.
Darwyn Cooke genialnie operuje komiksowym klimatem, kontrolując tempo akcji. Bywa, że plansze Parkera przypominają stronę gazety z kolumną opisu i ilustracją skąpaną w cieniu. Innym razem postacie milkną, a narrację przejmują kadry. Zarówno przygotowanie akcji, jak i skradanie się pod czyjś dom musi odbyć się w ciszy. Sekwencje wyznaczają, co zaraz się wydarzy i na jakie szczegóły należy zwracać uwagę.
Mistrz komiksu
W połowie Syndykatu styl na moment się zmienia tak, jakby Darwyn Cooke w celu uzupełnienia głównej treści sięgnął po dwa stare magazyny. W pierwszym opisano ze szczegółami ostatni napad na klub, w drugim w stylu pasków komiksów przedstawiono strukturę organizacji przyjmującej zakłady w konnych gonitwach. Świetny zabieg, z którym trzeba uważać, aby nie przedobrzyć. Tu wyszło tak jak trzeba.
Darwyn steruje czasem akcji, zwłaszcza w Drapieżcy, tak aby już na samym początku czytelnik wkręcił się w treść tak mocno, aby nie mógł się uwolnić aż do samego końca. To w retrospekcjach zostaje wyjaśnione, co kieruje Parkerem. Dynamika narasta, ale czasem odbiorca musi poczekać z konsumpcją punktu kulminacyjnego, aż autor wyjawi wszystkie ścieżki wiodące do tego miejsca. I tak zanim bohater rzuci się do gardła typa, który zdradził go przed laty, najpierw dowiemy się, w jaki sposób znalazł się na parapecie jego okna, mimo że przez ostatnich kilka stron czekaliśmy w mieszkaniu na jego przybycie.
Dodatki tworzą klamrę, znalazły się i na początku, i na końcu, ale warto zapoznać się z nimi po przeczytaniu komiksu, bo w wywiadzie pojawiają się spoilery do fabuły. Z tyłu jest jeszcze bardzo klimatyczna galeria inspirowana ekranizacjami. Parker. Tom 1 to genialny komiks, jeśli nie posiadacie wydania Taurusa, to jest absolutny must have. Całość tej edycji zamknie się w dwóch tomach, które przepięknie będą się prezentować na półce.
Scenarzysta: Darwyn Cooke, Richard Stark
Ilustrator: Darwyn Cooke
Wydawnictwo: Nagle Comics
Seria :Parker
Format: 211×305 mm
Liczba stron: 360
Oprawa: twarda z obwolutą